Jak wyglądają imprezy Świadków Jehowy? Opowieść Magdy.

Published by Sara on

Dzisiaj mam dla was trochę inną historię niż zazwyczaj. Magda nie dzieli się z wami swoim życiorysem, a obserwacjami, których dokonała będąc świadkiem Jehowy. Tym razem jednak muszę pokusić się o dłuższy komentarz: pamiętajcie, że każda taka historia to subiektywne wrażenia danej osoby. Duże znaczenie ma to, w jakie środowisko się trafi. W mniejszych miejscowościach, takich jak moja, prawdopodobnie jest mniej takich sytuacji. Pamiętam jak jeszcze jako mega gorliwy świadek poszłam na spotkanie z grupą świadków z wielkiego miasta i delikatnie mówiąc byłam dość zgorszona: zaczynając od tego, że mieli znacznie wyższy standard życia niż ludzie z mojego zboru ( chwalenie się nowymi samochodami oraz egzotycznymi podróżami, podczas gdy w moich okolicach dobrze widziane były wyjazdy na ośrodek i skromne życie) oraz różnego rodzaju propozycje i sugestie kierowane w moją stronę przez jednego świadka – a na spotkaniu byłam z moim własnym mężem i zapewniam was, nie wysyłałam żadnych sygnałów zainteresowania.

Ważna rzecz: ani autorka opowieści, ani tym bardziej ja, nie czepiamy się stylu życia takiej czy innej osoby. Problemem jest fałsz i obłuda – udawanie, że się żyje w imię jakiś zasad i brak odwagi do przyznania się, że rzeczywistość jest inna. Sama znam osobiście kilka osób, które nie miały problemu z imprezowaniem z ludźmi ze świata, seksem przedmałżeńskim i obchodzeniem np. Bożego Narodzenia – byleby tylko reszta zboru nie wiedziała. Potem pukają do waszych dni twierdząc, że znają odpowiedzi na ważne życiowe pytania i wciągają do grupy, od której nie można uciec tak łatwo.

Jeśli chcecie się podzielić swoją historią – napiszcie do mnie maila (zakładka kontakt).

Imprezy Świadków Jehowy. Opowieść Magdy.

W ostatnim czasie dużo mówi się o świadkach Jehowy. A szczególnie o tym jak traktują byłych członków organizacji. Albo o tym, że nie są tak święci na jakich się kreują. Oczywiście, każdą  tego typu informację komentują w jeden sposób: to wszystko kłamstwa! Jesteśmy prześladowani! Na pewno napisał to jakiś odstępca, który i tak zginie w Armagedonie!…

Byłam wychowana w rodzinie świadków, starałam się trzymać reguł. Wierzyłam, że wszyscy są dobrzy i żyją jak trzeba. Unikałam towarzystwa „ze świata”. Na zebraniach zawsze się mówiło, że młodzież nie będąca świadkami to samo zło. Że będą nas namawiać na papierosy, narkotyki, seks i alkohol. Omijałam więc wszelkie sptkania, urodziny, imprezy i wyjazdy z innowiercami.

