A w sobotę zabieraliśmy dzieci na głoszenie.

Published by Sara on

Sobota rano – to był moment, kiedy wyruszało się do służby. Nie wypadało powiedzieć, że się nie chce lub że się nie ma ochoty. Oczywiście, można było znaleźć wymówkę. A to pogoda zła, a to dzieci chore, a to głowa boli – teraz pewnie bym mówiła, że nie idę, bo za duży smog. Wymówkami i ciągłym unikaniem głoszenia w końcu robisz z siebie nieczynnego głosiciela i już nie odbierają cię tak dobrze w zborze, ale przynajmniej nie powiedziałeś wprost: że ci się nie chce. Nie chciałabym tu generalizować. Pewnie są świadkowie, którym faktycznie pukanie do drzwi, łażenie w słońcu lub w deszczu i zmaganie się z obojętnością słuchaczy dawało jakieś satysfakcjonujące uczucie spełnionego obowiązku. Sama zawsze miałam ogromne wyrzuty, gdy nie szłam do służby i poczucie winy (zginę w Armagedonie, bo Jehowa widzi, że mi się nie chce, a siostry w Afryce to maszerują 20 km). Jeśli jednak nawet starsi prywatnie powiadają, że nie lubią głoszenia…cóż, refleksję pozostawiam wam.

Nie planowałam brać się za wpis o tym, jak głoszą rodziny. Byłam wychowana od dziecka w zborze świadków Jehowy więc zbytnio nie analizowałam tematu – ot, rodzice szli na głoszenie więc ja szłam z nimi. Potem gdy zostałam mamą, zabierałam swoje dzieci. Cóż w tym nadzwyczajnego. Jednak na prośbę jednej z czytelniczek postanowiłam zbadać temat trochę głębiej.

Szkol dziecko od maleńkości

Świadkowie Jehowy przykładają ogromną uwagę do szkolenia swoich dzieci. Przez szkolenie mam na myśli zapoznanie maluchów ze świadkowskimi zasadami, wiedzą i stylem życia. Są przygotowywane specjalnie materiały nawet dla dzieciaczków poniżej 3 roku życia, piosenki i filmy animowane dla starszaków, a także książki i materiały dodatkowe dla nastolatków.

Parę razy usłyszałam, że niepotrzebnie mam pretensje do mojego dawnego życia. Wprost powiedziano mi, że po prostu byłam głupia, bo mój rozmówca (on lub ona) na pewno nie dałby się zwieść takiej manipulacji. Cóż, ten  spec od psychomanipulacji miał po prostu szczęście, że jego mózg nie został poddany pewnym doświadczeniom. „Wszysko, co przeżywamy, zmienia jego (mózgu) fizyczną strukturę. Ilekroć czegoś doświadczamy, komórki naszego mózgu – zwane neuronami – uaktywniają się, czyli „odpalają”. (…) Gdy neurony odpalają się równocześnie, tworzą się między nimi nowe połączenia. Z czasem powstałe w ten sposób łącza prowadzą do „przebudowy” mózgu” – fragment książki „Zintegrowany mózg, zintegrowane dziecko” D. J. Siegel i T. Payne Bryson.

Wyobraź sobie teraz, że od wczesnego dzieciństwa doznajesz konkretnych doświaczeń, nie masz szans sprawdzić się w innych sytuacjach, a nawet jeśli zaczynają one budzić twoje zainteresowanie rodzice lub inne osoby ze zboru wytrwale tłumaczą ci, że to jest złe, że to zasmuca Jehowę itp. W tym momencie Jehowa jest dla ciebie trochę jak straszna wróżka – niby wszechmocny i dobry, ale przecież każe tych, co go nie słuchają.

Serio, jest mega trudno z tego wyjść. I powiem wam szczerze, że znam osoby, które uważam za znacznie inteligetniejsze i bystrzejsze ode mnie, które jednak wciąż tkwią w zborze, a nawet porzucają pracę, dom czy rezygnują z dzieci, byleby móc się bardziej zaangażować w życie społeczności.

