Nasze wakacje na Istrii – Chorwacja trochę mniej lubiana
Istria nie jest moim ulubionym regionem w Chorwacji. Dlaczego więc tworzę wpis z naszego wyjazdu właśnie na ten półwysep? No, cóż – ma swoje uroki. Przede wszystkim jest to region położony najbliżej Polski i nie jest aż tak oblegany turystycznie jak taka Dalmacja. U nas w tym roku Chorwacja wyszła spontanicznie, na ostatnią chwilę i właśnie dostępne kwatery oraz odległość troszkę ponad 1000 km znacząco wpłynęły na wybór apartamentu. No i skoro chcemy „zaliczyć” całą Cro, to i na Istrii trzeba trochę pobyć.
Całej Istrii jeszcze nie poznaliśmy, ale mając w perspektywie ich rodem z Włoch pizzę i kawę pewnie jeszcze tam wrócimy, któregoś lata.
LABIN
Urokliwe miasteczko z pięknym widokiem na morze. Położony niedaleko kurortu Rabac, stanowi fajną bazę wypadową. Znajdziecie tu klimatyczne stare miasto, a jednocześnie nie przytłaczają tu turyści. My do Labinu niemal codziennie jeździliśmy po zakupy do Lidla lub innego marketu.



UCKA, VOJAK
Podobno nie można mieć ciastka i zjeść ciastka, ale nie w Chorwacji! To właśnie tu można jednego dnia wylegiwać się na plaży (w dodatku bez piachu!), a drugiego wybrać się na górski szlak. Edwin postanowił zdobyć najwyższczy szczyt Istrii -Vojaka. Można go zdobyć na kilka sposobów. Edwin wybrał start w przełęczy Poklon (922 m n. p. m.) i zejście w Lovranie. Tam na niego czekałam z dziewczynkami, bo jednak przewidziałam, że moje panny nie nadają się na taką wycieczkę. Więcej na temat męskiej wyprawy Edwina będzie we vlogu, ale jak sam twierdzi widoki niezapomniane, chociaż szlaki oznaczone o wiele słabiej niż w Polsce.










LOVRAN
Jedno z miasteczek ciągnących się wzdłuż promenady Lungomare. Ma swoje uroki, ale nie jest to lokalizacja, w której chciałabym spędzić całe wakacje. Kawa z widokiem na łódki i spacer wzdłuż morza – jak najbardziej! I tyle wystarczy. Podobnie mam zresztą z położoną niedaleko Lovranu Opatiją, ale może ja po prostu jestem za biedna na te luksusowe klimaty 😉







ZARECKI KROV
Praktycznie na środku Istrii, niedaleko miasta Pazin znajdziecie ciekawą jaskinię przypominającą dach, a do tego wodospad i jezioro. Zdjęcia w Google obiecały możliwość kąpieli i faktycznie – niektózy turyści pływali w jeziorze, a nawet skakali do wody. My jednak byliśmy zbyt brzydliwi na taką mętną wodą – od razu mam wizję różnych robali, wężów rzecznych niebezpiecznych oraz pijawek (jedną nawet widzieliśmy). Miejsce ciekawe i jak na standardy Chorwacji mało oblegane. Ważne: jest ślisko! Pamiętajcie o butach do wody.




HUM
Hum zamieszkuje zaledwie 14 osób i to czyni go najmniejszym miastem na świecie! Do tego jest przeurocze, klimatyczne i chyba w jedynej kawiarnii w miasteczku dają całkiem dobrą kawę. Zachwyciło nas bardzo!












PULA
Czyli must-see na Istrii i największe miasto regionu. Spodobał nam się amfiteatr, zachwycił spacer tunelami pod miastem, miło by zjeść lody. Pula jednak serca nam nie skradła. Nie było tego ugięcia nóg i głośnego „ach”, gdy chodziliśmy po Splicie czy Trogirze.












Więcej Chorwacji i Istrii będzie niedługo na naszym kanale w kojenym vlogu podróżniczym – jak tylko wrzucimy ostatnią część z Bieszczad. Nie zapomnij zasubskrybować ŚWIATUSÓW.