Kiedy byłam nastolatką przeprowadziliśmy się z rodzicami do dużego miasta, krótko potem przyjęłam chrzest. W nowym zborze bardzo szybko znalazłam przyjaciół. Wielu z nich było dziećmi starszych zboru, więc wydawało się, że to dla mnie najlepsze towarzystwo.
Dzisiaj już świadkiem nie jestem. Nie będę pisać jak do tego doszło, bo było to dla mnie bardzo traumatyczne przeżycie i to jest to, co świadkowie uwielbiają czytać. Dlatego dzisiaj napiszę właśnie o was – o świadkach. O tym jak udajecie.
Na jakiej podstawie to mówię? Przyjaźniłam się z waszymi braćmi, siostrami, synami, córkami, osobami z waszego zboru, a może i z wami. I mam dosyć patrzenia jak wydaje wam się, że krawat albo plik Strażnic w ręku czyni was lepszymi od innych. Jak gardzicie ludźmi z poza organizacji, jak pomiatacie tymi, którzy odeszli, jak wywyższacie się nad wykluczonymi. 
Zaznaczam, że nie wszyscy świadkowie są ,,źli”. Jest wiele osób, które tak jak ja kiedyś – wierzą w dobre intencje i prawość innych.
Wiem, że na wsiach lub w małych miasteczkach trzymany jest większy rygor – albo po prostu ludzie bardziej się kryją. W miastach z kolei dzieje się co chce. Co jakiś czas wypływają afery i kogoś wykluczają ze zboru, a potem wszystko jest zamiatane pod dywan, bo liczy się tylko dobra opinia organizacji. Inni prowadzą podwójne życie latami – moi dawni przyjaciele dalej są aktywnymi świadkami i co jakiś czas potrafią wysłać obłudną wiadomość typu: Wróć do Boga! Dzisiaj to ja mówię do was: przestańcie udawać. 

Jak wspomniałam, świadkowie Jehowy mają ograniczać swój kontakt z innowiercami do minimum. Skoro nie mamy trzymać się „ze światem”, organizujemy imprezy sami. Za zamkniętymi drzwiami. Więc co się dzieje w Las Vegas, zostaje w Las Vegas. Pomińmy spotkania przy Biblii i herbatnikach. 

Narkotyki są zabronione, papierosy też. Za to alkohol można pić. Niby z umiarem, ale skoro nikt nie określił ile to jest… więc pije się ile się chce. Ilu współwyznawców widziałam pijanych na imprezach? Mnóstwo. Toczących się, wymiotujących, wszczynających awantury, albo nawet skaczących po samochodach. A przy niektórych okazjach w takim stanie widywano nawet i starszych.
Zawsze jest muzyka, tańce, wygłupy. Niby nic złego, ale zawsze kończyło się tak samo. Ktoś przekraczał granice. Rozbieranki, zboczone żarty, pocałunki. Albo właśnie afery, wyzwiska i bijatyki. Wiem też, że na niektórych imprezach bywały papierosy, narkotyki. Niektórzy regularnie brali używki i popalali. Oczywiście wiedzieli przed kim mogą się z tym ujawnić, a przed kim nie. To nic, że na zebrania przychodzili z podkrążonymi oczami. Nikt nie złapał ich za rękę, więc byli bezkarni. Szczególnie dotyczyło to chłopaków, po latach wychodziło na wierzch, że istniały grupki lubiące używki. Wielu bierze do dziś. 

W zborze wszystko dzieje się  w zamkniętych kręgach. Największym tematem tabu jest oczywiście seks. Oficjalnie cała młodzież to dziewice i prawiczki. Rzeczywistość jest znacznie inna. Na imprezach nie raz tworzyły się parki, które znikały gdzieś na boku, albo w drugim pokoju. A czasami dochodziło nawet do zdrad. Niekiedy były to tylko sprośne żarty, czasem pocałunki, ale zdarzały się też stosunki cielesne. Kilka zdrad wypłynęło, inne nie. Znałam wiele osób, które uprawiało seks przedmałżeński, który oficjalnie jest zakazany. Ale niektórzy byli na tyle perfidni, by jeszcze regularnie zdradzać swoich partnerów, i to z kim popadnie.

Niejeden “brat” próbował mnie namówić do czegoś więcej. Prawie każdy świadek z którym się spotykałam, przyznawał się, że nie jest prawiczkiem! A byli to przykładni bracia, często z przywilejami. Raz podczas jednej z imprez dwaj pionierzy (czyli osoby, które spędzają większą ilość godzin godzin głosząc) zaproponowali mi trójkąt. Byli ode mnie starsi, a ja na szczęście nie bardzo wiedząc o co chodzi ich wyśmiałam. Dopiero po paru latach dotarło do mnie jak poważna była ich propozycja.

