Jak (nie)zdrowy jest mój styl życia?

Skuszona wyzwaniem u Lifestylerki postanowiłam przeanalizować swoje nawyki. Natychmiastowa wpadłam w wielki dół, bo jest źle, bardzo źle. Zamiast więc spisać te kilka rzeczy, które robię dobrze postanowiłam sporządzić listę swoich grzechów. Nie róbcie tego co ja!
- Nieregularne spanie – w tygodniu często nie dosypiam. Wiadomo praca, dziecko odebrane z przedszkola chce gdzieś iść, w domu trzeba posprzątać, a tu jeszcze przyjaciele zapraszają na kolację. Dla odmiany nie zachowuję rozsądku, gdy mam wolne i śpię do tej 9 – moje dziecko też należy do śpiochów i łaskawie nie budzi nas o piątej rano.
- Męczenie się ze stresem – czyli uroki własnej działalności, kto ma to zrozumie. Czasem jeden dostawca, który coś zawali rozpędza koło nerwów. Ty się denerwujesz, że nie masz produktu. Klient nie zadowolony i ma pretensje (logiczne niestety) do ciebie. Ach, etat! Wyznaczone godziny pracy! Nie martwisz się ZUSem, VATem a Skarbówka nie powoduje u ciebie napadów panicznego lęku.
- Za dużo siedzenia – kłania się praca przy komputerze. Walczę z tym jak mogę – wstaję co godzinę, rozciągam się, to przejdę się do sklepu po sok. Wiem jednak, że to za mało i procentowo najwięcej czasu spędzam siedząc.
- Nie ćwiczę – motywuję się i motywuję, ale gdy wracam po całym dniu, to najczęściej padam na łóżko. Czytamy sobie coś jeszcze z mężem lub oglądamy, ale żeby ruszyć tyłki do przysiadów, to już za trudne. Mąż ma w planach siłownię; ja podejrzewam, że wrócę na basen, bo od siedzenia cierpi kręgosłup więc pływanie przydałoby się bardzo.
- Fast Foody – zdarzają się. Na pewno nie codziennie, ale kilka razy w tygodniu tak. Najczęściej pizza lub kebab. W sieciówce ostatnio jadłam na autostradzie w Czechach, gdy wracaliśmy z wakacji. Uważam jednak, że moglibyśmy jeść je jeszcze rzadziej, ale utrudnia to punkt 6.
- Nieregularne odżywianie się – nie lubię jeść rano śniadania, ale pilnuję się by chociaż coś przegryźć rano. Obiad zazwyczaj jemy koło 12 i potem aż do wieczora – pusto. Czasem jakiś owoc, czasem jogurt, ale i tak późnym wieczorem robię się bardzo głodna i nieraz spaceruję w stronę lodówki. Powinnam jakoś inaczej rozłożyć pory posiłków, ale to proste tylko w teorii, bo niech przyjdzie nagłe zlecenie, niech coś się popsuje i już jedzenie jest zepchnięte na ostatni plan.
Jest jednak cząstka dbająca o zdrowie w tym moim zdeprawowanym ciele 🙂
- nie palę i nie biorę narkotyków. Alkoholu aktualnie nie pijam, ale gdy to robiłam to z umiarem.
- lubię wodę i piję jej dużo.
- prawie nie kupuję przetworzonych słodyczy – wiadomo, skuszę się na to ciastko w gościach, ale sama wolę raczej upiec.
- ograniczyliśmy i dalej ograniczamy mąkę pszenną. Chleb tylko żytni; ciasta piekę też bez pszenicy – albo kupuję gotowe mąki, albo mielę płatki owsiane, jaglane itp. Nawet jemy znacznie mniej makaronu, bo ciężko dostać wersję bez pszenicy.
- lubimy kasze – na śniadanie na słonko, na obiad na słono. Jemy je kilka razy w tygodniu.
- dużo chodzę – po mieście i nie tylko. Nie jest to wystarczająca dawka ruchu, ale zawsze coś.
- lubimy gotować na parze i chętnie jemy takie obiady. Osobiście przepadam też za wyciskanymi sokami i kremowymi smoothie. Te ostatnie koniecznie z zielonymi liśćmi!
- udało mi się ograniczyć kawę. Kiedyś piłam nawet 3 filiżanki mocnego espresso dziennie. Teraz wybieram zbożową, a czasem piję normalną, ale znacznie rzadziej i z dużą ilością mleka.
Może uda mi się dożyć pięćdziesiątki 🙂
***
Polubiłaś mnie, Sarę Muffinkową? Możesz zrobić coś dla mnie i miłego i na przykład:
- skomentować ten wpis – może masz jakieś uwagi, swoje przemyślenia albo coś ciekawego do powiedzenia?
- zaobserwować Muffinkową rodzinę na Instagramie
- polubić nasz profil na Facebook’u – najlepszy sposób by być na bieżąco i widzieć to, co często nie pojawia się na blogu.