Listopadowy

Published by Sara on

Otwiera zaspane oczy walcząc z uściskiem ciepłej pościeli. Za oknem widzi gęstą, białą jak mleko mgłę, która powoli obejmuje także jej umysł. Schować się, zniknąć, zapomnieć o pracy i obowiązkach. Listopad jednak rzadko okazuje się być litościwy.

Trzeba więc wstać i zmierzyć się z codziennością, przeklinając w myślach i odliczając dni do kolejnego weekendu. Bolące mięśnie nie chcą się nagiąć do woli mózgu, ale w końcu umysł osiąga zwycięstwo. Pierwsze z wielu, bo opiera się pokusie by sięgnąć po smartfona i zapisać czystą kartkę duszy powiadomieniami z social mediów, brudnymi wiadomościami na temat pandemii i aktualnych wydarzeń politycznych. Zamiast tego wykopuje klapki spod zasłonki, wkłada je i udaje się do łazienki. Dzisiaj wstała i wygrała z łóżkiem i jego siłą przyciągania.

Czy to ten pęd nas tak wykańcza? Natura i ciało mówią zwolnij, wycisz się, otul się ciepłem i spokojem. A tymczasem my, otoczeni technologią, pragnieniami i fake newsami czujemy się jak panie i panowie świata. Nie będzie nam natura dyktowała, jak żyć. Pieniądze się same nie zarobią. Więcej, więcej, więcej. Świąteczna komercja wchodzi na pełnej prędkości. Śmiejemy się, że sezon świąteczny zaczyna się tuż po Wszystkich Świętych, marudzimy, że w marketach już puszczają tematyczną muzykę i słodycze, a jednocześnie tworzymy długie listy prezentów, które musimy kupić, bo tak wypada. No, bo jak to tak – obdarować tylko tych najbliższych naszemu sercu ze szczerej chęci obdarowywania? A promocja w dyskoncie na zestaw kosmetyków ma się po prostu zmarnować? Żal nie skorzystać.

***

I sobie odpuszczam. A przynajmniej próbuję, bo nigdy nie byłam dobra w dawaniu rozgrzeszenia, zwłaszcza sobie.

Odpuszczam wiadomości, chociaż gniecie mnie w boku poczucie winy, że dzieją się ważne rzeczy, w których powinnam brać udział. Te ważne sprawy nie są jednak warte tabletek przeciwlękowych.

Odpuszczam ten pęd, a naciskam by iść do domu. Wypić herbatę, zjeść ciastko, poczytać, obejrzeć serial. Niekoniecznie komentujący przemiany społeczne. Pograć w grę. Zadzwonić do Babci, której praktycznie nie widuję od marca. Spróbować nowego hobby – kaligrafia, malowanie akwarele, a może przełamać się i sięgnąć po szydełko?

Odpuszczam, bo uwielbiam końcówkę roku, włącznie ze świętami i nie chcę, żeby zmęczenie mi tę radość zabrały. Do świąt podchodzę jak dawni Słowianie, mocno wsłuchując się w naturę dokooła nas i w tempie bicia naszego cielesnego serca. To normalne, że teraz nam dobrze w domu. To naturalne, że chcemy być w cieple, że chcemy mieć spokój, czuć się bezpiecznie z bliskimi. To czas, gdy organizm mówi: pora odpocząć. Zapasy zrobione, idzie zima. Nie pędź tak, nie spiesz się.

Wiosna i życie znów powrócą.

Categories: Lifestyle

Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
2
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x