Batumi w Piotrkowie. Iść czy nie iść?

Published by Sara on

Lubię gotować, ale lubię też szwendać się po restauracjach. Z zainteresowaniem więc odnotowałam fakt otworzenia się w Piotrkowie nowej knajpy. Zwłaszcza, że Batumi reklamowało się jako restauracja gruzińsko-bałkańska, a nam tęskno było zwłaszcza za chorwackimi przysmakami. I tak pewnego wieczoru kręcąc się po Rynku, postanowiliśmy zrezygnować z ulubionego sushi i zaryzykować wizytę w pechowym lokalu obok. Pechowym, bo do tej pory żadna knajpa nie zagrzała tam dłużej miejsca. No cóż, może uda się to osiągnąć właścicielom Batumi…

Nie będę się tu wypowiadać na temat wyglądu wnętrze, bo chyba nic się nie zmieniło od czasów poprzednich dwóch lokali. Nadal jest ciasno i na intymną rozmowę nie ma co liczyć. Zresztą stwierdziliśmy z mężem, że z tego miejsca chyba lepiej by było zrobić hipsterską kawiarnię z dobrą kawą, ciastkami i kanapkami (a takich miejsc Piotrków potrzebuje; wystarczy spojrzeć na to, jakim zainteresowaniem cieszy się nowo otwarta Fabryka…no ale oni mają też świetny marketing, którego Batumi brak).

Batumi nie jest też miejscem dla rodzin z dziećmi. Tu od razu zaznaczę, że nie mam pretensji, bo w menu brak propozycji dla najmłodszych więc wybaczam brak przewijaka, czy jakiegoś stolika z kredkami dla dzieci. Moja Maja umie się zachować w takiej sytuacji, ale generalnie to zdecydowanie miejsce nie dla dzieci. Dobrze, że Leośka akurat nie potrzebowała zmiany pieluchy i nie była głodna, bo chyba bym ją musiała karmić na stojąco.

No, ale przejdźmy do najważniejszego czyli jedzenia. Wiele restauracji można wybaczyć, jeśli chcemy wrócić do jej smaków. Na przykład taka Riposta wciąż nie ma przewijaka dla dzieci, ale uwielbiam tam chodzić na niedzielne obiady.

Batumi Piotrków

Batumi Piotrków

Na początek powędrowały przystawki: papryka z pastą i dolma, czyli wariacja na temat gołąbków. Tym razem w liściach z winogron i serowym sosem. I powiem wam, że właśnie przystawki były najlepsze! Zwłaszcza dolma mi podeszła i chętnie bym do niej wróciła.

bruntitled-8459

bruntitled-8462

Jako główne danie ja zdecydowałam się chaczapuri, czyli gruziński placek zapiekany z serem. Całkiem fajna rzecz, chociaż nie mam porównania, bo nie wiem jak powinien smakować prawdziwy chaczapuri prosto z Gruzji. Niestety, w pomidorowym sosie podanym do dania dominował smak cukru.

Edwin za to wybrał cielęcinę posypaną ostrym serem, podawaną z ziemniaczkami i surówkami. Mięso było mięciutkie, ser fajnie kontrastował ale surówka z kapusty kiszonej bardziej pasowała mi do polskiego schabowego.

batumi piotrków

bruntitled-8467

Tu nie chodzi o to, że to były złe dania. Nie, one były ok, ale na takim poziomie to jako mogę jeść w domu jak sobie sama zrobię. Od restauracji oczekuję jednak czegoś więcej i w Batumi tego nie dostałam. Czy to znaczy, że nie warto iść? Na pewno nie polecam rodzinom z dziećmi, ale w innej konfiguracji – czemu nie? Warto wybrać się chociażby z ciekawości i dla poznania nowych smaków, zwłaszcza że ceny nie są wygórowane. To czy was zachwyci i jak szybko wrócicie zależy już od was. Mogę tylko napisać, że nam się raczej nie spieszy z powrotem 🙂


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x