Skąd wiesz, że jesteś mamą przedszkolaka?

Dawno, dawno temu rozmawiałam z pewną znajomą mamą i jej słowa mocno wyryły mi się w pamięci: „Dziecko jest zawsze w najfajniejszym okresie”. Skoro już zaliczyłam miesiące z niemowlakiem, roczniakiem, dwulatkiem, a nawet starszym dzieckiem, śmiało mogę stwierdzić, że miała rację. Oczywiście, wszystkie te momenty mają też swoje ciemne strony. A to kolki, a to odkrywanie granic i bunt dwulatka, to znów problemy z adaptacją w przedszkolu. Mając w domu zaawansowanego przedszkolaka uważam, że znów mamy najlepszy moment w wychowywaniu Mai. Ale i tak chwilami mam ochotę walić głową o ścianę. Dlaczego?
- Jestę szafiarką – już wczoraj wam pisałam, że z bólem serca godzę się na różowe bluzeczki i brokatowe spinki do włosów. Ok, niech ma. Ale co zrobisz, jak ci dziecię ze spodu szafy wyciągnie przymałą bluzkę ze spraną księżniczką Zosią? Albo ubierze się do przedszkola w czerwoną spódniczkę i wściekle różową bluzkę? Myślisz, że wystarczy uszykować jej dwa zestawy i dać rano wybór? Buhaha, to nie te czasy. Tu nie chodzi już o samo podjęcie decyzji, tylko o własny gust. I potem idziesz przez miasto, a twoja córka ma na sobie legginsy w gepardzie cętki, koszulkę z kucykiem Pony albo inną maziają i zimową czapkę. Mija cię młoda mamusia z dizajnerskim białym wózkiem i niemowlęciem w dobranej pod każdym względem stylówce. Potem opisze cię na fejsie, że „co to za matka, sama w szpilkach i szmince, a dziecko jakieś patologiczne”. Śmiejesz się cicho, bo wiesz, co będzie się działo za kilka lat.
- Kupa i pierdy – fascynacja fizjologią trwa w najlepsze. I jest najlepszym tematem do żartów. Nie wiem, czego ich uczą w tych przedszkolach…
- Jesteś głupia pupla dupla – myślisz, że jak nauczyłaś dziecko mówić „proszę, dziękuję, przepraszam” i jeszcze mówi „dzień dobry” głośno, to już masz wolne. Ha! Zaczyna się testowanie granic i tak zwane pyskowanie. Nie pozwolisz na coś? Słyszysz jak szepce pod nosem, że mama jest głupia. Pół biedy, jak mówi tak do ciebie, ale niech wystrzeli z czymś takim do tej gadatliwej sąsiadki. Masz pozamiatane na osiedlu, bo dziecka nie umiesz wychować.
- Foch! – myślisz, że rzucający się na podłogę dwulatek, to najgorsze co cię spotkało? Poczekaj na fochy kilkulatki: tupnięcia nogą, warczenie, aż w końcu wściekła oznajmia, że chce być sama i zamyka się w swoim pokoju. Teoretycznie jest łatwiej, bo już po kilku tupnięciach nóżką możesz poprosić o uspokojenie się („Mama na ciebie nie krzyczy, proszę nie krzyczeć na mnie”). Wtedy od razu przechodzimy do fazy zostawcie mnie w spokoju i trzaśnięciu drzwiami. Wraca po trzech minutach z obrazkiem na przeprosiny, ale ciebie czeka tłumaczenie całej sytuacji. Co to będzie z nastolatką?!?
- Naklejki rządzą! – książeczki z naklejkami czy pojedyncze arkusze – wszystko się sprawdzi. Oczywiście, trzeba ich użyć od razu! Wszystkich! Z doświadczenia widzę, że lepiej się sprawdzają książeczki, bo tam jest przygotowane miejsce na naklejenie każdej z nich. W przypadku arkuszu kończysz na zdrapywaniu postaci z „W głowie się nie mieści” z parkietu. #truestory
- Królowa dramy – jednego dnia Marysia/Zosia/Hania jest najlepszą przyjaciółką. Drugiego nie chce iść do przedszkola, bo Marysia/Zosia/Hania już jej nie lubi. Obiecujesz, że porozmawiasz z ciocią w przedszkolu. Dowiadujesz się, że największą dramę urządziło twoje dziecko. Trzeciego dnia wszystko jest w porządku. Takie incydenty pojawią się co najmniej dwa razy w miesiącu. Twoje dziecko stało się też pamiętliwe. Tatuś o czymś zapomniał? Będziemy mu wypominać przez trzy miesiące. Zaplanowaliście jakiś prezent? Nie da wam o nim zapomnieć.
-Co tam, Maju?
-A myślę sobie…
-A o czym?
-O tym Play Doh, co macie mi kupić. - Gesslerowa się chowa – twoje dziecko jeszcze przed chwilą uwielbiało spaghetti z sosem? Chcesz jej sprawić przyjemność i gotujesz ulubione danie? Nagle się okazuje, że jest „za kwaśne”. Poza tym fakt, że zjadła coś w przedszkolu i jej smakowało, nie równa się ze zjedzeniem tej samej potrawy w domu. Z drugiej strony może cię nagle zaskoczyć i zacznie zjadać pojedyncze liście sałaty, których do tej pory nie ruszała. Nie nadążysz, ale pociesz się, że z głodu nie umrze.
- Wszystko jest ciekawe! – Już myślałaś, że po fazie na ciągłe „A dlaczego?”, masz spokój? Teraz zaczęły się prawdziwie poważne tematy. Jednego dnia przeskakujesz od dinozaurów, przez to dlaczego owoce i warzywa gniją, a kończysz na rozmnażaniu. I tym dlaczego robimy kupę (patrz punkt 2). W tym momencie sobie uświadamiasz, że niedługo zacznie się szkoła, a ciebie prawdopodobnie czeka tłumaczenie ułamków popołudniami.
Pewnie mogłabym dopisać jeszcze kilka rzeczy, ale siedzi to moje małe, a takie duże koło mnie i tak nam fajnie, że już zapomniałam!
Ps. Oczywiście zaczęło się podkradanie twoich kosmetyków! I ciągłe próby tłumaczenia, że to jej może zaszkodzić. I pytania, czy ona też kiedyś będzie miała białą sukienkę i wesele =.=”