Co zmieniło się odkąd odeszłam od Świadków Jehowy pół roku temu?

Published by Sara on

Co aktywny Świadek Jehowy myśli o tych, którzy odeszli ze zboru? Nie mogę się wypowiadać za innych członków organizacji, nie siedzę w ich głowach. Jednak przez ładnych kilka lat byłam gotowa oddać życie swoje i życie swoich dzieci za tę grupę, więc mogę opisać, co ja myślałam o wykluczonych i o odstępcach. O ile jeszcze myślom o wykluczonych towarzyszyła troska związana z tym, że biedna owieczka pobłądziła i może jeszcze wróci do bezpiecznego zborowego ogródka, to już odstępcy byli najgorszym złym. Jak oni mogli tak świadomie kalać dobre imię organizacji Jehowy? Często też oceniało się taką osobę np. gdy widziano ją z papierosem lub też, gdy usłyszano o jej rozwodzie. Mawiano:

„No tak, już nie jest w zborze to jej się życie posypało.”

Pamiętam też ten niezręczny moment, gdy mieliśmy się spotkać się z rodziną, z którą do tej pory nie utrzymywaliśmy kontaktu. Coś głupiego siedziało nam w głowach, że te osoby, nieżyjące według zasad przenajświętszej organizacji, muszą być jakieś…złe. Oczywiście, okazały się być zupełnie normalne, kochane i sympatyczne, ale to pokazuje, jak bardzo miesza nam w głowach indoktrynacja świadkowska.

Zaraz minie pół roku odkąd zdecydowałam się odejść od Świadków Jehowy. O powodach mojej decyzji napisałam tutaj: Wolność to stan umysłu?. Przez te sześć miesięcy zaczęłam się coraz bardziej zakotwiczać w moim nowym życiu, chociaż nie będę składała deklaracji, że już nigdy nie poruszę tematu związanego z tą grupą. Jakby nie było spędziłam tam 25 lat. Poza tym czuję pewnego rodzaju misję by wspierać kobiety, które tkwią w tym i są nawet zachęcano do pozostania z mężem, który stosuje przemoc. Jednocześnie nie śledzę z zapartym tchem wszystkim rewelacji dotyczących świadków – często to właśnie mi wy o czymś piszecie, a ja po prostu udostępniam moje social media do szerzenia danej wiadomości.

No dobra, ale skoro żyję już tyle czasu bez kierownictwa Jehowy, to pewnie musiałam się strasznie stoczyć. Gotowi na dowiedzenie się, jak to złym człowiekiem się stałam?

Co zmieniło się odkąd odeszłam od Świadków Jehowy pół roku temu

Nauczyłam się przeklinać

Oj, lecimy na grubo na początek, ale specjalnie postanowiłam zacząć od negatywnej cechy. Będąc świadkiem starałam się nie przeklinać. Najmocniejsze słowa jakie używałam to były „cholera” oraz „kurdę”. A przecież język polski daje nam tyle możliwości! Spokojnie, nie zmieniłam się w stereotypowego dresa, który co drugie słowo rzuca soczystą kurwą. Różnica jest taka, że teraz gdy mnie coś mega wkurzyło, to nie mówię, że jestem lekko zdedenerwowana 😉

Nadal nie palę papierosów

To się nie zmieniło – sensu w papierosach nie widzę żadnego. Nie mam jednak teraz podświadomej pogardy do osób, które palą („o nie, nie szanują daru od Jehowy”). Póki ktoś szanuje to, że u mnie w domu nie pozwalałam na palenie, to ja nie mam nic do tego, co tam wkłada do ust 😉 No dobra, przyznam się! Raz na imprezie spróbowałam cygara! Raz wystarczyło 🙂

Nie rozwiodłam się z mężem

Ja po prostu z natury jestem monogamistką i po prostu wierzę w małżeństwo i w rodzinę. Pewnie, że nie jest łatwo, bo czasem brakuje tych romantycznych porywów pierwszego uczucia. Niektórzy w tym momencie stwierdzają, że stałe związki to jednak nie są dla nich i ok, niech im będzie. Ze swoimi fobiami i neurotyczną osobowość czuję się pewniej w stałym związku. Byłabym bardzo kiepska w randkach na pewno!

