Gdzie na wycieczkę z dzieckiem? Do muzeum kolejnictwa w Sochaczewie!

Jakieś trzy tygodnie temu zapakowałam w plecak kiełbachę, keczup, picie i oczywiście Nikona, wzięłam młodą pod pachę i pojechałyśmy na wycieczkę. Same! No prawie, bo w towarzystwie bardzo sympatycznej grupy, ale za to bez Edwina (po tym dniu, mimo że młoda się dała radę, ja mam jeszcze większy szacunek dla samotnych rodziców). Gdzie nas poniosło? Do Sochaczewa i Muzeum Kolejnictwa.
Muzeum na wolnym powietrzu
Droga do Sochaczewa upływa nam szybko. Nie mamy daleko, jakieś 80 km. Docieramy na miejsce, odbieramy bilety i cieszymy się czasem wolnym, bo i tak musimy poczekać na przewodnika. Młoda z kolegami biega wśród kolejek. Szczerze nie spodziewałam się, że tak jej podejdzie ten „chłopięcy” temat (#gendersrender – ale KoCórka i tak uwielbia róż i lalki, więc nie oczekiwałam zachwytu lokomotywą). A jednak! Dorośli sobie gadają, nasze dzieciaki biegają, a tymczasem coraz więcej osób do nas dołącza. W tym jedna grupa kolonijna.
Przybywa przewodnik, a ja uświadamiam sobie, że wycieczka już nie będzie kameralna. Facet, który nas oprowadza daje radę. Opowiada ciekawie, prowokuje interakcje z młodzieżą. Nie jest źle. Młoda trochę znudzona, ale albo dzielnie drepcze koło mnie, albo wisi mi na szyi – i to jest ten moment, w którym szczególnie tęsknie za mężem.
Hej, ho! Jedziemy na wycieczkę!
W końcu podjeżdża nasza kolejka. Pakujemy się do wagonów i ruszamy w stronę Puszczy Kampinowskiej. Na nasz wagon przypadła świetna babka, która z pasją opowiada o historii Sochaczewa. Kolejka jedzie na prawdę wolno. W porywach do 11 km/h, ale nam to nie przeszkadza. Można spokojnie pogadać, po wyglądać przez okno i pomyśleć. Odłożyć na chwilę te smartfony i tablety. Kolejka buja się miarowo, a ja myślę o zmianie tempa życia. Kiedyś ludzie właśnie tak podróżowali. Dłuższe odległości pokonywało się w ciągu kilku dni, a teraz…Teraz mogę wsiąść w samolot i w dwie godziny być w Grecji.
Puszcza Kampinowska
Docieramy na obrzeża Puszczy Kampinowskiej. Przewodniczka opowiada ciekawie coś o Władysławie Jagielle, ale ja ją słyszę tylko jednym uchem, bo młoda właśnie zalicza atak paniki – mrówki, wszędzie mrówki! Po krótkim spacerze wracamy do pociągu i jedziemy kawałek z powrotem: na polankę, gdzie już czeka na nas rozpalone ognisko. Zdjęć brak, bo byłam zajęta jedzeniem i bieganiem za młodą. Bywa.
Słoneczny Sochaczew
Przeprawa z muzeum i wycieczką zajęła nam prawie 5 godzin, a nam ciągle mało. Postanawiamy wybrać się na lody i mały spacer po Sochaczewie. Parkujemy blisko toru motorcrossowego i wspinamy się na ruiny zamku książąt Mazowieckich. Słońce pięknie świeci, dookoła zielono i spokojnie. Jeszcze tylko lody i miłe wspomnienia z Sochaczewa i ja, i KoCórka mamy zapewnione.
Kilka informacji praktycznych:
- Pociąg kursuje w każdą sobotę od 25.04 do 24.10, oraz w każdą środę lipca i sierpnia
- Bilet normalny – 27 zł, bilet ulgowy – 21 zł, dla dziecka do lat 4 – 9 zł. W cenę biletu wchodzi zwiedzanie muzeum, przejazd pociągiem, ubezpieczenie, ognisko.
- Na polance z ogniskiem sprzedają napoje i grillowaną kiełbaskę, ale nie zaszkodzi wziąć prowiant ze sobą.
- Dla kogo taka wycieczka: rodziny z dziećmi od 0 – 13 lat, starsze dzieci też mogą się fajnie bawić. Szczególnie polecam dla mieszkańców okolic Łodzi i Warszawy. Wycieczka była fajna, ale nie warta przejazdu przez całą Polską tylko po to – no, chyba że połączycie ją z czymś jeszcze 🙂