Glina

Published by Sara on

Są takie wpisy, nad którymi myślę tygodniami, jeśli nie miesiącami. I tak zastanawiałam się ostatnio nad tym, co sprawia, że dzieci są jakie są. Że niektóre już od urodzenia są mniejszymi lub większymi aniołkami, a inne należą do grupy tych bardziej płaczliwych, wymagających.

Na początku myślałam, że noworodek jest jak czysta kartka papieru. My, jako rodzice, zaczynamy ją pokrywać swoimi wzorami i tworzymy nowego człowieka. Ale to nieprawda. Dziecko nie jest czystką kartką. Ono znacznie bardziej przypomina glinę.

Materiał wyjściowy

Zacznijmy od ciąży, a jeszcze lepiej od samego momentu poczęcia. Koktajl z genów już wytycza nam ścieżkę przyszłego rodzicielstwa. A co dalej? Czy wiedzieliście, że emocje matki mają ogromny wpływ na płód? Badania potwierdzają: kobiety, które w ciąży zmagały się z traumatycznymi przeżyciami lub depresją, rodzą dzieci „trudniejsze”. Często nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo owa „trudność” objawia się między innymi przez większą płaczliwość, wymaganiem większej opieki. W przyszłości może się objawić zaburzeniami w nauce np. dysgrafią, dysortografią…Wszystkiemu winny kortyzol, który bombarduje maleńki układ hormonalny dziecka.

Badania, badaniami ale po rozmowach z innymi matkami widzę, że coś jest na rzeczy. W ciąży z Mają byłam na totalnym luzie. Urodziło mi się dziecko praktycznie bezproblemowe. Zarwane noce? Tylko, gdy była chora lub ząbkowała? Problem z zostaniem z kimś innym niż mama? A w życiu. Tymczasem z rozmów z przyjaciółmi wynikło, że jeśli niemowlak był bardziej wymagający, to matka po prostu zmagała się z jakimś zmartwieniem w ciąży. Trochę mnie to martwi, bo zeszłej jesieni otarłam się o różne stany depresyjne i mam nadzieję, że te wypełnione stresem, nieprzespane noce nie wpłynęły za bardzo na Leę.  Pocieszam się, że chociaż ciąża bardzo kształtuje przyszłe dziecko, to w grę wchodzą inne czynniki.

A jak to się ma do gliny? Garncarz, gdy kupuje glinę, może trafić na różny materiał. Możliwe, że będzie to bardzo dobrej jakości surowiec podatny na nasze kształtowanie. A może będzie zawierał jakieś grudki lub naleciałości. Tym samym nasz rzemieślnik będzie musiał poświęcić więcej pracy w kształtowanie materiału.

Rola garncarza

I jak ten garncarz, my rodzice, dostajemy dziecko, które dzięki genom i ciąży ma pewne naleciałości. Zły rzemieślnik popsuje nawet najlepszy materiał, a starający się z trudnej gliny stworzy coś pięknego.

Im dłużej jestem rodzicem, tym bardziej widzę jak duży wpływ na dziecko ma otaczające je środowisko. To, w jaki sposób je traktujemy? Czy stosujemy tresurę, czy staramy się kształtować jego sposób myślenia? Jaka atmosfera panuje w domu? Jak odnoszą się do siebie rodzice i jak traktują innych ludzi?

Jestem z tego pokolenia, w którym normą było wymierzanie kar cielesnych. I faktycznie, nieraz dostałam klapsa w tyłek. Podobnie jak mój brat. Ze strony rodziców nie było to jakieś celowe okrucieństwo – po prostu te dwadzieścia pięć lat temu tak się robiło. Żalu nie mam, ale cieszę się, że razem z mężem mamy materiały, dzięki którym możemy wychowywać Maję bez tego „narzędzia”. Niemniej jednak, pomimo tych nieszczęsnych klapsów, widzę jak bardzo postawa moich rodziców wpłynęła na to, jacy ja i mój brat jesteśmy teraz. Na to, jak układa mi się w związku – bo moi rodzice zawsze z nami rozmawiali, nawet na trudne tematy. Pokazywali też, że zawsze są za sobą, także nigdy nie bałam się, że się rozejdą. Takie poczucie bezpieczeństwa jest bardzo ważne dla dziecka.

Teraz nawet jeśli się kłócę z mężem, to tłumaczymy Mai, że nadal się kochamy tylko czasem się denerwujemy na siebie. Młoda już nawet nas poucza, że musimy się przeprosić i przytulić i będzie dobrze. Taki mały orędownik pokoju.

Spokojnie, nie jesteśmy idealni. Tak, ja ja wyniosłam z domu pewne przywary, tak samo czeka to moje córki. Mogę się starać z mężem by wyszły z domu, bez poważnych uszczerbków. By szanowały innych i szanowały siebie. By potrafiły rozmawiać z ludźmi i tworzyć z nimi zdrowe relacje.

Bardzo nie chciałabym usłyszeć w głowie dźwięku tłuczonego szkła, patrząc jak moje dziecko rani kogoś ze świadomością, że nauczyło się tego ode mnie…

Niedokończony proces

Jako rodzice musimy się pogodzić z jedną rzeczą. Garncarz utrwali swoje dzieło. My nie możemy. W pewnym momencie nasza glina zaczyna podejmować własne decyzje. Tak naprawdę mamy zaledwie dziesięć, może trzynaście lat. Bo nawet jeśli dziecko robi wtedy, to co każemy, to swoje już myśli. I czasem gra z nami w podwójną grę, którą ze smutkiem odkrywamy za późno.

Nie chciałabym w tym wpisie wyjść na jakąś przemądrzałą pancię. Ten tekst powstał po to bym sobie samej, co jakiś czas przypomniało, jak bardzo moje decyzje, zachowania i postawa wpływają na dzieci. A także, jak bardzo musimy się z mężem starać by pomóc naszym córkom stać się cennym naczyniem.

Zbyt często widziałam, jak błędy garncarza powodowały ubytki, których nie sposób naprawić…


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
9 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
9
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x