3 przepisy na obiady z kwarantanny: curry z ziemniakami, orientalny krupnik i mielone tofu.
Ja i mój mąż mamy skrajnie różne podejście do zakupów. Mi nie przeszkadza prawie pusta lodówka. Traktuję to jak pewnego rodzaju wyzwanie z Master Chefa: masz 5 składników, zrób z tego dobry obiad, czas, start! Później okazuje się, że najlepsze dania zrobiłam właśnie na podstawie lekko przywiędłych warzyw i zapomnianej puszce z pomidorami, która plątała się po szafce.
Takie doświadczenie przydaje mi się teraz, gdy siedzę na kwarantannie. Co prawda nie mam pustych szafek, ale bazujemy na kilku podstawowych produktach. I tu wchodzi na biało trzyletnie doświadczenie w gotowaniu bez mięsa: strączki i kasze można dłużej przechowywać, nie zajmują miejsca w zamrażalce i nie trzeba po nie tak często chodzić do sklepu. Ba, możemy je sobie nawet zamówić przez sklep internetowy lub Allegro do Paczkomatu i w ten sposób praktycznie zminimalizować kontakt z drugim człowiek do zera. Ale, ale, żeby nie było, że uprawiam tu roślinną propagandę – jedzta sobie mięso, jeśli chcecie. Zakładam jednak, że przynajmniej od czasu do czasu będziecie musieli sięgnąć po roślinne obiady więc mam tu dla was 3 proste potrawy.
I tu mała uwaga: dla mnie wymienio tu składniki są taką podstawową bazą, którą zawsze mam w domu. Przyprawy, kilka opakowań passaty lub pomidorów w puszce, jakieś tofu, soczewica, ciecierzyca, marchewka, cebula, ziemniaki. Nawet zapominając o kwarantannie warto je mieć w domu, bo to rzeczy, z których bez problemu zrobisz obiad w kilkanaście minut, a nie psują się szybko. No dobra, tofu możecie sobie darować, bo nie każdy potrafi je zrobić, zwłaszcza jeśli nie macie przypraw.
Curry z ziemniakami i ciecierzycą
Uwielbiam wszelkie curry. Prawdopodobnie większość z nich nie ma nic wspólnego z prawdziwymi indyjskimi smakami, ale i tak wychodzi dobrze 😉 Wystarczą przyprawy podsmażone z cebulą, passata i/lub mleczko kokosowe i to co macie w domu. Spokojnie, nie każę wam tu improwizować i dam wam gotowy przepis. Na instagramie pisałyście, że już go robiliście i jest pyszne!
Przepis na 4 porcje
1 puszka ciecierzycy
2 ząbki czosnku
1 cebula
1 szklanka pokrojonych w kostkę ziemniaków (u mnie to było ok. 7 małych ziemniaczków)
1 szklanka bulionu warzywnego
1 puszka pomidorów
Przyprawy: 2 łyżeczki curry (obowiązkowe), 1 łyżeczka gorczycy, 1 łyżeczka papryki wędzonej, 1 łyżeczka kminku, sól, pieprz, sos sojowy – jeśli nie macie którejś z przypraw lub jej nie lubicie (moja mama nie lubi kminku 😉 ), spokojnie możecie ją pominąć. Najważniejsze jest curry.
Olej do smażenia.
Przygotowanie: pokroić cebulę w kostkę, przecisnąć czosnek przez praskę.
Ziemniaki obrać i pokroić w kostkę.
Przyprawy (poza solą i sosem sojowym) wymieszać razem.
Rozgrzać olej w garnku. Wrzucić na tłuszcz cebulę i czosnek, podsmażać 3 minuty. Dodać przyprawy i smażyć kolejną minutę. Dodać ziemniaki i dokładnie wymieszać. Wlać bulion, pomidory z puszki i dodać odsączoną ciecierzycę. Gotować około 20 minut. Na koniec doprawdzić do smaku solą, można dać łyżkę sosu sojowego.
Podawać z ryżem, kaszą lub chlebkiem.
Można zrobić z podwójnej porcji, bo na drugi dzień jest jeszcze lepiej.
Orientalny krupnik z marchewką, soczewicą i kaszą jęczmienną
Pomysł na obiad wziął się z tego, że część kaszy jęczmiennej nie zmieściła mi się w moim opakowaniu i postanowiłam zużyć to, co zostało w sklepowej torebce. Prawie jak polski krupnik. Prawie, bo podsmażamy wcześniej cebulę i marchewkę z orientalnymi przyprawami i do bulionu dodajemy trochę soczewicy zamiast ziemniaków.
olej do smażenia
pół cebuli
3 duże marchewki
2 ząbki czosnku
1 puszka pomidorów
6 szklanek bulionu warzywnego
pół szklanki soczewicy (przepłukanej)
pół szklanki kaszy jęczmiennej (przepłukanej)
Przyprawy: pół łyżeczki kuminu, pół łyżeczki kurkumy, łyżeczka słodkiej papryki. Później sól, pieprz, cukier do smaku, ewentualnie sos sojowy.
Olej rozgrzać. Podsmażać posiekaną cebulę przez 3 minuty, dodać wyciśniety przez praskę czosnek i posiekane marchewki oraz przyprawy (kumin, kurkuma, papryka). Mieszać dokładnie przez 1 minutę.
Wlać gorący bulion, pomidory. Zagotować. Dodać soczewicę i kaszę.
Gotować 20 – 25 minut.
Doprawić solą, pieprzem tak jak lubicie. Są tu pomidory więc nie bójcie się dodać też trochę cukru 😉
Tofu Bolognese, Tofu jak mięso mielone
Tofu Bolognese to tylko część całego dania. Co z nim zrobicie dalej zależy od waszej fantazji. Można podawać z makaronem, można zrobić lasagne, można użyć jako farszu do naleśników.
Tofu jak mięso mielone robię na 2 sposoby. Oba wymagają dokładnego rozdrobnienia kostki tofu i wmieszanie w nią przypraw. Dobrze sprawdzą się włoskie zioła, papryka słodka, suszony czosnek. Można też dać łyżkę sosu sojowego, fajny posmak da też odrobinę syropu klonowego jeśli go macie. Jak nie macie, to też wyjdzie dobrze 🙂 Nie musicie specjalnie lecieć do Lidla. Można też użyć gotowych mieszanek „przyprawa do mięsa” – obecnie na rynku jest dostępnych wiele z całkiem porządnymi składami, tylko patrzcie czy jest tam już dodana sól, żeby nie przesadzić.
Sposób dłuższy: rozdrobnione tofu rozłóż płasko i równomiernie na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piecz przez około 30 minut w temperaturze 160 C. Mieszaj (koniecznie) co jakieś 10 minut.
Sposób krótszy: rozdrobnione tofu podsmażaj na patelnii przez jakieś 15 minut, co jakiś czas mieszając.
Osobiście uważam, że z piekarnika tofu jest lepsze (bardziej chrupkie i suche), ale sposób drugi jest szybszy. Zwłaszcza jeśli w planach mam robiebie sosu. Wtedy razem z tofu podsmażam od razu cebulę i wyciśnięty czosnek, a po 15 minutach dodaję passatę i za chwilę mam co dać do makaronu.
A jak chcecie się pobawić to spokojnie możecie dodać do sosu jeszcze pieczarki, marchewkę, cukinie…Oczywiście, wtedy to nawet nie powinno pojawić się koło nazwy bolognese ale #niemówmijakmamżryć