Zalety bycia Świadkiem Jehowy

Published by Sara on

Zbierałam się do tego tematu długo, chociaż już dawno przeszło mi przez myśl, że mogłabym o tym napisać. Stwierdziłam jednak, że nie sztuką byłoby wyśmiać czyjeś wierzenia i podejść do tematu złośliwie i arogancko. W końcu sama przez większość swojego życia byłam Świadkiem Jehowy i wierzyłam wtedy, że to najlepsza rzecz jaka mnie spotkała – uważam, że przyjęcie postawy prześmiewczej nie byłoby w porządku wobec mojej rodziny i dawnych znajomych.

Świadkowie Jehowy nie mają monopolu na bycie dobrym człowiekiem

 

Tuż po odkryciu afery pedofilskiej w organizacji oraz tego, jak manipuluje się się tekstami źródłowymi i Pismem Świętym uważałam, że wciąż coś zyskałam dzięki przebywaniu w zborze: miałam jakieś zasady moralne. Tkwiła we mnie ta świadkowska naleciałość, że niektórzy ludzie są lepsi od innych.  Jeśli chcecie zrozumieć, o co chodzi polecam wam komentarze pod wpisem o urodzinach Mai. Zresztą sami zobaczcie te najlepsze:

Ja odstępców unikam ale widać do czego prowadzi droga bez Boga. Święta, choinka, fałszywe bożki nie będziesz miala udanego życia. Patrzeć azżtwoje dzieci zaczną żyć bez ślubu, ćpać. Sam Jehowa cię ukarze. Takich ludzi trzeba unikać, jak ty które glosza niby wierza a klaniaja sie szatanowi. Szatan zniszczy ci zycie i juz to robi.

Jesteś upadłam człowiekiem Saro i to bardzo, szatan wywlókł cię na manowce jak ci nie wstyd obchodzić święta urodziny wstydź się swoje dzieci wydasz na zagładę jak tak można opamiętaj się . Uczysz ich niczego nie wartościowego i mieszasz im w głowie , zaraz zaczną na dyskoteki chodzić i wódkę pić . I co szczęśliwa jesteś bo tort urodzinowy zjesz ? Czy pierdołami się zajmujesz? Ile ludzi przez ciebie odejdzie póki żyły w zborze dobre im się wiodło a teraz ? Poroniłaś , związek ci się rozpadnie mąż na pewno pójdzie na lewo spotkamy się za jakiś czas oj będziesz płakać na sobą, zobaczysz

Odeszłam ze zboru i zauważyłam, że wcale nie zmieniłam się jako człowiek. Nadal wierzyłam w małżeństwo i wierność. Nie zaczęłam kraść, wręcz przeciwnie – wolę zapłacić za Netflixa czy bilet do kina niż korzystać z nielegalnych źródeł, a nie dla każdego Świadka jest to oczywiste. Podobnie zresztą jak praca w szarej strefie i kombinowanie z rentą i zasiłkami. Można by więc założyć, że mimo mojego odejścia wciąż we mnie tkwią wszczepione mi zasady. Tylko co z moimi znajomymi, którzy nigdy Świadkami nie byli, a jakoś potrafili żyć uczciwie? Pominę już to, że wchodzenie ludziom z buciorami w ich życie i uważania się za lepszą osobę, bo ktoś „je tort urodzinowy” czy „chodzi na dyskoteki” jest raczej słabe. Rozmawiałam ostatnio z osobami, które zostały członkami tej wspólnoty jako dorośli – tak jak nie kusiły ich zdrady przed wstąpieniem do Świadków, tak nie mieli ochoty na skoki w bok po odejściu ze zboru. Zauważały, że również ich rodzeństwo i rodzice nie będący „w prawdzie”, nie miały problemy z tak zwanym moralnym życiem. Ostatecznie stwierdziły więc, że swój system wartości zawdzięczają rodzinie a nie temu, że przez pewien czas były Świadkami Jehowy.

Biorąc to pod uwagę oraz fakt, że ludzie są po prostu ludźmi i w każdej społeczności znajdziemy osoby postępujące porządnie oraz takie, które są nieuczciwe postanowiłam nie uwzględniać wyższości moralnej jako zaletę Świadków Jehowy.

3 zalety bycia Świadkiem Jehowy

Dość przyziemną zaletą, ale bardzo łatwą do zauważenia jest oszczędność pieniędzy. Świadkowie nie obchodzą urodzin oraz świąt. Tym samym nie wydają kasy na prezenty i imprezy. Nie organizują też i nie biorą udziału w chrzcinach czy komuniach. Z drugiej strony mało który Świadek decyduje się iść na studia lub na rozwijanie swojej kariery. Panuje pogląd, że praca ma zaspokajać tylko nasze najważniejsze potrzeby – nie wydają więc na prezenty, ale w sumie wielu z nich nie bardzo miałoby z czego te pieniądze wziąć. Zwłaszcza biorąc pod uwagę ciągłe przypomnienia o datkach. Szkoda tylko dzieciaków, które często czują się inne, bo nie wezmą głupiego cukierka z okazji urodzin.