Jakie więc wskazówki dostają rodzice jeśli chodzi o szkolenie ich dzieci?

Być może dysponujesz rozległą wiedzą biblijną, co jednak nie znaczy, że w podobnym stopniu posiadły ją także twoje dzieci. Tego nie otrzymuje się dziedzicznie. To na was jako na rodzicach spoczywa obowiązek pouczania potomstwa o cudownych dziełach Bożych w sposób na tyle interesujący, aby samo chętnie kształciło się w tym zakresie.

Czy twoje pociechy rozumieją kluczowe nauki Pisma Świętego? Czy nauczyły się stosować zasady biblijne w życiu codziennym? A czy ty prowadzisz z nimi regularnie rodzinne studium Słowa Bożego? Jeżeli są jeszcze małe, czy zapoznałeś je z treścią czterdziestu sześciu rozdziałów napisanej na ich poziomie intelektualnym książki Słuchanie wielkiego Nauczyciela? Mając dzieci trochę większe, na pewno przestudiowałeś z nimi książkę Twoja młodość — korzystaj z niej jak najlepiej, która udziela bezcennych wskazówek ludziom dopiero wchodzącym w życie. Z Biblii dowiadujemy się, że młodego Tymoteusza uczono tak „od lat niemowlęcych”. Jakub podczas wędrówki do Seiru uznał, że mając dzieci wątłe, musi do nich dostosować tempo marszu; widać stąd, iż powinniśmy uwzględniać możliwości fizyczne naszych maleństw. Wasze wspólne studium powinno być prowadzone na takim poziomie, który nie utrudniałby im zrozumienia. Czas jego trwania też należy racjonalnie dostosować do wieku uczestników

Niekiedy nasze dzieci mogą traktować dzieło publicznego głoszenia dobrej nowiny, tak jak swego czasu zapatrywał się na ten rodzaj służby prorok Jeremiasz: „Ach, Wszechmocny Panie! Oto ja nie umiem mówić, bo jestem jeszcze młody”. Ważne jest więc, żeby je stopniowo zaprawiać do tej pracy. Zależnie od wieku i umiejętności mogą dzwonić do drzwi, wręczać zaproszenia na wykłady, odczytywać wersety z Pisma Świętego, proponować nasze publikacje w domach sąsiadów, a nawet prowadzić studia biblijne  (…) Oto wypowiedź pewnego młodzieńca w wieku dwudziestu jeden lat: „Rodzice zawsze podkreślali, że ich zdaniem służba pionierska jest najlepszą drogą życiową”. Jeszcze inny młody chrześcijanin zaznaczył: „Jak daleko sięgam pamięcią zawsze stawiano mi za cel służbę pionierską”.  Fragmenty ze Strażnicy 1982, nr 24, artykuł Wychowywanie dzieci w miłości do Jehowy

Rodzice dostają konkretne zalecenia dotyczące tego, jak powinno przebiegać wychowanie dziecka w rodzinie świadków Jehowy:

  • zabierajcie dzieci do służby, nawet jeśli nie są głosicielami
  • w zależności od wieku dziecka, może ono wykonywać różne „zadania” (od naciśnięcia dzwonka, przez podanie czasopisma lub przeczytanie fragmentu z Biblii, po normalne rozpoczynanie rozmowy)
  • ćwiczcie z dziećmi scenki, które nauczą ich poprawnego reagowania

Maja ma tu równo dwa latka. Zamiast świętować urodziny, trzyma traktat.

Też ze służby. Może nie widać, ale byłam wtedy w 5 miesiącu ciąży.

