Dziecięca kuchnia do zabawy za grosze!

Nie umiem w DIY. Wycinam krzywo, z igłą się nie lubię. Młotka lepiej mi nie dawać, chociaż zlew umiem sama przepchać. Zajęć techniki w szkole nie cierpiałam – i nie było znaczenie, czy zadane było przyszycie guzika, czy rozrysowanie schematu z prądem (do dziś nie wiem, o co chodziło – na szczęście mój mąż zna się na tym świetnie). Pocieszam się, że może nie mam w dłoniach, ale mam w głowie i nawet jeśli nie umiem przybić gwoździa, to umiem zarobić na osobę, która mi tego gwoździa wbije. Niestety, wygląda na to, że prace DIY mnie nie ominą.
Maja już od dłuższego czasu wspomina o kuchni do zabawy. Pewnie mogłabym kupić coś taniego z plastiku, ale co poradzę na to, że to co mi się podoba kosztuje ponad 300 zł. Niby pięćset plus jest, ale nowe foteliki same się nie kupią. A chociaż niektórzy twierdzą inaczej, to nie każdy zamieszczony link na blogu jest reklamą i nie wiąże się z przypływem gotówki #niestety
Mówiąc krótko: postanowiłam jednak okiełznać swoje łapska i zrobić moim córkom kuchnię do zabawy. Zaczęłam od przejrzenia Internetu w poszukiwaniu inspiracji. W przypadku kuchni do zabawy powtarzają się najczęściej dwa pomysły: przerobienie starej komody lub innego mebla na zabawkę lub zrobienie kuchni od podstaw z kartonu. Ja raczej zdecyduję się na tę drugą wersję, bo zdecydowanie łatwiej znajdę niepotrzebny karton (w pracy) niż niepotrzebną komodę. Chociaż, może jakby tak zagadać do jednego z dziadków? Tego, który lubi wynajdować używane meble za grosze na OLX. Zobaczę, co zrobię – póki co stawiam na karton, ale wam niżej przedstawię inspirację z jednym i drugim sposobem.
Ps. Tradycyjnie, jeśli klikniecie w zdjęcie, to przejdziecie do źródła i często znajdziecie tam szczegółowe informacje.