Nowości w kosmetyczce: grudzień i styczeń.

W ostatnich tygodniach znalazło się miejsce w mojej kosmetyczce na kilka nowości. Głównie jest to kolorówka, bo znów wracam do natury i z uwielbieniem wcieram w siebie olej kokosowy, a najlepszy peeling to kawa z oliwką. Od czasu do czasu odwiedzam jednak drogerie, albo to drogeria przychodzi do mnie 🙂 Zobaczcie, co ostatnio kupiłam/dostałam do przetestowania:
Na spotkaniu blogerek dostałam sporą paczkę od drogerii Natura. Kosmetyki tak mi przypadły do gustu, że postanowiłam się dodatkowo wybrać na zakupy i bliżej poznać markę KOBO. Fioletowy cień ma dobrą pigmentację i nie osypuje się z powieki.
KOBO Lash Modeling kupiłam w promocji za 10 zł i jestem z niego bardzo zadowolona. Ładnie rozdziela i podkręca rzęsy. Za to moim ulubionym ulubieńcem stał się matowy błyszczyk w kolorze intensywnej czerwieni. Pokazywałam już makijaż z nim w roli głównej i od tamtej pory jest często w użyciu.
Powoli jednak zaczyna przegrywać ze szminką Idaliq w kolorze burgundowym. Kupiłam ją od mojej psiapsióły 😉 i nie jest to wpis sponsorowany, tylko przyjacielskie polecenie. Szminkę dostaniecie tutaj za 12,90. Na ustach zaś wygląda tak:
Mocno zaprzyjaźniłam się też z kremowymi podkładami do konturowania twarzy. Wciąż się uczę tej techniki, a ten produkt znacząco mi to ułatwia. Podobnie jest z pudrem Rimmel Stay Matte, który uwielbiam i nieraz potrafię wyjść z domu bez całej zabawy z podkładami, ale ten puder nałożę!
Podkład Idaliq zamówiłam na próbę, po usłyszeniu wielu pozytywnych opinii na jego temat. I wiecie co? To wszystko prawda! Jest lekki, przypomina trochę krem BB i praktycznie mogę go nakładać nie patrząc w lustro. Dla zabieganej matki – rewelacja. Oficjalnie ogłaszam go moim nowym ulubionym podkładem, a dostaniecie go oczywiście w Zapach Natury. Za to podkład od KOBO kupiłam w stanie fascynacji tą firmą. Dobrałam sobie odcień na testerze i wróciłam do domu z porcelaną, a po otworzeniu okazało się, że mam ciemny beż! Ktoś źle przykleił naklejkę. Miałam rachunek i już miałam iść się kłócić do Natury, ale okazało się, że ciemniejszy podkład mogę użyć przy konturowaniu. Zazwyczaj rano nie mam czasu bawić się w Kim Kardashian, a taki lekki podkład fajnie się stapia z Idaliq’iem i podkreśla kości policzkowe. No i idzie wiosna, buzia się opali i mieszanie dwóch odcieni fluidów to sprawdzony sposób na dobranie odpowiedniego koloru do naszej cery.
Nieraz pisałam, że nie znoszę Garniera. Po wielu produktach tej firmy miałam uczulenie, a włosy wołały o pomstę. Przypadkiem trafiłam na szampon bez SLS i parabenów i postanowiłam dać mu szansę. Opłacało się, bo negatywnych skutków brak, a i włosy całkiem nieźle zniosły chowanie się pod czapką.
Na tę maskę do włosów trafiłam przypadkiem w sklepie zielarskim ( Piotrków, Plac Czarnieckiego). Kosztuje 3 zł i przy moich włosach starczy na dwa użycia. 100% naturalnych składników i z włosami dzieją się cuda. Są mięciutkie, wspaniale się układają i efekt utrzymuje się przez kilka dni. Ja już postanowiłam częściej zaglądać do sklepów zielarskich, bo można tam znaleźć naprawdę fajne i naturalne kosmetyki. Do internautek: kosmetyk nazywa się Bania Agafii, ekspresowa regenerująca maska do włosów.