Poweekendzie #5

Published by Sara on

To będzie pierwsze Poweekendzie w tym roku i po dłuższej przerwie, ale za to jakie! Dość spontanicznie postanowiliśmy w środę, że jedziemy na weekend w okolice Wrocławia. Wzywały nas tam sprawy zawodowe i ostatecznie mogliśmy spróbować załatwić wszystko w jeden dzień. Postanowiliśmy jednak trochę zwolnić, przedłużyć sobie ten weekend i spędzić go we dwójkę, bo dziewczyny zostały oddelegowane do Babć.

View this post on Instagram

No wreszcie jedziemy ?

A post shared by Sara Andrychiewicz (@sara_pisze) on

Odkrywam wegański Wrocław

Planowaliśmy wyjechać w piątek do południa, ale oczywiście musiało nam coś wyskoczyć. Najpierw nie mogliśmy odebrać samochodu od mechanika, potem jeden telefon z firmy, drugi, odpisać na maila. Do Wrocławia dotarliśmy więc porządnie głodni i szybko skierowaliśmy się do Baszty na wegańską kolację.

Wymarzyłam sobie ramen, który niestety się skończył. Zamówiliśmy więc pad thai z mango, żółte curry oraz ryż z warzywami. I wszystko było pyszne, ale pad thai zdecydowanie najlepszy i to właśnie on będzie mi się śnił po nocach, to on sprawił, że przez pół nocy czytałam przepisy i oswajałam się z tą potrawą. Chcę więcej!

Już wychodząc kątem oka zobaczyłam tofurnik i zabrałam jeden kawałek na wynos (zdjęcia nie zdążyłam zrobić, zjedliśmy go rano do kawy w hotelu). Ta wegańska wariacja na temat sernika już od dawna za mną chodziła, ale nie wiedziałam czy warto się za nią zabierać. Teraz już wiem! Warto! Edwin miał więc wyrzuty po zjedzeniu go, bo czuł się tak jakby się objadł prawdziwym sernikiem.

W sobotę zabrałam Edwina do Baru Vega w Rynku. Zjedliśmy cudowny fast-foodowy zestaw z falafelem, rewelacyjną pizzę z tempehem i placuszki z soczewicy, które były ok. Też tam chętnie wrócę, ale najbardziej podobała mi się atmosfera. W moim rodzinnnym mieście czasem mam wrażenie, że inni mają nas za jakiś wariatów, bo jak to tak jeść bez mięsa. Tymczasem we Wrocławiu obie knajpy były wypełnione ludźmi. Nawet jeśli nie wszyscy byli weganami, to przynajmniej każdy z nich doceniał kuchnię roślinną i był otwarty na nowe smaki.

Pałac Brzezina

Spaliśmy kawałek za Wrocławiem w Pałacu Brzezina. Bardzo ładne miejsce w pięknej okolicy położone blisko Wrocławia. Na plus zaliczam przestronny pokój, klimatyczne wnętrze i strefę SPA. Trudno mi ocenić to, czy hotel nadaje się dla rodzin z dziećmi, gdyż nie zwracałam na to szczególnej uwagi. Na pewno w hotelowej restauracji są krzesełka dla maluchów, a otaczający pałac park i plac zabaw zachęcają do zabawy. Z drugiej strony brak windy może być niedogodnością dla niektórych. Dlatego polecam raczej dla rodzin ze starszymi dziećmi.

Mówiłam na Instagramie, że musiałam sobie wziąć swoje paszty warzywne na śniadanie. Tak sobie myślę, że nie jest to kwestia dotycząca jedynie tego miejsca, a wielu hoteli – kwestią zaś jest wegańskie śniadanie. O ile wegetarianin zje ser, jajecznicę, posmaruję chleb masłem – tak weganin może sobie na kanapce położyć samą paprykę, czy pomidora. Wbrew pozorom rozwiązanie jest bardzo proste i zadowalające wszystkich: w sklepach bez problemu można dostać różne pasty warzywne, bez problemu można je też zrobić w hotelowej kuchni. Wystarczyło dołożyć jedną lub dwie takie pasty do bufetu śniadaniowego. Takie pasty nie psują się też tak szybko jak wędliny czy sery. Co ciekawe, jestem pewna, że hotel nie musi czekać na wegańskich gości. Z doświadczenia wiem, że wielu tradycyjnych mięsożerców nie pogardzi roślinną pastą do smarowania pieczywa – tylko trzeba napisać co to jest i do czego służy 😉


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
2
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x