Rodzicu! Nie zwalaj winy na technologię!

Published by Sara on

Kilka razy w roku w portalach z memami typu Kwejk czy Demotywatory, pojawiają się obrazki dotyczące wpływu technologii na dzieci. Nie śledzę z zapartym tchem tych witryn internetowych – nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio weszłam na demotywatory.pl. Zawsze jednak ktoś z moich znajomych udostępni odpowiedni obrazek, dzięki czemu dowiem się, że dzisiejsze dzieci zapomniały czym są place zabaw, zabawa patykiem i wspinaczka na drzewo. Zamiast tych atrakcje ich młode umysły zostały otumanione przez tablety, smartfony i fejsbuki. Wstydźcie się Apple i ty, Samsungu! Wstydź się panie Marku Zuckerbergu! Tyle zła wyrządziliście! Czy na pewno?

Kto jest winny?

Autor pierwszego demota chciał dać swoim dzieciom piękne dzieciństwo. Przeszkodził mu w tym Internet i jego ekipa. To ja się zapytam: kto dał tym dzieciom smartfona do ręki? Owszem, dzieciaki łatwo radzą sobie z technologią i pewnie przeciętny trzylatek szybciej odblokuje tablet i włączy sobie bajkę, niż jego dziadek załapie jak się bawić tą zabawką. Niemniej jednak, dzieci nie rodzą się z chęcią przyssania się do komputerów. One pragną poznawać świat, więc kto ci broni, drogi rodzicu, wyjść z dzieckiem do parku? Kto ci zabrania ścigać się po lesie? Wygłupiać się przy zwykłej zabawie autkami?  Łatwo jest dać dziecku telefon i mieć je z głowy, ale już zmobilizować się, ruszyć tyłek i wyjść na dwór (chociaż w weekend, bo mogę zrozumieć, że po pracy/szkole chcecie po prostu zlec na łożu i odpocząć), to nie tak prosto, co?

Technologia nie musi być zła!

Zaraz mi ktoś napisze, że kiedyś nasze babcie nie miały internetów i żyły. No, żyły, a w niedzielę na obiad był rosół i potem robiono z niego mdłą pomidorową. Teraz możemy się tarzać w przepisach, dostępnych na wyciągniecie palca w Google. Wiemy, że gdy zimno warto zjeść jaglankę, bo rozgrzewa. Nie marnujemy czasu w kolejkach, bo rachunki płacimy z komputera, albo nawet z telefonu – coraz więcej banków ma fajne aplikacje mobilne. Możemy utrzymywać żywy kontakt z przyjaciółmi, którzy wyjechali przez wysyłanie maili, zdjęć czy rozmowy na Skype.

Dziecko też może czerpać pewne korzyści z techniki. To właśnie YouTube rozpoczął Majczyną edukację językową. Do tej pory 99% oglądanych przez nią bajek jest po angielsku. Starszym dzieciom można zaproponować edukacyjne i zabawne (tak, one też potrzebują rozrywki) aplikacje. Skoro już przy tym jesteśmy – dzieciak i tak, prędzej czy później zetknie się z Internetem. Jeśli rodzic będzie go trzymać pod kloszem, to nagły kontakt np. od rówieśników w szkole może mieć negatywne skutki. Dlaczego? Bo skąd takie dziecko będzie wiedziało, że dany filmik, aplikacja jest nie dla niego? Zamiast więc zabraniać, nauczymy korzystać;

A wiecie kiedy młoda głównie ogląda bajki? Gdy jesteśmy u rodziny lub przyjaciół, nie ma jej kolegów, to daję jej tego smartfona – siedzi sobie spokojnie i ogląda piosenki z rymowankami (Daddy Finger już mi bokiem wychodzi), a ja mogę sobie spokojnie rozmawiać. Trudno oczekiwać by czterolatka czerpała pełną przyjemność z rozmów dorosłych. Nawet ostatnio u moich rodziców Maja zjadła obiad, pobawiła się chwilę zabawkami, ale zabrakło jej towarzystwa więc usiadła na kanapie i w spokoju oglądała bajki. Jako rodzice moglibyśmy na siłę szukać jej kreatywnego zajęcia, ale w tamtej chwili po prostu wolałam rozmawiać z rodzicami, których nie widzę za często.

1295475819_by_ilovegossip_600

Nauka internetów.

Specjaliści zalecają by dziecko jak najpóźniej złapało pierwszy kontakt z ekranem tableta/komputera. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Nasza Maja zaczęła oglądać bajki (krótkie, Peppa Pig), gdy skończyła 1,5 roku. Teraz myślę, że spokojnie mogliśmy poczekać do dwóch lat albo dłużej. Nie ma jednak, co płakać nad rozlanym mlekiem, tylko trzymać się pewnych zasad. Młoda korzysta z urządzeń przy nas. Gdy słyszę/zauważam, że oglądany program jest dla niej nieodpowiedni, tłumaczę co i jak. Aktualnie najczęściej sama z siebie przełącza bajkę, w której występują np. potwory.

Z czasem przyjdzie czas na rozmowy dotyczące zachowań w Internecie. Przypuszczam, że nastąpi to, gdy nauczy się czytać i pisać. Musi wiedzieć, że nie wszystkie strony są dobre, że nie wolno podawać swoich danych. I pewnie wciąż będzie korzystała z tych urządzeń przy nas. Najważniejsze – zawsze może przyjść i porozmawiać z nami. To podstawa w ochronie przed nadużyciami seksualnymi i pornografią, zarówno w życiu wirtualnym, jak i poza nim.

Pamiętając o ochronie i zachowując równowagę możemy nauczyć dzieci rozsądne korzystania z technologii. Ona sama w sobie nie jest narzędziem zbrodni. Wypadki na drogach nie są winą samochodów, tylko pijanych lub nieumiejętnych kierowców. Podobnie jest z Internetem. To tylko narzędzie, a to od ludzi zależy jak go wykorzystają.


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
8 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
8
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x