Instamatko! Tego nie rób na Instagramie. cz I

Instagram może być cudownym narzędziem. Pomaga utrzymywać kontakt z przyjaciółmi i pozwala na poznawanie nowych osób. Inspiruje i zachwyca. Jest sposobem na budowanie własnej marki i społeczności. W moim opinii już dawno przegonił Facebooka, który stał się takim wielkim, nudnym newsletterem. Niestety, bywa też bardzo szkodliwy. I nie mam tu nawet na myśli prawdziwie patologicznych zachowań, które nawet nie powinny mieć miejsca. Nie, Instagram może nam szkodzić w subtelny wręcz niezauważalny sposób. Patrzymy na te wszystkie cudne zdjęcia perfekcyjnych InstaMatek i czujemy się zle. Bo skoro jej się udaje, a mi nie, to widać nie staram się wystarczająco mocno. Skończmy z tym dziewczyny!
Instamatko! Tego nie rób na Instagramie.
Nie porównuj swojego bałaganu, do idealnego designerskiego mieszkania innej InstaMatki
Zacznę tu od tego, że nikt nie wrzuci zdjęcia z brudnym mieszkaniem, to raz. Pewnie więc ta idealna Kasia też ma momenty, gdy zbierze jej się naraz sterta prania i nie nadąża ze zmywaniem. Po prostu się tym nie chwali. Może też ma po prostu pieniądze na to by ktoś sprzątał za nią. Albo prowadzi inny styl życia i nie pędzi z wywieszonym językiem popołudniu wracając z pracy z myślą, że trzeba jeszcze dom ogarnąć. Jakby nie było, ot katowania się jej pięknymi fotkami, twoje mieszkanie nie zacznie się sprzątać.
Jest jeszcze jedna kwestia. Teraz o wielu rzeczach mówi się, że są „instragramowe”, czyli że będą się podobać użytkownikom i pewnie zdobędą dużo polubień. Nie ma co płakać, że mamy ciemne mieszkanie, a pokój dziecka jest pełen pstrokatych postaci z bajek zamiast pastelowych dekoracji rodem ze Skandynawii. Macie prawo nie mieć pieniędzy na remont. Może też wynajmujecie mieszkanie i zwyczajnie nie możecie się bawić w metamorfozy wnętrz. Albo najzwyczajniej w świecie nie podobają wam się aktualne trendy. I to też jest w porządku.
Nie dołuj się patrząc na figurę #fitmatki
Już powinno nam wystarczyć, że musimy walczyć z body shaming z innymi. Nie wbijamy sobie noża we własne plecy. Ciała są różne i tu mogłabym zakończyć mój wywód. Bardzo fajnie, że są kobiety, które mają sześciopak i potrafią zrobić szpagat. I chociaż są dni, gdy lubię swoje ciało, to są też momenty, gdy mnie dołuje. Patrzenie na niesamowite laski z Insta nie pomaga.
Jaką InstaMatką bym była, gdybym wam teraz nie zrobiła chamskiej reklamy?!? Pora więc na lokowanie produktu. Chociaż właściwie to nie do końca, bo produkt jest mój i blog jest mój, więc nie powinnyście mieć z tym problemu 🙂 Puściliśmy ostatnio do produkcji cudny planer tygodniowy dla całej rodzinki. Znajdziecie go w naszym sklepie.
Nie porównuj swoich dzieci do innych
Przyznaję się: robiłam to! Jeszcze rok temu patrzyłam jak rówieśniczki Majki pięknie pisały i czytały, a ja zastanawiałam się czy moje dziecko też nabędzie te umiejętności. Właściwie to powinnam napisać, że tak twierdziły ich mamy, a jak to było w rzeczywistości…Nic tu nikomu nie zarzucam, ale wiecie: też mogłabym dziesięć razy w tygodniu chwalić się tym, jak to moje dziecko niesamowicie zna język angielski jednocześnie podkreślając, jaka to moja zasługa w tym i jak to córka osięgnie sukces w dorosłym życiu. Ale nie, chwalę się tylko raz na miesiąc 😉
O Leosię też się martwiłam, bo mówiła raczej mało i do tej pory nie mówi tak wyraznie, jak inne dwulatki. Z każdym dniem robi jednak postępy i co najważniejsze jest mowa jest adekwatna do jej wieku. Po prostu do tej pory skupiała się na czymś innym.
Część II jutro, moje pysie!