Co czuje kobieta po poronieniu.

Published by Sara on

Na samym początku jest radość i stres. Nieważne czy ciąża jest planowana, czy może to totalna niespodzianka – ta świadomość odpowiedzialności za drugiego człowieka potrafi przygnieść przyszłą matkę. W głębi serca jednak już uśmiecha się na myśl o pierwszych kopniakach, „wyprowadzaniu” okrągłego brzucha na spacer i w końcu tulenia tej małej istotki.

Potem pojawia się strach. Niczym pająk krąży nad jej głową snując sieć z czarnych myśli. Ona czuje, że coś jest nie tak. Wie, że ta ciąża nie przebiega tak jak powinna. Strach zamienia się w przerażenie, bo jest coraz gorzej. To trwa parę dni, czasem tylko kilka godzin. Drżącymi ustami szepce modlitwy, ale ból nie przechodzi. Jest silniejszy. Kumuluje się i … przychodzi ulga, ale tylko fizyczna. Agonia emocjonalna dopiero się zaczyna.

Ten krzyk pełen żalu, złości i straty będzie jej się śnił po nocach. Krucha i szlochająca ucieka od ludzi. Nie chce z nikim rozmawiać. Nie potrafi. Musi zbudować skorupę ochronną. Prosi by nie poruszać tego tematu.

Wkrótce jest nawet w stanie siedzieć z ludźmi przy stole. Rozmawiać. Zażartować jeśli trzeba. Jaki ma wybór? Życie toczy się dalej, a ona sama na siebie narzuciła tę obojętność. Można by pomyśleć, że nic ją to nie obeszło. Tymczasem w środku toczy się walka. Dlaczego ja? Co zrobiłam źle? Nawet jeśli od zawsze znała przyczynę ludzkich cierpień, to dopiero teraz zrozumiała skąd się bierze ten ogromny żal. Nosi go na ramionach, ale głowę trzyma prosto. Nie chce by inni wiedzieli, by ją oskarżali.

Czuje się winna. Może to przez wino, które wypiła zanim wiedziała o ciąży? Może coś niepotrzebnie dźwigała? Może gdyby coś zrobiła inaczej…

Argument, że już ma dziecko jest beznadziejny. Nie pomaga, bo z nim idzie świadomość tego, co mogło być. Paradoksalnie to boli najbardziej. Gdy się kogoś traci, pozostają zdjęcia, wspomnienia, a tu…tylko zaprzepaszczony potencjał możliwości. Chłopiec czy dziewczynka? Jakiego koloru miałoby oczy? Kim by się stało? Kod został utworzony, ale system nie zadziałał.

Mówią by o tym nie myślała. Stara się. Przedłużają się okresy bez łez, ale nie ma dnia by to niej nie wracało.

Spotkana kobieta w ciąży na ulicy. Mijający ją młodzi rodzice z niemowlakiem w wózku. Zdjęcia na Instagramie i blogi. Ona im naprawdę dobrze życzy. Niech mają te dzieciaki i będą szczęśliwi, ale głupiego serduszka nie potrafi dać pod zdjęciem. Jeszcze nie.

Przychodzą też chwile, gdy wraca ta straszna agonia pierwszych dni. Płacze tak mocno, że nie jest w stanie złapać oddechu. Byłaby już w trzecim miesiącu. Pewnie powoli zaczęłaby o tym mówić znajomym. Może wrzuciłaby coś do Internetu? Nie chciałaby nikogo spamować swoją ciążą, ale to taka radość, że trudno się powstrzymać. Zamiast tego wie, że wkrótce w Internecie pojawią się grafiki dotyczące Dnia Dziecka Utraconego. Ona tego nie potrzebuje. Zawsze będzie pamiętać. Zawsze będzie świadoma, w jakim wieku byłoby teraz, co by już robiło…

W końcu stwierdza, że taktyka ze skorupą ochronną jej nie wyszła, bo z upływającym czasem nie czuje się lepiej. Po przeczytaniu pewnego artykułu postanawia przelać emocje na papier. Podobno ma to działanie terapeutyczne. Przekonajmy się.

Cześć, jestem Sara i miesiąc temu straciłam dziecko.

 

 


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
48 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
48
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x