Ulubiony sposób zwiedzania i Góra Leszczynowa na Suwalszczyźnie.

Published by Sara on

Mam w sobie gen podróżniczy, obieżyświata, powsinogi. Po kim? Może po cioci, która zjechała już pół Europy. A może pasję do podroży obudziły we mnie przygody Tomka Wilmowskiego podsunięte w czasach podstawówki. Albo ten typ tak ma, po prostu.

Lubię jeździć, planować, oglądać, smakować, poznawać i fotografować; nawet lubię się pakować – za to nie znoszę się rozpakowywać. Niestety nie mogę podróżować tak często jakbym chciała. Z różnych względów, chociaż na pierwszy plan wysuwa się to, że podróżowanie chociaż tak lubiane, nie jest najważniejsze w moim życiu.

Ale jak już się uda wyruszyć w Polskę, albo w Europę, to wcale nie lecę oglądać najsłynniejszych zabytków danego miasta. Nie mam nic przeciwko pomnikom, muzeom, czy zamkom. Ba, fajnie jest do nich zajrzeć. W zwiedzaniu jednak chodzi mi o coś więcej. Dlatego w miasteczkach uwielbiam przechadzać się powoli wąskimi, brukowymi uliczkami albo wypić kawę w małej restauracji i po prostu patrzeć na ludzi. A na wsi…To już sami zobaczcie!

10f

DSC_2058Na Suwalszczyźnie można poczuć się jak w górach. No prawie, bo do majestatycznych Tatr okolicznym pagórkom daleko, ale i tak jest klimacik, a nawet stoki narciarskie. Jeżdżąc po wioskach spotkaliśmy kilka znaków wiodących na małe wzniesienia. Postanowiliśmy się wybrać na położoną tuż nad jeziorem Hańcza Górę Leszczynową.

DSC_2067

Było gorąco. Po jakiś dwustu metrach doszliśmy do zielonego pastwiska, gdzieniegdzie naznaczonego sporymi kamieniami.Przed nami mieniło się jezioro. Jest pięknie, ale idziemy dalej – na górze widok musi być niesamowity. Wchodzimy do lasu i z ulgą witamy chłodny powiew. Jednocześnie czuję w karku lekki stres i bacznie pilnuję gruntu: lepiej nie nadepnąć na jaszczurkę, albo węża. (Czy na Suwalszczyźnie są węże? Nie sprawdziłam! O rany, rany!). Maja skacze jak mała koza, Edwin robi zdjęcia ważkom i niepostrzeżenie zbliżamy się do wieży widokowej. Wchodzimy, wchodzimy po tych schodach. Pot leje się z czoła, a na górze…rozczarowanie. Bo wieża ma wysokość taką jak drzewa, i te drzewa praktycznie wszystko zasłaniają. Gdzie ta Hańcza w całej okazałości. Trzeba był jednak jechać na Górę Zamkową…

Koza

Koza

DSC_2086

Widok z Góry Leszczynowej

Widok z Góry Leszczynowej

Za to mamy fajne zdjęcie ważki

Za to mamy fajne zdjęcie ważki

Trochę sfochowani schodzimy na dół. Zmęczeni ponad godzinnym spacerem w upalnej temperaturze po prostu uwalamy się na trawie i w milczeniu patrzymy na jezioro. Siedzieliśmy tam dość długo, młoda nawijała, my leżeliśmy w zielsku. Stwierdziliśmy, że nie trzeba było iść na Górę, skoro najlepiej było na początku szklaku. Ale może wtedy nie docenilibyśmy tego?

Ta mała wycieczka uświadomiła mi, że nie ma co się spieszyć w podróżowania, odhaczać kolejne atrakcje na portalu TripAdvisor. Czasem zwykłe nicnierobienie da nam więcej, niż cały dzień zwiedzania – chociaż to też może być fajne. Z podróży na Leszczynową Górę zapamiętałam rozchichotaną KoCórkę, która non stop powtarzała jak to lubi góry – coś czuję, że trzeba będzie się z nią wybrać na prawdziwy szlak – w drodze do Żywca nie mogła przestać się zachwycać widokami, tu też podobna reakcja. Zapamiętam też ulgę, kiedy się siada na rozgrzanej trawie, bo nogi jednak trochę zmęczone a przed nami kusząco mieniło się w słońcu Jezioro Hańcza. A potem Młoda o mało co nie weszła w krowi placek!

DSC_2102

 

DSC_2107

DSC_2109

DSC_2111

A wy jak lubicie podróżować?

Polubcie też Muffin Case na Fejsie, by być na bieżąco z nowymi wpisami!


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x