Współczuję przyszłemu zięciowi!
Jest rano. Pora zdecydowanie zbyt wczesna dla kobiety w dziewiątym miesiącu ciąży. Zwłaszcza, gdy całą noc przewracała się z boku na bok, bo śniło jej się, że rodzi na autostradzie, A1 konkretnie. Nie miały się te porodówki kiedy poprzenosić, no!
No, trudno. Przynajmniej Maja wstała dziś z humorem. Nawet bez problemu się uszykowała do przedszkola i wkłada wybrany przez siebie wieczorem stylowy ałtfit. Mamy różową sukienkę z królewną Zosią, skarpetki z sowami, różowe tenisówki i kolorowe korale, co to jej dobra matka w Pepco kupiła. Rano jest zimno, więc wkłada jeszcze bluzę z Dorą, która świat poznaje. Różową, jakżeby inaczej.
Dobra, młoda gotowa. Na siódmą będziemy w przedszkolu. Jeszcze tylko próbuję w łazience przy pomocy tony podkłady (odcień porcelana) zakryć swoje cienie pod oczami, a Edwin wkłada buty. I nagle Maja wyskakuje z pytaniem:
-A tato, po co się kłóciłeś z mamą o jedzenie?
Aż zawisnął mi w powietrzu palec utytłany podkładem. Wyjrzałam z łazienki i patrzę w szoku na męża, on w równym szoku paczy się na mnie.
-Przecież się nie kłóciliśmy – odpowiada Mai.
-Nie! Kłóciliście się!
Odtwarzam w głowie wczorajszy dzień, ale żadnych kłótni znaleźć nie mogę. Wręcz przeciwnie! Jak wzorowa rodzinka poszliśmy wieczorem na lody, wróciliśmy do domu, zjedliśmy kolację, córka położyła się spać, a my oglądaliśmy mecz. No, dobra – ja zasnęłam po przerwie, bo mnie tak opowieści o szpitalach wystraszyły. A już tym bardziej nie kłócilibyśmy się o jedzenie. Może nie jesteśmy do końca normalni, ale aż tak źle z nami nie jest. Zresztą, nawet gdybyśmy mieli toczyć krwawe walki o ostatnią kanapkę, to z góry wiadomo, że wygra ciężarna. Która następie szlachetnie by ją odstąpiła, bo ostatnio żywi się głównie owocami.
Nagle mnie olśniło! Kilkanaście dni temu wyszłam wieczorem do sklepu z alkoholami po…wodę do picia, oczywiście! Mąż był z lekka niezadowolony, bo kupiłam nie taką jak chciał. Że niby za mały stopień zmineralizowania. Normalnie na to patrzę, ale tego dnia zadziałał ciążowy mózg.
-Dlaczego kupiłaś tę wodę?
-Oj, bo tak. Nie myślałam nad tym.
-No właśnie. Wcale nie zwracasz uwagi na moje potrzeby – męski foch level hard.
-To tylko woda do picia – odpowiadam znudzona.
-Ale w takich drobnostkach przejawia się miłość!
-Zaraz cię walnę.
Ok, pojawiło się z mojej strony zagrożenie przemocą fizyczną, ale żeby zaraz robić z tego kłótnię? Zwłaszcza, że po chwili w pełnej zgodzie oglądaliśmy razem Netflixa…
Jeśli ta moja córa nr. 1 już jest tak pamiętliwa w wieku 5 lat, to co będzie w przyszłości? Już współczuję przyszłemu zięciowi.
Kochany chłopcze, pamiętaj, jeśli tylko lubisz piłkę nożną, to zawsze możesz liczyć na wsparcie od teścia, gdy będzie leciał mecz!