Co na opalanie? Testujemy Balsamy od Soraya.

To był bardzo deszczowy, bardzo zimny dzień. Jak zwykle siedziałam w biurze przy komputerze, gdy w drzwiach zjawił się kurier z paczką. W pudełku zestaw balsamów do opalania od marki Soraya. Wybuchłam gorzkim śmiechem, bo gdzie ja mam się opalać, jak na dworze leje. Kosmetyki musiały poczekać na powrót ładniejszej pogody, ale w końcu miałam okazję w pełni je przetestować – na wbrew pozorom gorących Suwałkach.
Zacznę od produktu, który spodobał mi się najbardziej. Rozświetlający balsam After Sun ma za zadanie utrwalić opaleniznę. Używa się go po opalaniu lub po wizycie w solarium (tego ostatniego panicznie się boję). Zawiera złote drobinki, które nadają skórze delikatny błyszczącą poświatę. Produkt pachnie przyjemnie, dość neutralnie. Czy działa? No cóż, ja nie lubię leżeć plackiem na słońcu, ale dzielnie smarowałam nogi i ramiona po spacerach i po trzech tygodniach wciąż mam fajną opalenizną. Nienachalną, ale już przyjemnie brązową. Niektóre składniki delikatnie przyciemniają koloryt skóry, więc według mnie lepiej posmarować się takim balsam, niż leżeć dodatkową godzinę w słońcu. Na pewno zabiorę ze sobą na Chorwację.
Produkto numero dwa to wodoodporny balsam do opalania z filtrami UVA i UVB. Co mogę o nim powiedzieć? Łaziłam w mocnym lipcowych upałach po pagórkach Suwalszczyzny, zdobywałam Stańczyki i leniuchowałam nad Jeziorem Hańcza i nic mnie nie spaliło. Nawet się nie zaczerwieniłam. Ale! Po pierwsze do testów dostałam filtr 10, który nie może stanowić naszego jedynego zabezpieczenia na gorącej plaży. Zwłaszcza jeśli mamy jasną karnację. Z reguły opalam się łatwo, kłania się moje ormiańskie pochodzenie – kto widział mojego tatę i brata, ten wie. Jak już wyjdę na słońce, to szybko robię się brązowa i obcy ludzie potrafią brać mnie za Cygankę lub mieszkankę Tunezji – oba przypadki #truestory. U mnie się Soraya sprawdziła, ale wy może poszukajcie mocniejszych filtrów w jej ofercie (filtry o czynniku od 8 do 50), jasnowłose Słowianki 🙂
Express Bronze 3 w 1 to generalnie produkt przyspieszający opalania. Delikatnie przyciemnia skórę dzięki ekstraktowi z orzecha włoskiego. Stymuluje proces powstawania melaniny i tym samym przyspiesza proces opalania. Nawilża i utrwala opaleniznę. Zapach ma neutralny, nie podrażnia skóry. Ja nie narzekałam, ale uwaga: Express Bronze nie zastąpi produktu z filtrem!
Wszystkie trzy balsamy stanowią fajny zestaw na wakacje; tak, leżing na trawie u babci za miastem też się liczy! Zaczynamy od statera, potem smarujemy się balsamem z odpowiednio dobranym filtrem, a już po zejściu ze słońca nawilżamy się i nabłyszczamy utrwalaczem. I mamy fajną opaleniznę bez konieczności spędzania całego dnia bez ruchu – nie wytrzymałabym!
Lubicie się opalać? Ja nie, ale mi to wychodzi samo. A jak jest z wami?
Wpis powstał przy współpracy z marką Soraya.