Przegląd świąt i dni nieobchodzonych – czego nie może dziecko Świadków Jehowy
Ten rok będzie dla mnie przełomowy. Po raz pierwszy moje córki będą obchodziły Dzień Dziecka, po raz pierwszy będę mogła wstawić zdjęcia urodzinowego tortu na Instagram, po raz pierwszy pochwalę się koślawą choinką. Czy ja przez ostatnie 27 lat żyłam w jakiejś innej cywilizacji, skoro dopiero wprowadzam pewne zwyczaje? Pod pewnymi względami tak było, bo mija zaledwie kilka tygodni odkąd odeszłam z religii Świadków Jehowy.
Tak sobie ostatnio myślałam, że ludzie mają w sobie naturalną potrzebę celebracji pewnych wydarzeń. Patrząc na różne cywilizacje, religie i ogólnie historię ludzkości widzimy, że wszędzie pojawiały się święta. Ich geneza i znaczenie mogą się różnić, ale w wielu chodzi o to samo: spotkania z rodziną, specjalnie przygotowane tradycyjne potrawy, czasem śpiewy i tańce. Cóż w tym złego?
Pewnie wiecie, że Świadkowie Jehowy nie obchodzą urodzin, Bożego Narodzenia czy też Wielkanocy. Uzasadniają to pogańskim pochodzeniem tych dni. Nie chciałabym się tu skupiać na historii każdego święta, jeśli was to interesuje śmiało możecie sami poszukać szczegółów. Tak samo nie zamierzam oceniać powodów, dla których ktoś decyduje się świętować jakiś dzień. Przykładowo, niektórych katolików gorszy Halloween albo obchodzenie przez ateistów świąt Bożego Narodzenia. Osobiście bardzo lubię 14 rozdział z Listu do Rzymian:
A tego, który jest słaby w wierze, przygarniajcie życzliwie, bez spierania się o poglądy. 2 Jeden jest zdania, że można jeść wszystko, drugi, słaby, jada tylko jarzyny. 3 Ten, kto jada [wszystko], niech nie pogardza tym, który nie [wszystko] jada, a ten, który nie jada, niech nie potępia tego, który jada; bo Bóg go łaskawie przygarnął. 4 Kim jesteś ty, co się odważasz sądzić cudzego sługę? To, czy on stoi, czy upada, jest rzeczą jego Pana. Ostoi się zresztą, bo jego Pan ma moc utrzymać go na nogach.
5 Jeden czyni różnicę między poszczególnymi dniami, drugi zaś uważa wszystkie za równe: niech się każdy trzyma swego przekonania! 6 Kto przestrzega pewnych dni, przestrzega ich dla Pana, a kto jada wszystko – jada dla Pana. Bogu przecież składa dzięki. A kto nie jada wszystkiego – nie jada ze względu na Pana, i również dzięki składa Bogu.
Problemem według mnie nie jest nieobchodzenie np. Bożego Narodzenia przez Świadków Jehowy, a raczej brak jakichkolwiek świąt w tej wierze, którymi można by się cieszyć. Jedynym ich świętem jest Pamiątka Śmierci Jezusa, którą obchodzi się raz w roku – przychodząc na salę królestwa, wysłuchując przemówienia, a następnie wracając do domu. Przykładowo Żydzi nie obchodzą Bożego Narodzenia, ale mają swoją Chanukę, będą też świętować urodziny oraz inne dni. Niektórzy ateiści zrezygnują ze świąt katolickich, ale nadal urządzą urodziny czy wypiją szampana w Sylwestra. Praktycznie każda religia ma swoje święta i tradycje. Tymczasem będąc dzieckiem wychowywanym przez Świadków Jehowy, na zabawę możesz liczyć przy niewielu okazjach np. jeśli zostaniesz zaproszony na wesele. Może to właśnie dlatego tak bardzo lubię śluby?
Wiecie już, że nie obchodziłam, podobnie jak inne dzieci wychowane w tej religii, urodzin czy imienin. W czym jeszcze nie braliśmy udziału?
Dni i święta nie obchodzone przez Świadków Jehowy
- Dzień Babci
- Dzień Dziadka
- Tłusty Czwartek
- Ostatki
- Walentynki
- Dzień Kobiet
- Wielkanoc
- Dzień Matki
- Boże Ciało
- Dzień Dziecka
- Dzień Ojca
- Dzień Chłopaka
- Dzień Nauczyciela
- Halloween
- Wszystkich Świętych
- Święto Niepodległości
- Mikołajki
- Boże Narodzenie
Jeśli coś ominęłam, to wybaczcie – nie byłam wychowana jak reszta z was. Generalnie możemy sobie uprościć tę listę i zwyczajnie założyć, że nie obchodzi się żadnego święta, poza wspomnianą wcześniej Pamiątką. Co ważne, nie powinno się w żaden sposób wykazywać poparcia dla innych świąt np. dzieci już w przedszkolu uczy się, żeby nie brały cukierków od jubilatów i żeby przypadkiem nie narysowały z innymi choinki.
Jako dziecko widzisz kolegów, którzy co jakiś czas mają okazję do zabawy i dostają prezenty, podczas gdy ty sam…No właśnie, świadkowie twierdzą, że są wolni od dawania prezentów z jakiejś okazji i mogą być szczodrzy przez cały rok. To fakt, ale z moich osobistych obserwacji wynika, że podarowanie dziecku prezentu bez okazji było raczej wyjątkiem. Tu i tak mam dość pozytywne doświadczenia, bo z rozmów z innymi byłymi świadkami dowiedziałam się, że takie sytuacji nigdy nie miały miejsca.
Nie chcę tu mówić świadkom, co mają lub czego nie mają obchodzić, ale przykre jest patrzenie na dzieci, które tak wiele tracą nie dostając nic w zamian. A przepraszam, ubrane w niewygodne ubrania mogą siedzieć na zebraniach i chodzić na głoszenie oraz przez cały czas słyszeć, jak powinny się zachowywać by podobać się Jehowie. Deal życia.
Trochę tu sypnęłam złośliwością, ale to dlatego, że widzę ogromną różnicę u Mai. Od września żyje jak reszta jej kolegów z zerówki (poza tym, że nie chodzi na religię): wreszcie nie ma wyrzutów, że wzięła cukierka od koleżanki w dniu urodzin. Mogła pokolorować choinkę i zjeść czekoladki w kształcie Mikołaja. Dostała prezent na Dzień Kobiet, nie może się doczekać urodzin. A jeszcze jakiś czas temu mówiła, że nie może czegoś robić, bo to się nie podoba Jehowie i nie chce zginąć w Armagedonie. Dobrze wiem, jak się czuła i cieszę się, że już praktycznie o tym zapomniała, a Leosia nigdy tego nie pozna.
Co myślicie o takim życiu? Czy uważacie, żeby w obchodzeniu świąt było coś złego?