2018 – smutki, rewolucje i sukcesy.

Published by Sara on

Zastanawiając się nad tym wpisem zajrzałam do podsumowania z zeszłego roku. 2017 był dla mnie bardzo trudnym czasem, z depresją w pełnym rozkwicie. Nie widziałam światełka w tunelu, gdzieś tam w przyszłości, po prostu miałam nadzieję na to, że ono tam jest. Bo widzicie, nic nie zapowiadało tego, czym się stanie dla mnie i dla mojej rodziny rok 2018.

Wyjście z kopem z pół obrotu, czyli odeszłam od świadków Jehowy

Nie mogę nie wspomnieć tu o tym wydarzeniu, ale musicie wiedzieć, że na początku roku nie miałam jeszcze pojęcia jak sytuacja się potoczy. Męczyłam się strasznie i szukałam swojej drogi. Nie mogłam jednak oficjalnie odejść: mieliśmy pracownika, który był świadkiem, a ja nie chciałam go narażać na różne nieprzyjemności. Poza tym, mieliśmy mieć w marcu wesele w rodzinie. Czytam, co mi wypisują nieraz świadkowie (ostatni hit, to „brudna świnia”) i zastanawiam się, czy naprawdę jestem taka okropna? Jasne, może i mogłabym dłużej żyć w obłudzie i udawać, że wszystko jest ok, ale nie byłam już w stanie. Po weselu, które z jednej strony było cudowne i bardzo kocham jego główną bohaterkę, do domu wróciłam w tragicznym stanie naćpana lekami na uspokojenie. Nie mogłam uwierzyć tego, jak traktowany był mój mąż: to o nim krążyły pogłoski, że ma odstępcze poglądy więc dopóki ekipa sobie nie popiła, to trzymali się od niego na dystans – wyraźnie było widać, że ostracyzm istnieje, nawet gdy wciąż jesteś w zborze. Nie mogłam też słuchać wykładu ślubnego – te teksty, o tym, że kobieta ma być podporządkowana, że ma czekać na męża z ciastem, a jak nie zapewni w domu odpowiedniej atmosfery, to niech się nie zdziwi, że mąż będzie szukał jej gdzie indziej.

To jest idealny przykład, czym może być depresja. Wyglądałam zajebiście i nikt nie wiedział, że jadę na prochach, a Edwin się bał, że skończę w szpitalu.

Nasz pracownik sam złożył zamówienie, więc miałam drogę wolną. Tekst z moją historią już dawno czekał w szkicach i w końcu z oporami zdecydowałam się na publikację. Gdybym wiedziała, że dzięki temu rozpocznę żmudny proces z wychodzenia z depresji, już dawno bym to zrobiła.

Najpierw jednak musiałam wreszcie odebrać telefon od starszych i potwierdzić, że mój wpis jest deklaracją po odejściu. Potem nastąpił dziwny ciąg wydarzeń. Z jednej strony pełno wiadomości z ogromnym wsparciem, a z drugiej słowa, które mocno raniły. Tych negatywnych było może 10%, ale poświęciłam im zdecydowanie za wiele czasu. I nie mówię tu o osobach, które potrafiły normalnie rozmawiać…Niektóre wiadomości były pisane takim językiem nienawiści, że aż brała mnie ochota na wyśledzenie tych osób i wysłanie zrzutów ekranu do ich zborów. I błagam, nie mówcie, że sama się prosiłam – bardzo staram się pisać stonowanym językiem o organizacji, bez obrażania nikogo, podkreślając, że ludzie nie są niczemu winni – dlatego bez sensu jest krzyczenie na świadków, gdy pukają do waszych drzwi lub obrażanie ich w jakikolwiek sposób. Oni nie są winni temu, że wierzą w fałszywe zasady stworzone – zostali poddani psychomanipulacji i po prostu chcą się podobać Bogu, przynajmniej większość z nich 😉

Na pewno też nie spodziewałam się, że moja historia trafi na różne portale i zacznie żyć swoim życiem. W takim wypadku musiałam sobie odpowiedzieć na jedno pytanie: dlaczego to robię? Szczerze uważam, że jest to organizacja, która krzywdzi ludzi, rozbija rodziny, naraża jej członków na śmierć przez zakaz transfuzji – równocześnie cały czas ich okłamując. Jeśli moje działania w jakimkolwiek stopniu przyczyniły się lub przyczynią się do tego, że zwiększy się świadomość społeczna lub do tego, że jakiś młody człowiek wychowany w zborze, nie zdecyduje się na chrzest tylko odważy się sam odkryć czego chce od życia – to występy w TV, wpisy na blogu i pogadanki na Instagramie, miały sens.

W drodze na Pytanie na Śniadanie.

Podróżowałam i spełniłam swoje marzenie

Naprawdę mieliśmy dobry rok, jeśli chodzi o podróże. Często bywaliśmy w ulubionej Warszawie – nie bez znaczenia był fakt, że poznaliśmy w tym roku cudownych ludzi, którzy właśnie w stolicy mieszkają. Często też zaglądaliśmy do Wrocławia i spędziłam z Edwinem weekend we dwoje w Legnicy.

Poza tym mieliśmy najlepszą majówkę w życiu! Przepiękna i spokojna Słowacja, a do tego cudna pogoda. Zdecydowanie jeden z najlepszych momentów w 2018. W czerwcu przyszła pora na wakacje: Słowenia, Chorwacja i Budapeszt. A w ramach urodzin mąż zabrał mnie do Aten. Spełniłam tym samym moje marzenie i leciałam pierwszy raz samolotem. Trochę licho się tym ekscytować, bo dla wielu osób to nic niezwykłego. Poza tym samoloty są raczej mało eko i dla części ludzi wyszło to z mody, no ale cóż…Mogę powiedzieć, że leciałam, a przy lądowaniu w Atenach tak mi zatkało uszy, że przez cały pobyt niedosłyszałam.

Rok „pierwszych” i małych przyjemności

To był też czas, gdy zaliczaliśmy nasze „pierwsze” – dzień dziecka, urodziny Leosi, Edwina, Mai i na koniec roku moje. Pierwszy raz poszliśmy na cmentarz w listopadzie i pierwszy raz byliśmy dumni z tego, że jesteśmy Polakami. Pierwszy raz urządziliśmy wigilię. Nikt z nas nie zgnił od środka, śmiem twierdzić, że mamy się dobrze. Już bez sum i konkretów, ale w tym roku wspieraliśmy kilka osób i fundacji – bo do tej pory uważaliśmy, że jedyna praktyczna pomoc, to ta „duchowa”.

Okazało się, że mamy też więcej czasu – jednak zebrania trochę zajmują. W sobotę rano też można robić ciekawsze rzeczy niż chodzić po domach. Mieliśmy więc czas na małe i większe przyjemności. I chociaż końcówka roku znów zaczęła lekko dawać w kość i trochę łez się polało, to kończę go ze spokojem, na który tak czekałam styczniu. Wreszcie nie śni mi się, że jestem w żałobie. Jest dobrze.

2 urodziny Leosi!
Zjazd rodzinny (od strony Edwina)

Pysie moje, które tu jesteście ze mną! Życzę wam zdrowia, spokoju i akceptacji. W życiu bywa różnie, ale z tym przetrwamy nawet te gorsze momenty. Lubmy siebie i innych i nie bójmy się rozmawiać o rzeczach ważny. Niech ten świat staje się lepszy.

Categories: Lifestyle

Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
9 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
9
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x