Poczytane. Od książki rzuconej w kąt do dziecinnych wspomnień.

Published by Sara on

Styczeń bezprzecznie sprzyja czytaniu książek, przynajmniej jeśli chodzi o mnie. Dni są wciąż krótkie, szare, zimne i pełne smogo – to ostatnie jest o tyle nieprzyjemne, że często mimo świecącego słoneczka i tak decydujesz się zostać w domu, bo kurdę jest smog, a ty masz nieszczęście mieszkać w jednym z miast z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem. Niektórzy w styczniu rzucają się w postanowienia noworoczne związane z dietą, odchudzaniem i różnie pojętym detoksem. Ja wręcz przeciwnie – wciąż otulam się kołderką dosłowną i tą tłuszczową i spokojnie sobie trwam w zimowym śnie czytając przy tym jedną książkę za drugą. Przy takiej postawie nic dziwnego, że znów okazało się, że przeczytałam od groma książek w tym miesiącu. Spokojnie, wraz z przyjściem ciepełka moja czytelnicza średnia maleje, ale pozwalam sobie na nią bez wyrzutów, bo w końcy weszłam w ten czytelniczy z rok z mocnego półobrotu.

No dobra, zapraszam was na listę polecanych oraz okropnych tytułów, które bliżej poznałam w styczniu 2019.

Rosja, Edward Rutherfurd – zdjęcia via Lubimy Czytać

Książkę tę zobaczyłam w bibliotece i od razu dorwałam ją w swoje łapki. Niedawno skończyłam „Londyn” napisany przez tego samego autora i spodziewałam się znów przyjemnego, grubaśnego czytadła, o którym zaraz zapomnę, gdy tylko odłożę książkę. I dokładnie to właśnie dostałam. Dzieje rosyjskiej wsi, a później miasteczka niedaleko Moskwy opisane przez mijające wieki aż do współczesności. Czyta to się lekko miło, akcja toczy się wartko. Jak ktoś lubi grube historyczne powieści, to spokojnie może sięgnąć po Rutherfurda.

Burka w Nepalu nazywa się sari, Edyta Stępczak – zdjęcie via Lubimy Czytać

Reportaż, który mnie poruszył i zostanie ze mną już chyba na zawsze. Dotyka kultury tak innej od naszej, jeśli chodzi o traktowanie kobiet to my, Europejki, nie umiemy sobie nawet wyobrazić nepalskich standardów. Książka szokuje, przeraża i porusza najczulsze struny, ale dla mnie największe znaczenie miało to, że pobudziła mnie do myślenia. Zwłaszcza w kontekście stawania się feministką. Zdecydowanie polecam.

Psychomanipulacja w sektach, Stephen Hassan – zdjęcie via Lubimy Czytać

Jeden z moich „podręczników” do tworzenia wpisów o sektach. Czuć, że książka się już zestarzała po tych trzydziestu latach od wydania. Mimo to warto po nią sięgnąć, jeśli ma się zerową wiedzę w temacie sekt i zagrożeń z nimi związanych. Taki punkt wyjścia na początek.

Ostatni Jedi, Jason Fry – zdjęcie via Lubimy Czytać

Cóż, ja mam rzec. Są filmowe adaptacje książek i są książkowe adaptacje filmów. A gdy z utęsknieniem czekasz na kolejną część Star Wars i całkowicie pochłonęło cię shippowanie Reylo (nie pytajcie nawet), to pozostaje ci tylko sięgniecie po rozszerzone wydanie 🙂

Księga Czarownic, Deborah Harkness – tom I, II, III oraz IV cyklu Księga Wszystkich Dusz

To było tak: znowu byłam chora, w którąś z kolei styczniową sobotę i przypadkiem włączyłam na HBO GO serial Księga Czarownic. Włączyłam go głównie ze względu na Matthew Goode, którego polubiłam za role w Downtown Abbey i The Crown. Od razu wam powiem, że serial nie jest w żadnym razie wybitny – ale wciągnał mnie straszliwie i obejrzałam cały sezon, bodajże 8 odcinków, w jeden dzień. To był ten moment, gdy zapomniałam, że jestem matką dwójki dzieci i pewnie powinnam składać pranie, a totalnie dałam się porwać popkulturze. Zdecydowanie warto dla takich chwil żyć.

Serial jednak się skończył w dość dziwnym momencie, więc w oczekiwaniu na kolejny sezon sięgnełam po książki. I też zniknęłam na parę dni.

