Marchewkowe kulki do szkolnego lunchboxa

Palec pod budkę: kto we wrześniu toczy ciągłą walkę między swoim lenistwem a społecznym wymogiem bycia dobrą mamą? Szkoła się zaczęła i wypadałoby swemu ukochanemu dziecku coś do jedzenia wrzucić do tornistra. Najlepiej, żeby to nie było ciągle kanapka z serem lub słodka drożdżówka.
Nie będe wam jednak wciskać kitu, jak to wstaję o poranku razem ze skowronkami i z radością zagniatam ciasto na świeże, domowe bułeczki, w które następnie pakuję hummus i stertę warzyw. Ja to bym chętnie zjadła taką bułę, gdyby mnie ktoś nią poczęstował. Gorzej z moją starszą córką, która w nosie ma zdrowotne trendy i gardzi #healthylunchbox.
Od września jestem więc w trakcie wewnętrznej walki. Testuję nowe przepisy, ale czasem daję za wygraną, bo już nie mam siły i w porannym biegu pakuję tę bułę z serem.
Marchewkowe kulki cieszyły się względnym powodzeniem. Oczywiście, dorosłym smakowało i pochłonęli je bez problemu. Maja za to nie marudziła za bardzo i nawet coś zjadła, więc biorąc pod uwagę jej skalę oceniania moich wymysłów, możemy uznać, że dostałam 4.
Marchewkowe kulki
- 3 marchewki
- 1 filażanka płatków owsianych
- 1 filażanka nasion słonecznika
- pół filliżanki suszonych daktyli
- 3 łyżki miodu lub syropu klonowego
- wiórki kokosowego do obtoczenia
- łyżeczka cynamonu lub pumpkin spice
Przygotowanie jest mega proste. Marchewki ścieramy na tarce i razem z resztą składników wrzucamy do robota kuchennego. Zmiksuj do uzyskania prawie gładkiej konstynecji (ja lubię jak coś mi chrupie). Jeśli nie masz odpowiedniego sprżetu możesz płatki owsiane i nasiona słonecznika zmielić w młynku do kawy. Formuj małe kulki, obtaczaj je w wiórkach kokosowych i koniecznie schowaj na noc do lodówki!