5 rzeczy, które chcę zrobić w styczniu.

Nie wiem jak jest u was, ale u nas od kilku dni panuje szarość i deszcz. Z wybiciem północy nie odtańczyłam tańca zwycięstwa i nie walnęła mnie prosto w twarz motywacja i energia. Raczej dalej powolutku się tułamy w kierunku jaśniejszych dni, bez pośpiechu i stresu. Niemniej jednak życie musi trwać i żeby nie zgnuśnieć do reszty (a łatwo o to, bo Edwin mi właśnie zakupił Simsy na PlayStation), ułożyłam sobie mały plan na styczeń. Nie jest zbyt ambitny, ale za to potrzebny.
Przegląd podwozia, czyli wizyta u ginekologa
Podobno w 2018 roku niektórzy wciąż się gorszyli, tym że kobieta idzie do ginekologa. Po cichu liczę na to, że im minęło, bo może dzięki temu kobiety nie będą bały się dbać o swoje zdrowie. Ja odkąd nie jestem w ciąży i nie planuję następnej ustaliłam sobie, że początek roku powinien być czasem, kiedy sprawdza się swoje zdrowie. Zainspirowała mnie Hafija. I tak w styczniu zamierzam odwiedzić mojego ginekologa (cytologia drogie panie!) oraz zrobić podstawowe badania w przychodni. Mam nadzieję, że będzie tak jak w zeszłym roku i wszystko będzie ok – co ciekawe, mimo niejedzenia mięsa jakoś nie wyszła mi anemia.
Okulista dla Mai
Przyszła też pora na kontrolę wzroku u Mai. Przekonamy się, czy jej wada wzroku się zmiejszyła. No i pewnie czeka nas wymiana oprawek. Raz, że te, które nosi teraz, są mocno „zmęczone”. Dwa, że sama Maja będzie potrzebowała modnej zmiany 😉
Salsa, babe!
Pod koniec lata zaczęłam chodzić na salsę solo i sprawiła mi ona dużo radości. Niestety, jak zwykle w listopadzie zostałam przywalona pracą i obowiązkami. W tamtym momencie wygrała matyczyna część mojej osobowości, która zdecydowała, że te wieczory powinnam spędzać z dziewczynkami. Sprawdzałam więc tornister i czytałam „Dzieci z Bullerbyn”, tuliłam i przytulałam. Teraz jednak pora znów puścić biodra w ruch.
Opowiadanie
Mam taką małą zachciankę: najchętniej uciekłabym gdzieś daleko w góry, albo do wiejskiej chaty i zaczęła pracować nad tą książką, która się za mną ciągnie. Póki co postanowiłam jednak ćwiczyć pisanie i nie ignorować pomysłów, które wpadają mi do głowy. Z oporami opublikowałam napisanego rok temu „Drapieżnika”. Jasne, nie jest to literatura wysokiej jakości, ale miło wiedzieć, że komuś się to podobało i nawet pojawiły się pytania dotyczące dalszego ciągu. Pomyślałam sobie, że skoro ja mam ogromną frajdę z czytania fanfiction, które często są naprawdę kiepsko pisane, to w sumie czego się boję. Przy hejcie, którego doświadczyłam w zeszłym roku, konstruktywna krytyka może być miłą odmianą. A skoro ostatnio dostałam natchnienia na takie małe opowiadanko, to może warto go spisać?
Porządki w planerach
Skoro zaczął się nowy rok, to wiadomo jedno: pora wymienić kalendarz. Mamy więc w pracy pełno roboty. Tymek drukuje planery, laminuje, docina i pakuje. Pozostaje jeszcze dbanie o zaplecze logistycznie, wystawianie faktur i odpowiadanie na maile i telefony. Co jakiś czas robimy też zmiany w samych produktach. Edwin przerobił też trochę nasz sklep, żeby był bardziej intuicyjny dla klienta: tu znajdzecie naszą ofertę na planery 2019

Jakie są wasze plany na styczeń? Rzuciliście się w nowy rok z postanowieniami, czy raczej wchodzicie w niego spacerkiem?