Jakie to było złe! I podobne do Zmierzchu! W tym momecie muszę napisać, że Zmierz naprawdę dobrze się starzeje – pomijając różne absurdy, to wciąż lubie wracać do tej historii. Ma w sobie pewien urok. No, ale wróćmy do Księgi Czarownic: mamy tu czarownicę, Dianę, której przypadkiem wpada w ręce magiczna księga, do której od wieków próbują się dobrać inne magiczne stworzenia: wampiry, demony oraz wiedźmy. Diana jest typową nieporadą bohaterką, którą znamy z innych książek – nieporadna, nie wierzy w siebie i swoje możliwości. Na jej drodze staje oczywiście doskonały we wszystkim co robi i niesamowicie przystojny wampir. No i cóż może się wydarzyć…

Niektóre pomysły na fabułę były bardzo dobre i żałowałam, że nie zostały szerzej opisane np. zasady działania całego uniwersum, czy czym różnią się demony od czarownic.

Jeśli lubicie lekkie książki z irytującą główną bohaterką, to śmiało po to sięgajcie. Dla mnie te książki były jak paczka chipsów: niezdrowe, w sumie niezbyt smaczne, ale nie mogłam oderwać.

Księga Nocnych Kobiet, Marlon James – via Lubimy Czytać
W kontraście do Księgi Czarownic mamy tu istną perełkę, co ciekawe też z „księgą” w tytule. Więcej o tej powieści napisałam na swoim Instagramie.
Tu powinno być osadzone odpowiednie zdjęcie z Insta, ale po dziesiątym przeproszeniu mnie przez WordPressa zrezygnowałam z dalszych prób.
Historia Bez Cenzury, Wojciech Drewniak – via Lubimy Czytać

Nie pamiętam kiedy ostatnio tak nisko oceniłam książkę i byłam wręcz zdziwiona swoją reakcją. Kanał Historia Bez Cenzury znam i czasem oglądam, nawet lubię, chociaż humor jest tam z lekka dyskusyjny. Książkę znalazłam w bibliotece i pomyślałam, że może przyda się nastoletniemu bratu mojego męża, który może i ma piątkę z fizyki, ale historia kompletnie mu nie wchodzi. Najpierw jednak sama sięgnęłam książkę. I, no dobra, przyznam się: przestałam czytać w połowie.

Czy spodziewałam się wulgarnego humoru i kontrowersyjnych skrótów myślowych? Tak. Czy wiedziałam, że będzie to niejako powielenie treści z YouTube. Jak najbardziej. Czy oczekiwałam grubych opracowań i podawania źródeł? No, może odrobinkę, ale nie zdziwiło mnie w sumie, że książka przedstawia poglądy autora. Co więc sprawiło, że oceniłam Historię Bez Cenzury tak nisko? Ano, ogromne nagromadzenie nacjonalistycznych tekstów np. na Niemców nigdy nie można liczyć oraz seksizmów. Miałam ochotę zacząć je zaznaczyć i je tu wypisać, ale mnie zemdliło i oddałam książkę z powrotem. Nie mogę wybaczyć tego, że jest to pozycja kierowana do młodych ludzi, ledwie nastolatków, którzy dopiero szukają autorytetów i wzorców. Nie potrzebujemy kolejnego pokolenia samców macho, traktujących źle kobiety, tylko dlatego, że nie są według nich ładne i z pogardą patrzących na inne nacje. Dlatego daję bana.

Poczet królowych polskich, Anna Kaszubska – Dębska – via Lubimy Czytać

Książka, którą czytałam Mai i według mnie jest właśnie przeznaczona dla takich dzieciaków od ośmiu lat wzwyż. Fajnie, że powstało coś, co przybliża nam polskie królowe, zwłaszcza że książka jest dość przyjemnie ilustrowana. Dla mnie zdecydowanie za mało było tu konkretów i ciekawostek, ale Maja nie narzekała.

Dzieci z Bullerby, Astrid Lindgren – via Lubimy Czytać

I na koniec moja ukochana lektura dzieciństwa, którą skończyłam czytać Mai w zeszłym miesiącu. Jako dziecko przeczytałam Dzieci z Bullerbyn ponad 20 razy i marzyłam o spaniu w sianie i innych zabawach opisanych w książce. Bardzo przyjemnie było wrócić do tych historii po tylu latach. Niektóre rozdziały nadal śmieszą mnie tak samo. Cieszyłam się też, że Maja polubiła te dzieciaki – zmuszała mnie do czytania następnych rozdziałów, chociaż już zamykały mi się oczy i najchętniej wróciłabym do własnego łóżka.

Czytaliście ostatnio coś ciekawego? A może tak jak ja rzuciliście ostatnio jakąś książkę w kąt?

Categories: Lifestyle

Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
1
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x