Like mother, like daughter
Do dzisiejszego posta zainspirował mnie ten filmik:
http://www.youtube.com/watch?v=4Pfl0NGOwSc
Obejrzeliście już? Jak wrażenia? 😉
Główna bohaterka „trochę” dominuje w tym programie i tłamsi swoją córkę.
Jeszcze będąc w ciąży postanowiłam sobie, że będę szanować odrębność mojego dziecka. I nie jest to łatwe, nawet w przypadku 1,5 roczniaka: bo płacze, bo marudzi. A tu „życzliwi” mówią: jest niegrzeczna, wejdzie wam na głowę, musi poznać dyscyplinę. I często taki rodzic woli posłuchać innego dorosłego, bo dziecko poza płaczem nie ma argumentów. A jeśli by tak posłuchać swojego potomka, to okazuje się, że bluzeczka się nie podoba; że zabawka przestała działać albo że po prostu ma ochotę się przytulić i wyżalić, bo już za dużo emocji nagromadziło się w tym małym ciałku.
Są oczywiście chwile, gdy trzeba interweniować, bo narażone jest bezpieczeństwo dziecka ale to już inna sprawa.
Na razie staram się szanować Maję przez dawanie jej wyboru, pozwalanie na nielubienie czegoś. W końcu to zupełnie inny mały człowiek niż ja czy mąż.
No właśnie, każdy rodzić stara się przekazać dziecku jakieś wartości czy zasady. Często próbują też przelać swoje niespełnione marzenia i cele na córkę czy syna a to już jest przesada.
Łatwo pisać, zobaczymy co będzie za 15 lat 🙂
Ps. Bardzo podoba mi się ta kampania: