Co zjeść w Poznaniu?

Poznań już chyba na zawsze będzie mi się kojarzył z pysznymi słodkościami. W hotelu mieliśmy zapewnione śniadania i obiadokolacje więc jedynie czego mi brakowało, to porządna kawa i coś słodkiego. Gdy zamiast pod Ratusz, trafiliśmy na Stare Miasto, zdenerwowani i fukający na siebie, zatrzymaliśmy się pod Cukiernią Kandulski. I tak padało,więc jedyne co mogło nam poprawić humor, to szybko dawka kofeiny i cukru. Weszliśmy do lokalu a tam tyle pyszności, że dobrych kilka minut zajęło mi złożenie zamówienia. W końcu zdecydowaliśmy się na tartę z owocami na pół, latte i espresso.
Jadłam ciasto i podziwiałam dzieła cukierników aż w końcu zadziałało pragnienie oczu i poprosiłam jeszcze o pączka; też na pół, przynajmniej sumienie czystsze.
Po długim spacerze i jeszcze dłuższej przejażdżce rowerowej znów miałam ochotę na słodkie. Poszliśmy w miejsce, które upatrzyłam sobie już dawno, gdy tylko dowiedziałam się, że jedziemy do Poznania – wytwórnia babeczek Babki Cafe.
Nie patrz się na babeczkę, nie patrz się na babeczkę. Nie patrz się, bo pochłoniesz w dwóch gryzach to cudo w czekoladowym cieście z malinami ozdobiono śmietanowym kremem.
Nie powstrzymałam się… Uciekajmy stąd zanim zjem jeszcze jedną i poznańscy żule wmówią mi ciążę bliźniaczą.
Mieliśmy jechać prosto do hotelu ale po drodze do Stęszewa, gdzieś w Komornikach, skusiła nas pizza od Pizza Taxi. Wielki, wyraźny baner wyraźnie wskazywał drogę i obiecywał pyszną pizzę na mecie. Pizza była przeciętna, całkiem dobra ale jadłam lepsze. Za to należą się duże brawa, dlatego kto wykonywał reklamy – zadziałały jak trzeba, szacun!

Zdjęcie z Instagramu