Co ja kładę na twarz? Natural Collagen Inventia – recenzja.
Kilka tygodni temu przywędrowała do mnie paczka, a w paczce kosmetyki. Lubię wypróbowywać nowości, więc ochoczo wzięłam się za testowanie nieznanych mi wcześniej produktów od Natural Collagen Inventia. Swoją drogą to ciągłe zmienianie kosmetyków czasem się źle dla mnie kończy. Zamiast pozostać przy sprawdzonym szamponie lub innym żelu, kupuję nowość w drogerii i następca nie działa już tak fajnie, a jeszcze uczulenie przyniesie. Na szczęście w przypadku produktów od Inventii obyło się bez przykrych niespodzianek.
Cudo, nie tonik!
Na pierwszy ogień poszedł delikatny, bezalkoholowy tonik do twarzy. Wrażenia? Toż to cudo jest! Nie podrażnia, nie szczypie a oczyszcza. Radzi sobie nawet z mocniejszym makijażem, chociaż docelowo nie służy do demakijażu. Ja go jednak chętnie stosowałam zamiennie z produktem, którego używam zazwyczaj do zmywania „tapety”. Oczywiście posiada wiele składników, które mają działać na naszą skórę twarzy antybakteryjnie, wzmacniająco i stymulująco (kolagen, D-pantenol, wyciąg z aloesu i noni). To jednak nie z powodu składu Collagen Soothing Tonik został moim ulubieńcem i poważnie rozważam zakup drugiego opakowania.
Idzie lato. A jak lato, to upały. Nie wiem, jak wam, ale mi się nie bardzo chce nakładać na twarz podkład, korektor pod oczy, korektor na wypryski i przebarwienia cienie na powieki i całą resztę. I tak to wszystko spłynie. Dlatego latem często nie maluję się wcale, albo li i jedynie używam pudru brązującego i jasnego, matowego cienia. Żeby jednak móc tak zminimalizować swój makijaż, cera musi być w dobrym stanie. Wiadomo, zdarzy się jakiś nie mile widziany „intruz” na czole przed okresem, albo będzie się wyglądało troszeczkę „nietego”, po kiepsko przespanej nocy (#nieestę #nastolatkom #smuteczek). Zauważyłam jednak, że moja cera wygląda lepiej. Nawet biorąc pod uwagę anemię, zmęczenie i stres, które non stop mnie męczy.
Suplementy. A jak to się je?
W pudełku znalazłam też suplement diety, którego celem jest poprawa stanu skóry. Przyznam szczerze, że nie mam zbyt wiele doświadczenia jeśli chodzi o różne kapsułki. Moja Mama i Ciocia często przypominają bym łykała to, albo tamto, a ja i tak ciągle o tym zapominam. Jeśli jednak chodzi o Invita Skin Beauty, to mam za sobą pół opakowania. Możliwe, że zawarte w nim algi, kolagen, witamina E oraz jod, ładnie współpracowały z działaniem toniku? Na zdjęciu powyżej możecie zobaczyć próbki dwóch produktów, z którymi chciałabym się bliżej zaznajomić: Collagen Day Cream i Collagen Under Eye Elixir. Pierwszy z nich to „zwykły” krem na dzień. Polecany szczególnie dla cery zmęczonej i przesuszonej, czyli stworzony wprost dla mnie. Poza regeneracją krem posiada właściwości odżywcze, pielęgnujące, dodatkowo nawilża i wygładza oraz walczy ze zmarszczkami. I tu bym chciała obalić pewien mit.
Kremy przeciwzmarszczkowe przed 30? Tak!
Kilkukrotnie spotkałam się z opiniami, według których trzeba się ściśle trzymać widełek producentów i dostosować krem do wieku. Czyli nie tykaj kremu 30 plus nawet jeśli do tego wieku pozostało ci kilka miesięcy. Jednak po rozmowach ze specjalistami i ludźmi siedzącymi w temacie, uznałam, że wypada kilka spraw wyprostować. Po pierwsze, te widełki mają ułatwić klientkom wybór kremu, nie znaczy to, że na pewno produkt będzie zaspokajał potrzeby ich cery. Po drugie, nasza skóra nie potrafi „najeść” się na zapas jakieś substancji. Jeśli więc kupimy krem, który ma mocniejsze działanie, nie znaczy to, że za 20 lat dana substancja nie będzie na nas działać. Inna sprawa, że wypada jednak co jakiś czas zmienić krem, szampon czy pastę do zębów, ale za kilka miesięcy spokojnie możemy do nich wrócić. Dlatego spokojnie używałam Collagen Under Eye Elixir, mimo że jego główną cechą jest ochrona przed starzeniem się skóry wokół oczu. Przy mojej pracy (minimum 8 godzin przed ekranem {laptop/tablet/komputer}) bardzo dobrze sprawdziły się jego właściwości kojące i łagodzące. Używałam, używałam aż mi się skończył i #koniecrumakowania.