Nie miałam racji. O różnicy wieku między rodzeństwem.

Published by Sara on

Dawno, dawno temu, w nie tak odległej galaktyce, jako niewinna panienka nie mająca pojęcia o życiu, poznałam mojego przyszłego męża. Niewiele czasu zajęło nam uświadomienie sobie, że to właśnie ze sobą chcemy spędzić życie, jesteśmy swoją drugą połówką jabłka, bratnią duszą i inne romantyczne bzdury, na których wychowują się nastoletnie dziewczęta. Zawsze to i tak lepsze niż czekanie na bogatego wampira-stalkera, który będzie się zachwycał tym, że nie umiesz przejść 10 metrów bez przewrócenia się -> patrz Saga Zmierzch.

W każdym razie, jako młodzi zakochani dużo ze sobą rozmawialiśmy. O przyszłym potomstwie także. Całkiem rozsądny temat do dyskusji dla dwójki osób planujących długotrwały związek. Może jej się marzy piątka i domek na wsi, za to on woli się nie reprodukować i mieszkać w centrum Warszawy? Wiadomo, życie się różnie układa i zakręca, a poglądy zmieniają, ale jak na początku są zgrzyty w kwestiach elementarnych, to łatwo nie będzie.

Wkrótce zaczęliśmy planować ślub, a ja rozpoczęłam udzielanie się na pewnym sympatycznym forum ślubnych. Jeden z tematów dotyczył najlepszej różnicy wieku planowanych dzieci. Jak ta głupia gęś ze zdjęcia głównego, głosiłam swoje racje, nie mając pojęcia o wychowaniu dzieci.

W przeciwieństwie do sporej liczby użytkowniczek nie byłam fanką małej różnicy wieku między dziećmi – takiej do dwóch; góra trzech lat. Nie przekonywało mnie, że „raz się przemęczysz i z głowy”, „dzieci razem się bawią i mają super więź” – pierwsza część może i się zgadza, ale druga zależy przede wszystkim od wychowania. Padła też kwestia wygody: po odchowaniu przedszkolaka nie chce się wracać do pieluch i smoczków. Nie mogłam w to uwierzyć. Myślałam, że właśnie przyjemnie będzie znów zagłębić się w ten niemowlęcy świat.

O, słodka naiwności! To jest ten moment, w którym nie miałam racji i oficjalnie się do tego przyznaję. Zawsze gdzieś w nam głowie szumiało, by różnica między dziećmi wynosiła 4-6 lat. Pewnie po prostu powielamy wzorce z dzieciństwa (mąż i jego siostra – 4 lata; ja i brat – 5,5), jednocześnie nie obawiając się o więź między dzieciakami. Były wspólne zabawy, były też kłótnie i bijatyki, ale teraz, jako dorośli wciąż mamy więź z naszym rodzeństwem.

Gdy Maja zbliżała się do ukończenia trzech lat, coraz bardziej było widać jak się usamodzielnia. Koniec z pieluchami. Zasypiała sama. Sama się też ubierze.Wkrótce doszło przedszkole, a z nią kolejne umiejętności, także na gruncie towarzyskim. Otwartość w rozmowie i gotowość na wyjazdy do dziadków na noc, i to z własnej woli.

W sporej części wróciła nam pierwotna małżeńska wygoda. Cały weekend ze sobą? No problemo! Jak nie jedna babcia, to druga chętnie Maję przygarnie. Ba, pewnie sama nasza pierworodna zainicjuje swój wyjazd do krewnych – to się nawet częściej zdarza, bo my też nie mamy ochoty tak często ją puszczać. Szybki spontan do kina? Dzwonię po brata, który do nas przyjeżdża i już sprawa załatwiona.

I tu pojawia się myśl o drugim dziecku. Maja jest coraz starsza, jednocześnie dopytuje się o rodzeństwo. Czujesz jednak nutkę obawy, że stracisz tę swoją wygodę. Troszkę to pachnie egoizmem, ale tak jest. Nawet przy najlepiej współpracującym dziecku, pierwsze trzy lata jego życia to ogromny wysiłek. Oczywiście, to też wspaniały czas i daleka jestem od narzekania, na przewijanie, wiszenie na cycu i nieumiejętność malucha do usiedzenia pół godziny w spokoju. Musicie jednak wiedzieć, że na pewne rzeczy patrzę z perspektywy rodzica dziecka odchowanego, i to takiego, które potrafi się samo bawić i lubi długo spać. Serio, picie zimnej kawy, bo nie miałam chwili dla siebie mnie nie dotyczyło <pewnie teraz wszystko odbije się z nawiązką #złośliwy_chichot).

Chęć rozmnażania się, to jednak niezwykła siła i w moim przypadku wystarczyło kilka miesięcy, by zamarzyć o braku wygody, nieprzespanych nocach i wożeniu wózkiem tony zabawek i ubranek na przebranie. Z całym moim rodzicielskim doświadczeniem, na które składa się odchowanie jednej jednostki (córki) do wieku 4 lat i dwóch miesięcy, rzuciłam się jak na głęboką wodę w kolejną ciążę.

Dobrze wiem, że próby ustalenia idealnej różnicy wieku między dziećmi to próżna robota. Gdybym jednak wciąż korzystała z tamtego forum, dzisiaj dopisałabym kilka rzeczy. Owszem, przychodzi ochota by zrezygnować z posiadania większej ilości dzieci ze względu na wygodę. Jednak ta różnica większa niż trzy lata ma też pewne zalety. Maja rozumie, co się dzieje. Całuje mój brzuch i mówi do dzidziusia – nawet chwali się w przedszkolu, że będzie miała rodzeństwo. Wie, że czasem jestem zmęczona i muszę odpocząć. Nie jest już energicznym półtoraroczniakiem, czy badającym granicę dwulatkiem ( bywało ciężko, pamiętam ), a ja nie muszę za nią biegać i ratować przed wbiegnięciem na ulicę.

Czy to znaczy, że czeka nas sielanka? Na pewno nie – nawet przygotowana na rodzeństwo córka ma prawo się bać i czuć niepewnie w nowej sytuacji. Przed nami wiele rozmów, które będą się ciągły latami jeśli chcemy wychować dwoje kochających się dzieciaków.

Czy jestem zadowolona z poświęcenia mojej spontanicznej wygody i różnicy między dziećmi? 100 % tak!

I wam życzę tego samego!


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
26 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
26
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x