Tej kwestii muszę poświęcić chwilę. Dzieci świadków spotykają się z różnymi stresującymi sytuacjami w szkole. Od urodzin kolegów, po śpiewanie hymnu państwowego. Nie wystarczy jednak zasłonić się argumentem „moja religia mi nie pozwala” i szybką zmianą tematu:

Niektóre chrześcijańskie dzieci odpowiadają po prostu: „Nie mogę tego zrobić. Zabrania mi tego religia”. Owszem, zasługują na pochwałę za bezkompromisową postawę. W ten sposób mogą uciąć dalsze dociekania. Jednakże Biblia radzi, abyśmy byli ‛gotowi do obrony wobec każdego, kto od nas żąda uzasadnienia’ wierzeń. (…) Wielu młodych Świadków zapoznaje kolegów szkolnych z historiami biblijnymi, korzystając z publikacji takich jak książka Ucz się od Wielkiego Nauczyciela. (…)Warto w domu przećwiczyć różne scenki, w których rodzice będą grać rolę kolegów szkolnych. Gdy dziecko stara się bronić swej wiary, chwal je za wysiłki. Pokazuj też, jak ulepszać argumentację i dlaczego jest to ważne. Na przykład możesz zasugerować, by używało słów zrozumiałych dla rówieśników. Dziewięcioletni Joshua opowiada, że jego koledzy nie rozumieją, co to jest sumienie czy lojalność. Dlatego w rozmowie z nimi musiał używać prostszego słownictwa. (…)Niektóre dzieci po zadaniu pytania tracą zainteresowanie tematem, jeśli w odpowiedzi słyszą długi monolog. Dlatego młodzi Świadkowie mogą przykuć uwagę rówieśników, wciągając ich w rozmowę. Haneul, mająca 10 lat, mówi: „Moje koleżanki lubią rozmawiać, a nie słuchać wyjaśnień”. Aby podtrzymać rozmowę, trzeba zadawać pytania, a następnie uważnie słuchać wyrażanych opinii.

URODZINY

Daria: Cześć, Łukasz! Chciałabym cię zaprosić na przyjęcie urodzinowe.

Łukasz: Dzięki, że o mnie pomyślałaś. A czy mogę cię zapytać, dlaczego urządzasz to przyjęcie?

Daria: Jak to? Żeby obchodzić urodziny. A ty nie obchodzisz?

Łukasz: Nie, nie obchodzę.

Daria: Dlaczego nie? Moja rodzina była szczęśliwa, kiedy się urodziłam.

Łukasz: Moja rodzina też się cieszyła z moich narodzin. Ale nie uważam, że z tego powodu trzeba co roku świętować. Wielu ludzi sądzi, że podczas przyjęcia urodzinowego to oni są najważniejsi. Ale czy ważniejszy nie jest Bóg? I czy to nie Jemu powinniśmy dziękować za to, że dał nam życie?

Daria: Czyli co? Nie powinnam urządzać przyjęcia?

Łukasz: To zależy od ciebie. Dużo osób lubi urodziny, bo dostaje wtedy prezenty. Ale Biblia mówi, że więcej szczęścia wynika z dawania niż z otrzymywania. Zamiast skupiać się na sobie i swoich urodzinach, czy nie lepiej być wdzięcznym Bogu, myśleć o innych i robić dla nich coś dobrego?

Daria: Nigdy tak na to nie patrzyłam. To ty nie dostajesz od rodziców żadnych prezentów?

Łukasz: Pewnie, że dostaję. Ale rodzice nie czekają z tym do urodzin. Dają mi prezenty, kiedy chcą. A tak w ogóle, Daria, jeśli chodzi o urodziny, wiesz, jakie jest pochodzenie tego zwyczaju?

Daria: Nie wiem. Jakie?

Łukasz: Jutro opowiem ci ciekawą historię o urodzinach, które ktoś obchodził bardzo dawno temu.

HYMN, FLAGA

Milena: Karolina, dlaczego nie śpiewałaś hymnu razem z nami?

Karolina: Fajnie, że pytasz. Ale może najpierw powiedz mi, dlaczego ty śpiewałaś?

Milena: Bo kocham nasz kraj.

