Dlaczego masz płacić za projekt graficzny?

Published by Sara on

To za zdjęcia się płaci? Zaryzykuje i postawię tezę, że każdy grafik usłyszał podobne słowa w swojej karierze. Bratem tej frazy jest „to projekt kosztuje?”. Sama grafikiem nie jestem, ale aktualnie wszystkie zlecenia w firmie przechodzą przeze mnie. I chociaż myślałam, że społeczeństwo nam się edukuje i już sporo osób rozumie, że nie można sobie użyć do reklamy pierwszego lepszego zdjęcia z Google, a projektowanie to nie tylko dwa kliknięcia myszką, to jednak wciąż mamy do czynienia z mądralami-cwaniaczkami.

O naszych klientach na blogu nie piszę i nie będę pisała. Opisana poniżej historia skreśla ewentualną współpracę z pewną osobą, więc postanowiłam wam delikatnie nakreślić tło. Jakiś czas temu osoba X zadzwoniła po reklamę. Wtedy akurat teściowa była chora więc ja byłam z Leosią w domu, a telefon firmowy odbierał Edwin. Wycenił reklamę na (przykładowa cena) 200 zł, która została zaakceptowana więc wysłał pro formę, żeby wszystko było ładnie i przejrzyście wypisane. Kilka dni później, już w pracy, odbieram telefon i od razu dostaję pretensjami i fochem w twarz. Że jak to tak, pro formę wysyłać? Że co to ma być? 140 zł materiały, a 60 zł projekt? Na projekt to żeśmy się nie umawiali – cóż, nie trzeba mieć matury z matematyki by wiedzieć, że 140 plus 60, to 200, które zostało zaakceptowane. Słucham i kiwam głową, bo w końcu „klient nasz pan”, a osoba X jedzie sobie po mnie radośnie, że niekompetentna jestem, że chcemy ją oszukać, i że, uwaga, projekt to ona sobie w 10 minut w komputerze zrobi. Na to słodkim głosikiem oświadczyłam, że nie ma problemu i zakończyłam rozmowę. Mąż stwierdził, że powinnam powiedzieć „sio” 10 minut temu. I chociaż myślałam, że w roku 2017 nie będę musiała nikomu tłumaczyć, dlaczego płaci się za projekt, to jednak to robię. Włączmy więc stoper i przekonajmy się, czy nasza mądrala zrobi projekt w 10 minut.

Sprzęt i oprogramowanie

Zacznijmy od tego. Oczywiście, jak ktoś chce może sobie narysować logo w Paintcie na Windowsie 95, ale po co? Podobno to cecha Polaków: zrobić wszystko samemu by zaoszczędzić, nawet jak się nie posiada wiedzy w temacie. Większość znanych mi grafików pracuje w pakiecie Adobe. A ten kosztuje. Sporo. I nie mówcie, że można ściągnąć pirata. W firmie to nie przejdzie, a poza tym to aż wstyd w dzisiejszych czasach korzystać z nielegalnych źródeł. Gdy mąż zakładał działalność, zapłacił za pakiet Adobe 8500 zł. Teraz pudełeczko kurzy się na półce, bo weszły aktualizacje więc mamy abonament i co miesiąc płacimy kilka stów za dostęp do narzędzi. Podobnie rzecz ma się z komputerami. Też ich nikt nie rozdaje przy Urzędzie Pracy. A to jeszcze tablet graficzny, monitor IPS, UPS – bo jak nagle prądu zabraknie, to coś musi podtrzymać zasilanie, żebyśmy mogli zdążyć zapisać projekty. Załóżmy, że jednak nasza niedoszła klientka posiada legalnego Photoshopa i Ilustratora. Ma też na czym pracować. Co dalej?

Wiedza i umiejętności

Otwieramy program i…Cóż, jeden z popularnych tutoriali tłumaczących Adobe trwa ponad 40 minut, więc już w czasie się nie wyrobimy. Wiadomo jednak, że ten grafik to wcale nie poświecił kilku lat na naukę. Pewnie nie spędzał wieczorów ucząc się nowych funkcji. Te jego zrealizowane projekty, portfolio? Co to ma być? Ja bym to w 10 minut zrobiła, gdybym chciała.

Czy muszę pisać więcej? Czy tak trudno jest przyznać się do tego, że nie wie się wszystkiego? Przykładowo ja chodzę z Mają do fryzjera na podcięcie włosów. Wiele mam samodzielnie podcina włosy swoim dzieciom, ale ja wiem, że nie mam do tego drygu, nie interesuje mnie to i więcej czasu zajmą moje marne próby ogarnięcia tematu niż zrobienie tego przez profesjonalistkę. No, ale jak mogę oszczędzić kilka złotych i zrobić to sama byle jak…

Sznyt geniuszu

A teraz zdradzę wam sekret. Mam dostęp do programów i sprzętu. Znam podstawy i czasem sobie coś tworzę na swoje, blogowe potrzeby. Mimo to nie podjęłabym się prac graficznych. Czemu?

Brakuje mi tej iskry, która sprawia, że zwykłe zlecenie nabiera życia i pracuje na siebie. Bo oczywiście można wybrać pierwszą z brzegu czcionkę (albo jak to niektórzy piszą „trzcionkę) i zestawić ją z przypadkowym zdjęciem ze stocka, ale czy to ma sens?

Prawie 10 letnie doświadczenie mówi, że ludzie dzielą się na dwie kategorie: jedni stoją ze swoim biznesem w miejscu, a drudzy są gotowi na inwestycje i rozwój. Wybór należy do ciebie.

 


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
14 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
14
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x