Rzecz się stała niesłychana! Pani wysłała do przedszkola pana!

Published by Sara on

Kto odprowadza wasze dzieci do żłobka, przedszkola, szkoły? O ile oczywiście tego odprowadzania wymagają. Przypuszczam, że tak jak u nas, zależne jest to od tego, kto jedzie do pracy, na którą, dokąd etc. Zwykła rodzicielska logistyka. Przykładowo u nas prawie zawsze woziliśmy Maję razem, bo razem pracujemy. Gdy zaszłam w ciążę, to mój mąż nieraz woził córkę sam. Ja w tym czasie odsypiałam ciążowe bezsenne noce. Teraz, o ile nie wychodzę rano na miasto, to również tato zawozi Maję. Ja za to staram się ich wyszykować i podać śniadanie przed wyjściem. Bywa, że się nie uda, bo Lea dostanie „cyckowego szału” i nie chce się ode mnie oderwać. Powiedzmy jednak, że sobie zrobiliśmy taki podział: ja mu śniadanko zrobię i koszulę podam, on odwiezie Maję, żebym nie musiała się z wózkiem przez pół miasta telepać.

Tyle się mówi o tym, że tato to taki sam rodzic jak mama, a my wciąż robimy z ojców życiowe sieroty.

Kilka dni temu niejaki Radosław Majdan, od niedawna mąż Perfekcyjnej-Lady-Rozenek odprowadził synów swojej żony do szkoły. Wiem, bo lubię oglądać zdjęcia ze ślubów, nawet tych  celebryckich, więc kochany fejsbuczek uznał, że będzie mi podsyłał każdego newsa na temat tej pary. Co napisał znany portal plotkarski? „Pani Rozenek-Majdan zajmowała się w tym czasie psami”.

O, to bezduszna kobieta! Już z męża robi pantoflarza, a od synów woli pieski. Gdzie tam jej do prawdziwej Matki-Polki, która pomiędzy gotowaniem rosołu i ubijaniem mięsa na schabowe odprowadzi dzieci do przedszkola, koszule uprasuje, i podłogi pomyje. Na kolanach, of kors.

Myślicie, że to tak tylko u nas? W Stanach podobna sytuacja odbiła się znacznie większym echem. Córka Hillary Clinton (tak, to ta co kandyduje na prezydenta USA) nie odprowadziła swojej dwuletniej córeczki do żłobka. Zrobił to tato dziewczynki. Amerykańskie media jednak zastanawiają się dlaczego nie mama? A skoro zastępowała chorą Hillary w spotkaniach dotyczących kampanii, to czemu to babcia nie odprowadziła dziewczynki? No, pewnie – niech chora kobieta odprowadza wnuczkę. Poza tym, jakby nie było, ma swoje sprawy, prawda? Bardzo doceniam pomoc jaką oferuje mi teściowa i moja mama w opiece nad dziećmi, ale staram się nie latać do nich z każdą błahostką. Są to pełne życia babki, wciąż pracujące i mające swoje zajęcia. Zresztą moja mama ma już swoje dzieci odchowane i dorosłe więc naprawdę może się zająć ciekawszymi sprawami. Już się pieluch w swoim życiu nazmieniała.

Wiecie, tu nie chodzi o to, żeby teraz na siłę ojciec woził dziecko do szkoły, bo tak wypada. Może ten tato pracuje na zmiany i faktycznie będzie lepiej, jeśli rano odeśpi swoje. Wystarczy, że normą stanie się fakt, że rodzicielstwo to przygoda dla dwojga.

Drodzy redaktorzy, zwracam się do was, bo przeciętny obywatel raczej już zdaje sobie z tego sprawę: nie stawiajmy ojcom pomnikom za naturalne czynności. Albo…zacznijmy je też stawiać matkom. Dacie radę?


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
16 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
16
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x