Nie bawię się w nieuczciwe oszczędzanie!

W niełatwych czasach przyszło nam żyć. Sytuacja na rynku ekonomicznym jest napięta i nawet jeśli akurat nie szukamy pracy i starczy nam do przysłowiowego pierwszego, to każdemu większemu wydatkowi poświęca sporo czasu na dokładną analizę. No chyba, że odbiorcy Muffin Case, to nieliczna grupa, która bez zmrużenia okiem leci na wakacje „olinkluziw” i kupuje w salonie tegoroczny model samochodu. Wtedy zwracam honor. Patrząc jednak na wiele raportów, nie da się ukryć, że większość naszego społeczeństwa musi oszczędzać. Czy to na wakacje, na mieszkanie albo nawet na kupno wyprawki szkolnej dla dziecka. Gdy więc nadarzy się okazja, by kupić coś taniej – czemu by tego nie zrobić?
Taka Sytuacja
Kilka tygodni temu Muffin Man wybrał się na zakupy. Nie ma znaczenia, gdzie robił zakupy (Intermarche), nie ma znaczenia, co kupował (jak Intermarche to pewnie wędlina, bo ostatnio to jedne z nielicznych miejsc, w których lubię ją kupować). Znaczenie za to ma, co się wydarzyło gdy mąż mój odstawiał wózek na parking. Podchodzi do niego gościu i wyciąga zielone, męskie lacosty.
-Kupisz?
-Nie.
-No kup, tanio sprzedam.
Muffin Man spojrzał i uświadomił sobie, że facet chce mu sprzedać oryginalne perfumy, które mu się bardzo podobają i które w Douglasie kosztują prawie 300 zł. Mężczyzna chyba wyczuł zainteresowanie więc postanowił kuć żelazo póki gorące.
-Za 30 zł puszczę.
Mąż nie kupił perfum i spławił mężczyznę. Jakiś czas później do naszego biura zawitał mężczyzna (inny). Tym razem chciał sprzedać noże warte 250 zł za stówę. „No, niech pani spojrzy, gdzie pani kupi takie noże za taką cenę”. Na szczęście to nie ja musiałam z nim z nim dyskutować tylko kobieta, która dzieli z nami biuro. Może i by się skusiła, gdyby nie to, że po prostu nie potrzebowała takiego sprzętu. Niezrażony mężczyzna postanowił pociągnąć za strunę litości: „Pani, niech pani je weźmie za 40, żebym dzieciom jeść kupił”. Pani nie kupiła.
A tyle mogłam zyskać
Miałam zamiar kupić mężowi perfumy na rocznicę. Oryginalne za 30 zł? Żal nie brać. A te noże? Przecież niedawno „przepłaciłam” za te, które kupiliśmy teściom w normalnym sklepie. Głupia, głupia baba ze mnie. Wiem jednak jedno – nawet jeśli zapłaciłam więcej, to w sposób uczciwy. Produkty, o których pisałam wcześniej pochodziły z kradzieży. Muffin Man nawet zapytał faceta od perfum, skąd je wziął. „Nie twoja sprawa” usłyszał w zamian. Wiadomo, ze świecą szukać uczciwych producentów i firm w dzisiejszych czasach. Ale nawet jeśli te biznesy zarabiają na nas krocie, to ja chcę mieć czyste sumienie.
Jest jeszcze jeden smutny fakt: wspierając takich „sprzedawców” pokazujemy im, że mogą dalej brnąc w swój proceder. Że da się żyć z kradzieży. A jak często angażują do tego dzieci, to chyba nigdy się nie dowiemy…Oczywiście, może się zdarzyć, że kupimy coś przypadkiem ale czy warto świadomie wspierać takie praktyki?
Da się? Da się!
Spokojnie, w żadnym wypadku nie namawiam was do wydania wszystkich oszczędności w najdroższych sklepach. Jeśli tylko chwilę poszukamy albo poczekamy na wyprzedaż, wiele rzeczy możemy znaleźć znacznie taniej. Przykłady? Wspomniane perfumy znalazłam w sklepie internetowym za 100 zł. Nie jest to proponowane przez złodzieja 30, ale nie jest to drogeryjne 300. Jednocześnie mam pewność, że towar pochodzi ze sprawdzonego źródła. Wiele oryginalnych produtków możemy dostać taniej na Grouponie. Podobnie jest z wyjazdami do hotelów – tu jednak polecam Travelist. Korzystaliśmy już dwukrotnie i się nie zawiedliśmy. Poza tym mają większą ofertę niż Groupon, ale tylko na Polskę.