Mimo, że sama nie byłam święta, to nie raz to co widziałam zdecydowanie mnie przerastało. Lubiłam się bawić, ale moje otocznie zdecydowanie przesadzało. I nie raz zastanawiałam się dlaczego odrzucam moich znajomych ze szkoły, którzy są spokojniejsi niż moi znajomi w zborze? 

Wmawiano nam zawsze, że to ludzie „ze świata” są zboczeni. A największe pokusy seksualne i najbardziej wyuzdane osoby spotkałam właśnie w organizacji. Najgorszym towarzystwem okazywały się zazwyczaj dzieci starszych zboru. Były odgórnie chronione, do perfekcji miały opanowane udawanie aniołków. A to oni i one zawsze grali pierwsze skrzypce w łamaniu reguł i namawianiu do złego.

Znałam wielu Świadków, którzy chodzili na dyskoteki, a imprezę kończyli w łóżku z obcymi ludźmi. Oczywiście dalej opowiadając, że są prawiczkami. Niektórzy korzystali z usług prostytutek, szczególnie ci w średnim wieku, albo niektórzy żonaci. Wiele żon wybaczało… byleby nikt się nie dowiedział. Syf jaki dzieje się w wielu małżeństwach Świadków jest przerażający. Ludzie przez lata żyją z ogromnymi problemami, za wszelką cenę ukrywając je przed światem. Milczą mimo przemocy, mimo zdrad, mimo poniżeń. Nie jest mile widziane pójść do psychologa, przecież powineneś się leczyć Słowem Bożym. Więc mimo dramatu jaki dzieje się w twoim domu, na zebranie wkładasz maskę z uśmiechem i trzymasz małżonka za rękę. 

Świadkowie organizują letnie wyjazdy, podczas których przez dwa tygodnie głoszą w miejscowościach rzadko przez nich odwiedzanych. Najczęściej podczas takiego obozu śpią pod namiotami. W dzień panuje ład i porządek. W nocy bywa różnie. Znałam kilka osób, które zostało wykluczone za niemoralność po takich wyjazdach. 

Skoro impreza, to najczęściej w sobotę. Więc w niedzielę na zebraniu nie raz widziało się skacowaną młodzież znacząco uśmiechającą się do siebie. I pełna zmowa milczenia. Dopiero, kiedy coś zaczyna się dziać, wypływać, albo ktoś ,,puści parę”- okazuje się ile warci są twoi przyjaciele. Krótko mówiąc każdy ratuje swój tyłek. 

Nie mówię, że tak żyją wszyscy. Ale znałam bardzo wiele osób, które tak żyły i są w organizacji do dziś. Biorą udział w zebraniach, pukają do waszych drzwi. Co dzisiaj o tym myślę? 

Spisując tą historię zbiera mi się na wymioty. Żyłam w świecie, w którym trzeba wiecznie udawać. Młodzież zamknięta w swoim tajnym gronie zachowuje się jak małpy w zoo. ,,Wszystko” jest im zabronione, więc im odbija. W końcu zakazany owoc smakuje najlepiej. Ja dzisiaj żyję poza organizacją. Czuję spokój i wiodę normalne życie. Nie wytatuowałam sobie diabła na czole, nie chodzę na randki z Tindera i nie zaszłam w niechcianą ciążę, którą się straszy na zebraniach.  Mam normanych znajomych. Wielu z nich nie pije alkoholu, nikt nie bierze narkotyków. Żyją w trwałych związkach. Nie udzielają obłudnych i wyciskających łzy komentarzy na zebraniach, robiąc tak naprawdę co im się podoba. 
Czy jest mi przykro, że nie jestem Świadkiem? Nie. Jest mi przykro, że ten ich idealny świat, który kreują – nie istnieje. Brakuje mi moich bliskich. Ale nie wyobrażam sobie znowu żyć wśród zakłamanych ludzi. 


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
33 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
33
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x