Jedna głupia rzecz, której bałam się, gdy skończyłam karmić piersią.

Published by Sara on

Stało się, odwrotu już nie ma. Od tygodnia nie karmię piersią Leosi, co daje nam prawie 17 miesięcy mlecznej przygody. Wiedziałam, że chcę karmić ponad rok, chociaż nie miałam sprecyzowanej dokładnie daty zakończenia. Niemniej jednak od kilku tygodni powoli dojrzewałam do tej decyzji – dojrzewała też Dzidzia, chociaż w inny sposób, bo młoda chociaż potrafiła spokojnie wytrzymywać bez piersi, gdy mnie nie było w pobliżu, zamieniała się w małego, szalonego ssaka przy mnie.

I może bym karmiła nadal, gdyby okoliczności nie zadecydowały inaczej. W przyszłym roku czeka mnie kilka wyjazdów bez Leosi i egoistycznie stwierdziłam, że nie chcę w czasie nich myśleć o laktacji. Sama zainteresowana zniosła tę zmianę bez większych problemów, mnie za to iracjonalnie martwiła jedna rzecz.

Bardzo bałam się, że od teraz Leosia nie będzie już chciała swojej mamy. Co było kompletną głupotą, bo przecież widziałam jak zaczęła nawiązywać więzi z innymi ludźmi jako malutkie niemowle, niezależnie od karmienia piersią. A jednak to uczucie było we mnie, i chociaż rozsądek mówił swoje, to trochę łez w minionym tygodniu wylałam. Podobno ma na to wpływ brak dostaw okscytocyny oraz prolaktyny, którą zapewnia karmienie piersią, a trochę czasu musi minąć zanim się na nowo „ureguluję” – póki co przypominam trochę narkomana na głodzie i płaczę trzy razy dziennie!

Z ulgą więc przyjełam powrót Leosi w moje ramiona! Przez parę dni musiała spać u babci, ze względu na ogromną ilość pracy jaką miałam i fakt, że babcia nie mogła dojeżdżać do nas w zeszłym tygodniu. Odetchnęłam, gdy okazało się, że malutka nadal chce być ze mną, ale najcięższy kamień z serca spadł mi dopiero wieczorem. Usypiałam Leosię w pokoju Mai (teraz to już będzie pokój dziewczynek), gdy Dzidzia sama z siebie zaczęła dawać mi buziaki, tulić i głaskać po twarzy. Jednak mnie kocha! Niezależnie od mlecznego zaopatrzenia w moich piersiach!

Odstawienie mojej drugiej córki różni się jednak nieznacznie od odstawienia Mai. Co prawda obie były w podobnym wieku i obie zniosły to bez problemu. Jeśli chodzi o Maję, to bardzo szybko udało mi się „odmleczyć”. Tymczasem mija już tydzień, a ja nadal popijam szałwię, paraduję z kapustą w staniku i łykam leki przeciwzapalne. Jestem w stanie normalnie funkcjonować, chociaż na pewno zrobiłam się ostatnio bardziej emocjonalna/depresyjna, to jednak odczuwam pewien dyskomfort. Pocieszam się jednak myślą, że każdy dzień przybliża mnie do wyrzucenia kapuchy zza koszuli!

Ciekawy wniosek na koniec: czuję potrzebę tłumaczenia się z mojej decyzji. Jak na dzisiejsze standardy karmiłam dość długo, a i tak mam wrażenie, że odstawienie robi ze mnie gorszą matkę. I jak tu żyć?

A jak u was przebiegło odstawienie od piersi? A może jeszcze karmicie?

Zostaniesz z nami na dłużej?

Zajrzyj na Facebook’a: Muffin Case

Jesteśmy też na Instagramie: Muffin Case


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
6 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
6
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x