Co zabrać do auta w długą podróż?

Lubię podróżować samochodem. Cztery kółka zdecydowanie wygrywają z pociągami i autobusami. Co kto lubi, ale ja cenię komfort wyjazdu kiedy chcę, zatrzymania się gdzie chcę i dostosowywania postojów pod nasze potrzeby.
Podróż samochodem może jednak trwać bardzo długo. Gdy bagażnik wypełniony torbami i walizkami, a przed nami ponad 1000 km, warto rozważyć, co powinniśmy mieć przy sobie.
Co mieć w samochodzie w czasie długiej podróży?
Leki i Środki Czystości
Apteczka to obowiązkowe wyposażenie samochodu w większości krajów. Warto jednak przewidzieć zachowanie organizmu i uzupełnić ją o kilka dodatkowych leków. Z doświadczenia wiem, że prędzej czy później złapie mnie ból głowy – pakujemy ibuprom. Przyda się też no-spa i coś na biegunkę (nigdy nie wiadomo). U nas w rodzinie nie mamy problemów z chorobą lokomocyjną, ale jeśli ty albo twoje dziecko, nigdy nie było w dalekiej podróży pomyśl o jakimś zabezpieczeniu.
Przy sobie mamy chusteczki suche i chusteczki wilgotne – ktoś kichnie, dziecko się upaćka, sikanie wypadnie w lesie i nie będzie czym umyć rąk – życie po prostu. Bierzemy też foliówkę na śmieci; kto ma zdolności i ochotę może uszyć odpowiedni worek; można też wykorzystać małe plastikowe wiaderko – takie po śledziach albo po serze na sernik się nadadzą.
Elektronika
Dzień wcześniej ładujemy do pełna to, co mamy i zamierzamy zabrać ze sobą: tablety, smartfony, aparaty fotograficzne, nawigacje. Pamiętamy o ładowarce do samochodu! Kto ma miejsce w aucie i planuje wziąć lodówkę turystyczną, powinien zaplanować gdzie ją postawi i do czego ją podłączy w czasie jazdy. Jeśli nie chcecie zdawać się na łaskę radiowej częstotliwości za granicą, pamiętajcie o zabraniu płyt, pendrive’a z ulubioną muzyką, czy co tam macie.
Jedzenie
Zjeżdżać do lokalnych restauracji na obiad, to można gdy podróżuje się niespiesznie, a sama trasa jej celem. U nas celem jest Chorwacja i chcemy drogę do niej przebyć stosunkowo jak najszybciej. Na autostradach nie dają za dobrze jeść, jeśli w ogóle, więc własny prowiant jest obowiązkowy:
- termos, kubki termiczne z kawą ( i tak będziemy się ratować kofeiną na stacjach benzynowych, ale przynajmniej częściowo zmniejszymy koszty tego wydatku).
- woda, woda, woda – nie powoduje bóli brzucha, nie zamula cukrem, najlepiej gasi pragnienia. Ewentualnie (!) butelka coca-coli. Daję dyspensę ze względu na jej właściwości pobudzające i energetyzujące. Ale wodę i tak bierzemy.
- przekąski: najlepiej owoce, może jakieś muffinki na cieście ucieranym
- coś porządnego: mogą być kanapki, ale u nas się średnio sprawdzają. Młoda lubi wszelkie rodzaje kotletów (filety z piersi kurczaka, pieczone pulpeciki z indyka) – bierze w łapę, zagryza korniszonem i jest szczęśliwa. By było różnorodnie zabieram dla niej (no dobra, dla nas też) naleśniki. Takie cieniutkie z domowym dżemikiem. Omniomniom. Nic nie smakuje lepiej jedzone nad ranem na małym parkingu w Słowenii. Podzielcie się w komentarzach waszymi pomysłami na prowiant w podróży!
Dla dziecka
Jedziemy w nocy więc przyda się jakaś podusia i kocyk. Jednak w foteliku nie śpi się zbyt wygodnie. Zabieram też kilka ulubionych książeczek, najukochańsze przytulanki (sztuk dwie: norweski łoś Sławek plus szmaciana lalka), miękkie kredki bambino (ołówkowymi za łatwo wybić sobie oko) i coś do rysowania. Do tego zamierzam wgrać kilka bajek na tableta – to jednak ostateczność zarezerwowana na stanie w korku w drodze powrotnej. Młoda nieźle znosi podróże. Trochę śpi. Duża gada i podziwia (!) widoki – serio, uwielbia góry. Jeśli do tego załatwię podkład muzyczny z Krainy Lodu, damy radę!
Dla nas – czyli niech podróż będzie komfortowa.
Znowu podusia i koc: kierujący często zmniejsza temperaturę w samochodzie by uniknąć senności. Ten, co go zmienia chce się wyspać – łatwiej mu to wyjdzie w odpowiednich warunkach. Poza wspomnianą wcześniej muzyką, biorę na drogę książkę i magazyny. Może coś przeczytam, a może nie, ale lubię mieć alternatywę. Do tego notes. Gdy myśli płyną spokojnie wraz z każdym mijanym kilometrem nieraz pojawia się ciekawy pomysł dotyczący firmy, bloga, albo po prostu życia. Oczywiście, mogłabym skorzystać z One Note’a, albo telefonu, ale wakacje to czas kiedy staram się jak najbardziej zminimalizować korzystanie z technologii – jedynie lustrzanka ma wtedy fory 🙂
Co wy zabieracie ze sobą w podróż? Jakie są wasze pomysły na prowiant podróżny?
Zróbcie mi też przyjemność i dajcie lajka na Fejsbuku.