Karolina: Ja też cenię nasz kraj i cieszę się, że tu mieszkam. Ale nie uważam, że inne są gorsze.

Milena: Ja myślę, że nasz kraj jest najlepszy.

Karolina: Wiesz, ja zawsze staram się patrzeć na różne sprawy tak jak Bóg. A Biblia mówi, że Bóg kocha wszystkich ludzi, obojętnie jakiej są narodowości. Dlatego nie śpiewam hymnu, nie staję na baczność przed sztandarem ani nie wywieszam flagi w oknie.

Milena: Czy ty trochę nie przesadzasz?

Karolina: Nie tylko ja tak uważam. Biblia wspomina o kilku młodych ludziach, którzy myśleli tak samo. Gdy kazano im oddać cześć symbolowi państwa, oni odmówili, mimo że groziła za to śmierć.

Milena: Naprawdę? Nigdy o tym nie słyszałam.

Karolina: Jeśli chcesz, opowiem ci o tym na długiej przerwie.

WYBORY

Michał: Piotrek, jak będą wybory przewodniczącego klasy, to na kogo zagłosujesz?

Piotr: Nie będę na nikogo głosował.

Michał: Dlaczego nie?

Piotr: Bo już wybrałem — za swego przywódcę uważam Jezusa. Jestem chrześcijaninem i chcę go naśladować. Więc nie będę głosować na kogoś innego. Według mnie Jezus jest najlepszym przywódcą. Wiesz dlaczego?

Michał: E, raczej mnie to nie obchodzi.

Piotr: W porządku. Jak kiedyś będziesz chciał się czegoś o tym dowiedzieć, to chętnie ci wyjaśnię.

Fragment z artykułu Co powiedziałoby twoje dziecko, Strażnica 15 grudzień 2010

Jak widać przykładne dziecko świadków Jehowy wykorzysta taką stresującą sytuację po to, by móc nagabywać swoich rówieśników.

Obecnie nawet wielu rodziców świadków chwali się tym, że do niczego nie zmusza dzieci, że pozwala im na wolność wyboru i to, że mogą zostać kim chcą. Cóż, może faktycznie dzisiaj mało kto ciągnie córkę i syna za ucho na głoszenie. Jeśli czytacie historie z serii #byłyświadkamijehowy to wiecie, że rodzice często szantażowali dzieci byleby tylko te poszły z nimi do służby czy na zebranie. Nie musi być jednak aż tak strasznie. Dziecko z gruntu chce zadowolić rodzica. Nie chce, żeby mamusia była smutna. A jeśli jeszcze od urodzenia słyszy, że takie czy inne zachowanie zasmuciłoby Jehowę…

Niektórzy rodzice świadkowie uważają, że wspólne głoszenie to świetna okazja do spędzania czasu razem. Cóż, pewnie mało które dziecko powie, że zwyczajnie wolałoby się wyspać, pograć na komputerze czy iść do koleżanki (patrzy punkt wyżej) zamiast chodzić z ulotkami: albo jest już tak zindktrynowane, że faktycznie boi się zasmucić Jehowę albo wie, że opór wywoła tylko kazania – lepiej włożyć garniturek i za dwie godziny wrócić do strzelanki. Dziecko od maleńkości jest uczone udawania i chowania swoich prawdziwych myśli. A potem jest chrzest z obowiązku i w końcu wyrwanie się z organizacji, gdy się samemu utrzymuje a rodzice nagle mają focha i się nie odzywają do dziecka.

No i poco te dramaty rodzinne? A może by tak faktycznie pozwolić dzieciom doświadczyć różnych sytuacji i samemu wybrać, zamiast naśmiewać się z katolików, że chrzczą niemowlęta, podczas gdy świadkowie pozwalają „samodzielnie” podjąć decyzję.

Ps. Mi jest obojętne, kto katolik, a kto nie, ale świadkowie często używają argumentu dotyczącego chrztu niemowląt.


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
51 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
51
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x