Ja, Sara. Persona non grata.

Published by Sara on

To będzie taki wpis prosto z serca, bez ładu i składu. Może go opublikuję, a może nie. Czasem trzeba wyrzucić z siebie żal, żeby móc normalnie funkcjonować.

Nie zdziwiłam się gdy praktycznie z dnia na dzień pousuwano mnie ze znajomych. Mogłam się liczyć z tym, że milczenie ma swoje plusy. Wystarczyłoby wrzucić po prostu jakieś zdjęcie z urodzin i byłabym „tylko” wykluczona – w opinii świadków byłaby jeszcze dla mnie szansa na okazenie skruchy i powrót do Jehowy. Ale nie! Musiałam taką szopkę odstawić. Wredne babsko, poganka, opętana przez Szatana. Jakoś staram się to brać na klatę, choć łatwo nie jest, bo ta chociaż słusznych rozmiarów, to raczej z gatunku tych mięciutkich i delikatnych.

Wsparcie było i jest spore. Okazało się, że jest pełno osób, które zawsze były blisko tylko to ja trzymałam ich na dystans – przecież byli złym towarzystem! Nie byli świadkami Jehowy, nie można się tak spoufalać z ludzmi, którzy nie żyją według zasad organizacji. Przyszli też nowi. Niektórzy poratowali miłym słowem, co było dobre, a z innymi udało się nawiązać nawet głębsze relacje, co było jeszcze lepsze. Ostatnio nawet z Edwinem rozmawiałam o tym, że chyba po raz pierwszy w życiu nie czujemy się samotni pod względem towarzyskim. Niby na zebraniach spotykało się z innymi, ale teraz widać jak to kruche relacje były.

Mimo tej kruchości rozważałam w głowie pewne scenariusze. Co by było gdyby zmarł ktoś ze zboru? Ktoś z moich dawnych przyjaciół stracił kogoś z rodziny? Albo gdyby poważnie zachorował lub spotkała go inna tragedia. Oby nie, bo nie życzę tego nikomu, ale wiemy jakie jest życie. Lecę niedługo po raz pierwszy samolotem i boję się, że coś się zdarzy. A przecież jest większe prawdopodobieństwo, że potrąci mnie samochód, gdy będę przechodziła przez pasy koło mojej pracy – zwłaszcza, że wielu inteligentów lubi tam sobie pojechać w lewo wbrew znakom i jako pieszy się ich nie spodziewam. Wniosek: wypadki się zdarzają, różne smutne sytuacje też. I tak sobie myślałam, że gdyby już coś takiego się wydarzyło, to zwyczajnie chciałabym pokazać wsparcie. Pójść na ten pogrzeb, może wesprzeć dobrym słowem albo czynem lub jakąś kwotą pieniędzy. Bo chociaż mamy różne poglądy na życie, to bardzo staram się żyć uczciwie i w zgodzie ze swoimi zasadami.

Ale przecież są też radosne wydarzenia. Śluby, narodziny dzieci – wzruszam się, gdy blogerka, którą tylko podczytuję informuje o ciąży, to jak miałabym się nie cieszyć ze szczęścia innych? Zwłaszcza, że przeżyłam tę przygodę do końca dwa razy i wiem, jakie emocje się z tym wiążą.

Gdzieś tam głęboko w środku hodowałam tę naiwną wiarę, że można być ponad te religijne kwestie. Może drogi się rozeszły, może patrzymy na życie inaczej, ale co stoi na przeszkodzie by w tak radosnych i smutnych wydarzeniach móc się wesprzeć. Obstawiam, że nawet wrogowie się tak nie traktują. Ale ja nie jestem wrogem, jestem osobą niepożądaną. Nie przysługuje mi prawo do cieszenia się z czyjegoś szczęścia, bo przecież zawiodłam Jehowę i wszystkich jego chwalców. Jeśli pójdę na pogrzeb, to pewnie po to by zrobić następną akcję i zdenerwować świadków Jehowy, nie dlatego, że dana osoba była mi bliska i też chciałabym to pokazać…Powinnam była się już z tym pogodzić. Nawet pokłóciłam się o to z Edwinem: „oni wykreślili cię ze swojego życia, jesteś dla nich najgorszym rodzajem człowieka, nie możesz się tym przejmować”.

A jednak się przejmuję. Tym, że ranię, chociaż nie wzięłam noża do ręki. I to niby ja, ta okropna, płaczę nad nimi, nad sobą i nad tym, jak zaślepia ludzi Towarzystwo Strażnica. A przecież wystarczyłoby grać w fałsz i pozory – tak wielu świadkom, to świetnie wychodzi. Dopasowanie się do zasad grupy dla spokoju, a w rzeczywistości życie według kompletnie innych zasad. I pewnie gdyby nie to, że nie potrafiłam na życie patrzeć bez emocji, że musiałam nadstawić głowę i podnieść krzyk, byłabym taka sama.


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
14 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
14
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x