Jak sobie zorganizować pracę w domu?
Jak mam sobie zorganizować pracę w domu? Pierwsza myśl: nie da się! Jestem przyzwyczajona do pracowania w biurze i to przy komputerze, na którym mam zapisane wszystkie służbowe pliki. Spędzam w pracy i tak dużo czasu, więc jak już wracam do domu, to przestawiam się na odpoczynek. Nie ma myślenia o zleceniach, o projektach, nie tworzę nowej wizji produktu, a po pewnej godzinie nie odbieram telefonu. Koniec. Basta! Nie ma mnie! Mam to teraz wszystko zburzyć?
Niestety, z przyczyn zdrowotnych nie dam rady siedzieć tyle czasu na krześle. I to właśnie zdrowie jest priorytetem, według którego muszę spróbować ułożyć nową rzeczywistość. Najpierw spróbowałam wersji spontanicznej: po pożegnaniu męża i córki (jedno do pracy, drugie do przedszkola) wstawiłam zmywanie i przez półgodziny ogarniałam mieszkanie. Potem pół godziny pracy. Znów półgodziny ogarniania połączonego z przygotowaniem obiadu. I powrót do pracy. Taka wersja jednak nie wypaliła, bo nie potrafiłam skupić się na żadnym zadaniu. I nie poukładałam wszystkiego jak trzeba, bo myślałam o mailu do klienta; i nie wykonałam całego zadania, bo myślałam o praniu.
Sprzątanie i gotowanie jest stety/niestety wpisane w pracowanie w domu. Ciężko mi się skupić przed komputerem, gdy wiem, że w pokoju czeka sprzątanie. Oczywiście, czasem nie mam wyboru, bo to jednak dzięki pracy mam na chleb, a nie dzięki podlanym kwiatkom.#more_manager_than_a_housewife Jednak znacznie lepiej i łatwiej mi się pracuje, gdy chociaż jest ogarnięte. Poza tym liczymy się z mężem z tym, że mój pobyt w domu może się wiązać z mniejszą ilością godzin wypracowanych więc niech chociaż zjedzmy zdrowy, domowy obiad.
Spróbowałam inaczej. Łobuzy wychodzą. Wstawiam pranie, zmywanie, odkładam co trzeba na miejsce. Szoruję kuchenkę i biorę się za obiad. Odpisuję na pilnego maila i wracam do mycia podłóg. Zdążę jeszcze napisać wpis na bloga. Mamy godzinę 11:30, a w domu posprzątane, obiad ugotowany (zapiekana cukinia z indykiem plus kasza gryczana), a ja mogę spokojnie pracować. Przewidując, że Maja wróci do domu na 16, daje mi to prawie 5 godzin pracy – a przecież na blogu nie piszę codziennie, cukinii starczyło na dwa dni, więc zyskuję kolejne minuty.
Po przemyśleniu tematu stwierdziłam, że ktokolwiek (bloger, grafik, copywriter czy inny freelancer) pracujący w domu, potrzebuje kilku rzeczy:
- lista z obowiązkami na dany dzień. Najlepiej zrobić ją wieczorem by wiedzieć, jak wszystko zaplanować. Czy mogę być cały dzień w domu, czy będę musiała podjechać do hurtowni? Albo taki artysta: czy starczy mi materiałów do pracy? Łatwiej też pracować, gdy wiemy co konkretnie musimy zrobić. Widzę po naszej firmie, że rozleniwiamy się i błądzimy jak dzieci we mgle „nadgryzając” to jedno zlecenie, to drugie. Dziś na przykład cały dzień szykowałam teksty i zdjęcia dla klienta i pod wieczór stwierdziłam, że nigdy więcej nie spojrzę na klawiaturę ale wiecie co? Jutro już mogę robić co innego!
- Internet bezprzewodowy. Wspominałam nieraz, że i ja i mąż bez Internetu nie mamy pracy. Plików z projektem nie wyślemy pocztą. Stop! Od biedy mogę zgrać je na dysk i nadać w paczce na drugi koniec Polski, ale jak pogodzić to z tym, że klient chce mieć produkt gotowy za 3 dni? A skoro już mam pracować w domu ze względów zdrowotnych, to nieraz sobie stukam w klawiaturę leżąc w łóżku z laptopem. Masażer za plecy, herbatka na stoliku i mogę się produkować. Inna sprawa – wiele mojej pracy polega na pisaniu wiadomości. Do tego wystarczy mi tablet lub smartfon. Siadam sobie na fotelu, odpoczywam i… jednak pracuję.
- zadania alternatywne. Każdy freelancer zna uczucie, gdy opuszcza go wena. Terminy, wydzwaniający klienci i rachunki tracą znaczenie, bo po prostu nie jesteś w stanie poradzić sobie z projektem. Nawet w zawodach bardziej technicznych to się zdarza – Muffin Man często w nocy dostaje weny do programowania, za to nieraz w dzień stwierdza, że jest kompletnie nieproduktywny. Warto więc mieć zadania alternatywne. Takie, które nie wiążą się z tym wymagającym mega kreatywności zleceniem, ale wciąż związane z pracą. Jakby nie było – jesteś w pracy. To może być wprowadzanie faktur, porządkowanie maili (ile razy do SPAMu trafia zapytanie o ofertę), planowanie rozwoju firmy – wszystko zależy od profilu działalności. W ostateczności 15 minut drzemki nikogo nie zabiło 😉 W przeciwieństwie do przerw na papieroska.
Pracujecie z domu czy wychodzicie do pracy? Jeśli to pierwsze: jak sobie radzicie z łączeniem pracy i obowiązków domowych?
Polubiłaś mnie, Sarę Muffinkową? Możesz zrobić coś dla mnie i miłego i na przykład:
- skomentować ten wpis – może masz jakieś uwagi, swoje przemyślenia albo coś ciekawego do powiedzenia?
- zaobserwować Muffinkową rodzinę na Instagramie
- polubić nasz profil na Facebook’u – najlepszy sposób by być na bieżąco i widzieć to, co często nie pojawia się na blogu.