Tu muszę poświęcić chwilę na obronę osób, które odeszły od świadków i się rozwiodły. Potem w zborze mówi się o takich, jak to zle się skończyły, bo im się rodziny rozpadły. Oczywiście, nikt nie poświęca chwili na zastanowienie się jak to mogło wyglądać z drugiej strony. Przykładowo świadkowie często biorą ślub w bardzo młodym wieku. Myślę, że już niekoniecznie chodzi o ten seks, który mogą poznać dopiero po zaślubinach, ale o tę zwykłą swobodę, jaką jest przytulanie czy wychodzenie razem. Tacy dwudziestolatkowie nie wiele wiedzą o życiu i często, chociaż nie zawsze, okazuje się, że podjęli błędną decyzję. Rozwód jednak nie wchodzi w grę i muszą grać przed wszystkimi kochające się małżeństwo. Odejście od organizacji może im pozwolić na uwolnienie się z nieudanych związków, które czasem były toksyczne i wiązały się nawet z przemocą emocjonalną.

Może też być tak, że tylko jedna ze stron odkrywa prawdę o organizacji. Tak było na początku u nas. Przez 8 lat małżeństwa największy kryzys mieliśmy, gdy Edwin powiedział, że już nie wierzy w organizację świadków jako jedyną słuszną drogę. Mimo ogromnego strachu odważyłam się zapoznać z materiałami, o których mi mówił i wyrobiłam sobie własne zdanie. Niestety, nie w każdym związku się to udaje. I to są bardzo przykre sytuacje, bo wybudzony z organizacji małżonek nie chce rozstawać się z ukochaną żoną, ale być może ona nie daje mu wyboru – zwłaszcza, że cała społeczność zachęca ją do ograniczenia kontaktów z niebezpiecznym dla jej zdrowia duchowego mężem.

Chyba muszę podzielić wpis na dwie części, bo zaczyna się niebezpiecznie wydłużać 🙂 Część druga jutro, ale najpierw pytania od was.

Czy Maja odczuła różnicę?

Postanowiłam zapytać Maję :

-Maju, co jest fajniesze: jak mama chodziła na zebrania czy jak nie chodzi?

-Jak nie chodzisz. Bo jak chodziłaś, to musiałaś być w dwóch miejscach.

-Jakich dwóch miejscach?

-W pracy i na zebraniu.

-Chodzi ci o to, że teraz możemy spędzać razem więcej czasu?

-Tak.

Tu zaznaczę, że Maję zabieraliśmy na zebrania i na głoszenie. Jak widać dla dziecka nie jest to odpowiedni sposób na budowanie więzi rodzinnych…

Czy czegoś mi brakuje?

Przede wszystkim niektórych osób. Na początku tęskniłam też za kontaktem z ludzmi – taką społecznością, którą daje należenie do zboru, nawet jeśli nie jesteś blisko ze wszystkimi. Właśnie dlatego chodzę na tańce, udzielam się na Instagramie i zgłosiłam się do trójki klasowej. Nie cierpię na brak społeczności, a wszystkim tym, którzy myślą o odejściu od świadków polecam zapisanie się na jakiś kurs lub zajęcia.

Czy mam wsparcie rodziny

Nie mogę tu pisać wszystkiego, ale mam cudowną rodzinę, która nie żyje zasadami świadków i mnie wspiera.

Czy rodzina usunęła mnie z Facebook’a

Generalnie nie, za to praktycznie z dnia na dzień pousuwali mnie przyjaciele i znajomi. Nawet jedna influencerka, którą do tej pory bardzo lubię i tylko podejrzewałam, że jest jakoś związana ze świadkami, mnie zablokowała.

Oczywiście, ja też czasem robię czystki na FB, ale dotyczą one raczej osób, które przypadkiem zaakceptowałam np. myślałam, że to ktoś ze szkoły, a okazało się, że nie. Usuwanie osób, z którymi było się tak bardzo blisko uważam za żałosne i dziecinnie. To ja mojej siedmiolatce mówię, żeby nie bała się iść do szkoły, bo nikt nie będzie się śmiał ze śladów po komarach. Powtarzam, że wszyscy mogą być fajni, nieważne jaką mają figurę, wygląd i w co wierzą. A tu dorośli ludzie zabierają te przysłowiowe zabawki z piaskownicy i nie będą się już ze mną bawić. To ciekawe jak traktują tych, z którymi mają jakieś konflikty?

Cześć II jutro

Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
8 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
8
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x