Bycie częścią społeczności, to kolejna rzecz, która pociąga zainteresowanych a wątpiących powstrzymuje przed odejściem. To i oczywiście ostracyzm. Dla osoby, która czuje się nieakceptowana nagła sympatia od zboru jest czymś niesamowitym. Mało kto rozumie jednak, że te relacje są warunkowe – owszem, póki jest się częścią grupy wszystko to może być szczere i piękne: spotkania z przyjaciółmi, wspólne wyjazdy na wakacje, pomoc w potrzebie. Nie jest się jednak postrzeganym jako jednostka – przestajesz być Świadkiem, przestajesz istnieć dla reszty grupy.

W prawdziwym życiu nad przyjaźnią musimy pracować. Mamy więcej znajomych niż prawdziwie bliskich nam osób. W kontraście z pozoru bezwarunkowa akceptacja zboru jest bardzo kusząca. Różnica jest taka, że to te wypracowane przyjaźnie przetrwają. Zgadnijcie, kto wciąż utrzymywał ze mną relację, gdy ja ucinałam kontaktu z ludźmi ze świata, bo przecież zginą w Armagedonie? Moja rodzina, która nigdy nie była w zborze oraz przyjaciółki ze szkoły. Ci ludzie są ze mną do dzisiaj.

Nawiązanie przyjaźni w dorosłym wieku nie jest łatwe, ale wciąż możliwe. Uważam, że mimo moich depresyjnych nastrojów udało mi się dość lekko przejść przez odejście z organizacji dzięki temu, że wcześniej zapisałam się na zajęcia taneczne, gdzie odkryłam, że wciąż mogę być częścią grupy. Polecam ten sposób każdemu, kto myśli o odłączeniu się od zboru – to nie musi być taniec. Zapisz się na lekcje obcego języka, idź na warsztaty plastyczne albo na jakiś kurs. Ważne, żeby być z ludzi i zobaczyć, że sala królestwa nie ma monopolu na fajnych ludzi.

Moim zdaniem najważniejszą zaletą bycia Świadkiem Jehowy jest poczucie pewności, tego co jest słuszne, jaki jest sens życia czy tego co się dzieje po śmierci. Nie odnoszę się tu do tego, czy doktryny Świadków są prawdziwe – moje zdanie znacie: uważam, że to sekta kultywująca życie w strachu i niszcząca rodziny. Niemniej jednak jestem w stanie zrozumieć to, że niektórym ludziom może takie życie sprawiać ogromną satysfakcję. Może nie chcą się zastanawiać nad swoimi poglądami, nie czują takiej potrzeby. Po prostu chcą mieć podane wszystko na tacy. A Strażnica właśnie to zapewnia: powiedzą ci, w co masz wierzyć, jak wychować dzieci, a nawet jakie filmy oglądać i jak długą spódniczkę zakładać (lub jak bardzo obcisłe powinny być twoje spodnie, jeśli jesteś mężczyzną).

Doktryna o zmartwychwstaniu daje nadzieję wielu osobom. Szkoda tylko, że zanim to zmartwychwstanie nastąpi reszta niegodziwego świata musi zginąć w Armagedonie, ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Każdego coś boli, wszyscy się starzejemy i przeraża nas to, co się dzieje na świecie. Silne przekonanie, że Armagedon jest tuż, tuż, za rogiem, zaraz, za chwilkę pozwala nie martwić się globalnym ociepleniem, plastikiem, wyborami, emeryturą i tym, czy roboty w końcu przejmą władzę nad światem.

Może troszkę tu sobie śmieszkuję, ale jednocześnie jestem w stanie zrozumieć, że łatwiej jest zignorować rzeczywistość w oczekiwaniu na życie w bajce, według której będziemy sobie biegali po trawce z lewkami, a wszystkie ludzkie wynalazki i budowle magicznie wyparują, bo będziemy mieszkać w wielkim parku.

I w sumie, gdyby chodziło tylko o to, że pewna grupa ludzi ma takie poglądy, to byłby luz. Problemem jest to, że doktryny świadków mają mocny wpływ na życie członków tej społeczności. Co przekłada się na rozbite rodziny (ostracyzm), depresje i inne problemy. Można być Świadkiem Jehowy. Można być nawet z tego dumnym, ale proszę, zachowaj swój rozum w tym wszystkim.


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
5
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x