Jakoś w tamtym roku zobaczyłam na cudownym blogu Worqshop wpis opisujący dzień autorki godzina po godzinie. Strasznie mi się to spodobało, ale każdego poranka zapominałam o zrobieniu zdjęć. Minął ponad rok od tego czasu, w międyczasie podobne akcje widziałam na jakiś zagranicznych blogach, a mi ciągle brakowało sił o poranku by pamiętać o takim wpisie. W końcu całkiem spontanicznie udało mi się udokumentować mój dzień w piątek, to jest 21.09.2018. Ciekawi?
6:15 pobudka. Właściwie Leosia obudziła mnie o 5.30, ale nie mogłam się zmotywować do wstania o tak nieludzkiej porze. Jednak jeśli chcę się wyrobić z toaletą, śniadaniem i szykowaniem dziewczynek, to nie powinnam leżeć dłużej w łóżku.
7:15 Kończę szykowanie siebie i dziewczynek. Edwin się rozchorował i zostaje dzisiaj w domu. Biegam po mieszkaniu wstawiając naczynia do zmywarki i sprawdzająć czy spakowałam wszystko sobie i Mai.
8:15 Czeka mnie dziś tournee po sklepach. Dziewczyny już odstawione do szkoły i do niani, a akurat mam obok Biedronkę. Wolę robić zakupy o tej godzinie, bo nie ma tego tłoku w sklepie, który się robi popołudniu. No i nie mam kręcącej się pod nogami Leosi, która ma szaleńczą ochotę na kolejne kinder jajo. Okazuje się, że czeka mnie dłuższe jeżdżenie po mieście, bo muszę odwiedzić kilka hurtowni budowlanych.
9:15 Dopiero mogę wypić pierwszą kawę, chociaż pobudka była przed 6! Jest to jednak wynik moich nawyków – nie kręci mnie picie kawy z fusami, a ekspres trzymamy w biurze. Do tego z samego rana wolę pić herbatę, a teraz kupiłam w zielarskim ajurwedyjską mieszankę na depresję i ją właśnie powinno się pić na czczo.
10:45 Czas mi się przesunął, bo wcześniej miałam spotkanie z klientem. Trochę głupio robić zdjęcie w trakcie 🙂 Puszczamy naklejki do druku i przekopuję się przez maile.
11:15 Nic ciekawego. Adobe Illustrator i salsowa muzyka w tle.
12:15 Wychodzę po Maję. Dowiaduję się, że dziś ćwiczyli pisanie literki A i uczyli się o służbach ratunkowych. Postanawiam, dość spontanicznie, celebrować koniec kolejnego tygodnia szkoły, ostatni dzień lata i początek weekendu w jednym.
13:15 Kończymy jeść ciasto w restauracji, raz nie zawsze 🙂 Ciekawe kiedy przyjdzie kolejny taki ciepły dzień. Póki co, pora wracać do biura.
14:15 Robota, robota, robota – ani nie mogę wam zdradzać szczegółów, ani to nie było jakieś szczególnie fascynujące zajęcie. Maja dziś chce zostać ze mną w biurze.
15:28 Fajrant! Ruszamy po Leosię, ale najpierw jedziemy do Biblioteki Miejskiej. Założyliśmy dzisiaj kartę Mai i młoda jest zachwycona. Czas był już na to najwyższy! Do tej pory, to ja kupowałam dla niej książki i w pewien sposób decydowałam o tym, co będziemy czytać. Dzisiaj mogła wybierać z regałów, to co ją zainteresowało. Chociaż i tak się nie powstrzymałam i do książek o kupie, ludzkim ciele i Scooby Doo dobrałam Dzieci z Bullerbyn.
16:15 Wpadłam jeszcze do zielarskiego i już odbieram Leośkę. W sklepie kupiłam kilka wybranych wcześniej rodzajów ziół oraz olejki eteryczne, które ostatnio mnie bardzo fascynują. Widoczna na zdjęciu bylica pospolita jest stosowana przy łagodzeniu bólów menstruacyjnych – cóż, zobaczymy jak się sprawdzi, gdy nadejdzie mój czas 🙂
17:15 Razem z Leosią odwiezliśmy Maję na basen. Nie opłaca mi się jechać przez miasto by za chwilę wracać z powrotem. Znów korzystamy więc z pięknej pogody i spędzamy tę godzinkę na pobliskim placu zabaw.
A co było dalej? Zwyczajnie zapomniałam o robieniu zdjęć po tym, jak wróciliśmy do domu. Dziewczynki się bawiły. Zamówliśmy pizzę i oglądaliśmy mecz. Czytaliśmy wypożyczone książeczki. Normalny piątkowy wieczór.
Podoba wam się taki pomysł na wpis? Zrobić edycję październikową?
Chciałabym stać się rannym ptaszkiem. Za bardzo lubię spać i… jeśli mój synek śpi do 8… to ja też. Ach… Gdybym tak choć o 7 umiała się wydobyć z łóżka. Dodam, że nie chodzę późno spać. W tygodniu max 23:00… Podobno na zmianę nawyku wystarczą 3 tygodnie. Może kiedyś spróbuję 🙂
Sproboj codziennie wstawać o 1 minute wcześniej ?
Ciekawy artykuł- taka swojska relacja z codzienności, ale bardzo miło poczytać.
Dzięki ?