Kupa w restauracji

Published by Sara on

Nie jestem typem mamy, która chciałaby się zamknąć w domu. Słyszałam o kobietach, które przez pierwsze pół roku życia dziecka nie wyszły do ludzi (z dzieckiem). To jednak nie moje klimaty. Jak tylko nabrałam sił, zaczęłyśmy wychodzić z naszą drugą córką na spacery. Gdy skończyła trzy tygodnie zaczęliśmy bywać wśród ludzi. Jedynie moja intuicja przemawia za wspomnianymi trzema tygodniami: nie zawsze da się powstrzymać przed pogłaskaniem małej po rączce lub główce, więc ze względu na potencjalne zarazki wolałam chwilę poczekać.

W tym tygodniu zamierzamy zjeść kolację na mieście: całą czwórką. Gdy zastanawiałam się gdzie by tu zjeść, uświadomiłam sobie straszną rzecz. Nie kojarzę miejsca, w którym oferowano by przewijak dla dziecka! A przecież wiele z tych restauracji ogłasza się jako przyjazne rodzinom. Nie liczę tu McDonald’s i knajp w galerii handlowej –  przewijaki są, ale niekoniecznie mam tam ochotę spędzić czas. Ba, wiele toalet swoim stanem budzi grozę. Rozrzucone ręczniki papierowe, mokra podłoga…Często otwieram drzwi łokciem, bo boję się dotknąć klamki. Nie wiem, czy to tylko ja tak trafiam w naszym mieście, czy to większy problem. Przypuszczam, że w większych miastach znajdą się porządne restauracje dla rodzin z dziećmi, ale trafi się też na takie, w których faktycznie nie ma, gdzie dziecka przewinąć.

Pamiętam, jak jakiś czas temu było głośno o kobiecie, która przewinęła dziecko na restauracyjnym stoliku. Komentarze były ostre i z jednej strony się nie dziwię. Sama bym tak nie zrobiła. Jednak patrząc na wyposażanie restauracji trochę się nie dziwię. Bo, gdy pójdę na tę kolację, to co mam zrobić, gdy nie ma przewijaka? Jeśli wezmę ze sobą wózek, mogę niby przewinąć w nim, ale to też może komuś przeszkadzać. Może powinnam wyjść z dzieckiem do auta? Ale czy o to chodzi w chodzeniu do restauracji? Pozostaje mieć nadzieję, że akurat młoda postanowi przez te godzinę czy półtorej nie brudzić pieluchy…

Matki karmiące piersią walczą o akceptację publicznego karmienia. A ja tak sobie myślę, że już dużo udało się uzyskać w tej kwestii. Może zamiast tego skupmy się na tym, co dotyczy każdego rodzica  nieważne w jaki sposób karmi. Półtora roku karmiłam piersią starszą córkę, młodszą karmię miesiąc – nigdy nie chowałam się po łazienkach, gdy musiałam je nakarmić. Za to nie każdy lokal oferował mi możliwość przewinięcia dziecka w takich warunkach, które byłyby komfortowe dla reszty gości oraz dziecka. Rodziców butelkowych też to dotyczy.

Może więc zacznijmy chwalić te obiekty, które spełniają pewne standardy a piętnujmy te, które niejako „zmuszają” młode matki do siedzenia w domu – bo faktycznie jedyną możliwością pozostaje przewinięcie dziecka przy stoliku?

Ps. Oczywiście miejsca, które stosują politykę TYLKO DLA DOROSŁYCH wspomniana rzecz nie dotyczy. Jeśli jednak właściciel zaprasza dzieci do obiektu, to niech oferuje porządne warunki.


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
18 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
18
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x