Głupi rodzice wzięli dziecko do hotelu!

Gdy oświadczyliśmy, że w maju wybieramy się na weekendowy wypad w Beskidy, większość naszych znajomych od razu zadawała jedno pytanie: „Z dzieckiem?!”. A i owszem. Może rok temu chętnie skusiłabym się na rhomanticzny weekend we dwoje. Wtedy siedziałam z młodą w domu i większość dnia mijała mi na układaniu Lego Duplo i huśtaniu córki na osiedlowym placu zabaw. Odkąd KoCórka chodzi do przedszkola, a ja wróciłam do pracy, spędzamy ze sobą mniej czasu i co gorsza, nawet te wspólne minuty nie zawsze są tak efektywne jak być powinny. Dlatego korzystamy z każdej okazji by pobyć wspólnie ze sobą, we trójkę. Doszło do tego, że nawet niezbyt chętnie oddaję młodą na noc do Babć. Ma tam świetną opiekę i najchętniej nie wracałaby do domu, ale nam po prostu jest smutno bez niej.
Z dzieckiem w hotelu?
No, tak ale co taki energiczny, prawie czterolatek, będzie robić w pokoju hotelowym. Gdyby chociaż było słońce, to dzieciak mógłby się wyszaleć w górach. Nam jednak pogoda nie sprzyjała i byliśmy „skazani” na siedzenie w Hotelu Żywieckim. Obiekt jednak wyszedł nam na przeciw i okazał się idealnym miejscem na rodzinny wypad. A jakie atrakcje czekały na KoCórkę?
Sala zabaw na wyłączność.
Młoda spędziła ładnych kilka godzin w bardzo dobrze wyposażonej sali zabaw. Hotel Żywiecki zadbał o zróżnicowanie zabawek dla młodszych i starszych dzieci: układanki i puzzle o różnym stopniu trudności, lalki i samochody. Kręgle, zjeżdżalnia i huśtawka by nawet, gdy za oknem mokro i szaro, dziecko mogło zażyć trochę ruchu. Nasza KoCórka najchętniej zjeżdżała ze zjeżdżalni ze swoją „córeczką”, której nie opuszczała na krok. Nawet ją karmiła plastikowym kurczakiem! Zaczęła też zadawać podejrzane pytania w stylu: „a gdzie nasz dzidziuś?” Swoją drogą nie bawimy się z nią w bociany i pszczółki, tylko tłumaczymy, że była w brzuszku i mamusia ją urodziła. Najlepsze jest to, że gdy KoCórka szalała w zabawkach, ja obok mogłam spokojnie pić rewelacyjne i jeszcze gorące latte – #rodzicezrozumiejo
Po wariactwach w sali zabaw młoda poszła z tatą na basen. Nie wiem, co tam robili, bo ja w tym czasie odsypiałam troski dnia codziennego 😉
Żeby dziecko nie nudziło się w restauracji…
Chociaż autorska restauracja „Delicja” posiada świetne menu, to nasza córka na pierwszy obiad w Hotelu Żywieckim zażyczyła sobie najzwyczajniejszy w świecie kotlecik z piersi kurczaka i ziemniaczki. Oczywiście jej życzenie zostało spełnione, a ja do tej pory nie wiem, w jaki sposób szef kuchni zrobił ze zwykłego kotleta takie cudo. Czyżby smażenie na maśle klarowanym?
A gdy dziecko już się najadło, rodzice dopiero zaczynali pić kawę! Młoda się nudzi, my się stresujemy, bo fajnie by było od czasu do czasu wypić cappuccino nie w pośpiechu. Zanim się obejrzeliśmy do młodej podeszła kelnerka z kredkami i kolorowankami. Tego to się kompletnie nie spodziewałam! KoCórka prze szczęśliwa i my zadowoleni. Taki mały drobiazg, a nas rodziców, kupił w 100%. Młodsze maluchy na pewno świetnie poczuły by się w specjalnie przystosowanych dla nich krzesełkach do karmienia. Młoda „pożyczyła” sobie kilka zabawek z nich – no to co, że już nie jest niemowlaczkiem!
Lubicie zabierać ze sobą dzieci na weekendowe wypady?
Pojechałybyście ze swoimi rodzicami do Hotelu Żywieckiego?
A może polecicie jeszcze inne miejsca na rodzinne wyjazdy?